[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obraz był tak realistyczny, że niemal czułam, jak sierść psa dotykawody.Spojrzałam na Evana z podziwem.- Niewiarygodne.Jest jak żywy.Zawsze gdy idziemy na plażę, wkładado wody łapę, dokładnie tak, jak to namalowałeś, a potem ucieka jakszalony na stały ląd.Nigdy nie posuwa się dalej.Nigdy!Roześmiał się.- Bardzo dobrze mi się go malowało.To dla mnie coś nowego.Ipomyślałem, że może ci się spodoba.- %7łartujesz? Jest cudowny.Skończony? Mogę go kupić?- Nie, nie jest jeszcze skończony, a o tym, czy jest na sprzedaż,porozmawiamy pózniej.Teraz muszę się skupić na naszej kolacji.Znowu wziął mnie za rękę i tym razem zaprowadził do kuchni.Napiecu stał wielki gar z wodą i drugi z aromatycznym sosempomidorowym.- Serwuję dziś makaron.Mam nadzieję, że lubisz.Powiedziałam, żebardzo, i zaoferowałam swoją pomoc, a potem dalej wychwalałamobraz, żłopiąc jedno-245cześnie pinot noir, który przyniosłam.Nie umiałam pić tak jak Weeziei nawet niewielka ilość alkoholu mąciła mi w głowie, jeśli wypiłam jązbyt szybko, ale tego dnia byłam strasznie rozemocjonowana i bardzosię starałam skoncentrować na gospodarzu, a nie odpływać myślami doDana.Bo choć Evan był bardzo atrakcyjny i tak się mną zajmował, tojednak moje myśli krążyły gdzie indziej.Więc sączyłam to wino wnadziei, że pomoże mi się uspokoić.- Wszystko w porządku? - spytał Evan, kiedy po kolacji siedzieliśmyna kanapie.On raczył się kawą bezkofe-inową, ja dopijałam resztę wina.- Było pyszne - wybełkotałam.Nie byłam pijana, ale język mi sięplątał i nie myślałam do końca trzezwo.No dobra, byłam pijana.- Nie pytam o jedzenie - wyjaśnił.- Mówię o tych sprzecznychsygnałach.- Sprzecznych sygnałach? - Wyszło mi bardziej sprzesznychsygnałach".Nie tak zle jak na kogoś z plączącym się językiem.- No tak.Powiedziałaś, że masz dość i Dana, i alimentów, a tu proszę,widzę was w poniedziałek w najlepszej komitywie.O co chodzi?- Ostatnio jakoś lepiej się między nami układa.Usiadł bliżej i objąłmnie.- O ile lepiej?Evan był niezwykle spostrzegawczy, przynajmniej jeśli chodziło omnie.Zdałam sobie sprawę, że z nim nie ma sensu udawać.Przecież todo niego się zwracałam, ilekroć potrzebowałam pomocy.Więc czemunie miałabym mu wyznać prawdy? I tak musiałam komuś o tympowiedzieć, bo inaczej chybaby mnie rozerwało.Weezie miała własneproblemy, więc nie chciałam jej jeszcze dokładać moich.A dlaczego bynie obnażyć duszy przed246przyjacielem i sąsiadem? Dlaczego? Bo w pijanym widzie niepowinno się obnażać duszy przed nikim z wyjątkiem barmana. Lubię cię, Evan odparłam. Inaczej by mnie tutaj nie było. Lubisz mnie jak? - Pochylił się, jakby chciał mnie pocałować, a jasię odsunęłam.Kiwnął głową. No tak, sprzeczne sygnały.Lubisz mnie, ale wciąż nie możeszzapomnieć o swoim piłkarzyku, zgadza się?- Tak - przyznałam.- Kiedy się rozstaliśmy, chciałam tylko zemsty.Teraz chcę go odzyskać.Evan zdjął rękę z mojego ramienia, mina mu zrzedła.- No, no.Przyznaję, jestem rozczarowany.- Przerwał i jeszcze bardziejsię ode mnie odsunął, jakbym go mogła czymś zarazić.- A co sięzmieniło?- On się zmienił, Evan.Ma teraz pracę.- Czy to właśnie musi zrobić facet, żeby zdobyć twoje serce? Miećpracę? To bardzo dużo.Przeanalizował też swoje życie i zabrał się zasiebie.Szanuję to.-Ja również.A alimenty? Bo to chyba najbardziej cię bolało?- Nie będę ich już płacić.Za jakiś miesiąc problem przestanie istnieć.Evan nie bardzo rozumiał. A co się wydarzy za miesiąc? Zachichotałam.- Naprawdę chcesz wiedzieć? - Powinnam się wtedy zamknąć, ale nie.Wino zrobiło swoje. Wiedzieć co?- No więc ten projekt, o który zawsze mnie pytasz.-Tak? Już niedługo go zamykam.247- Chyba nie nadążam.Jak projekt finansowy ma się do twojej relacji zDanem?Znów chichotałam.Jeszcze teraz mi wstyd, gdy sobie to przypomnę.- Bo widzisz, w naszej ugodzie mamy z Danem taką klauzulę owspólnym pożyciu.- Wiem, my z Kaitlin też ją mamy.- Tak? No to lepiej uważaj. Pogroziłam mu palcem. Bo onamoże wynająć Desiree i wszystko szlag trafi.- Wynająć? Mówisz bez ładu i składu.- Wziął do ręki butelkę,zobaczył, że jest pusta, i przewrócił oczami.- Bez ładu i składu? Odbiło mi się. Ugoda mówi, że Dan niemoże mieszkać z inną kobietą dłużej niż trzy miesiące, bo wtedy traciprawo do alimentów.Projekt polegał na tym, żeby znalezć mu takąkobietę.I udało się.- Znalazłaś mu jakąś kobietę? Teraz Evan był zupełnieskonsternowany.- Leah Purcell.Jest weterynarzem i bardzo, ale to bardzo zakochała sięw Danie.Mieszka z nim już sześćdziesiąt dwa dni! A ja mogę toudowodnić! Mam swoich szpiegów! Każdy przykład mojej zdradyopatrywałam wykrzyknikiem, jakbym się spodziewała, że Evan zakażdy z nich poklepie mnie po ramieniu, jakbym zasługiwała na oklaski,a nie wygwizdanie.(Powtarzam po raz trzeci, byłam pijana!).Twarz mu się nachmurzyła.- I naprawdę ty go z nią poznałaś?- No co ty.Wynajęłam Desiree.Nie było tanio, ale to najlepsze biuromatrymonialne w Nowym Jorku.Poznała ze sobą Weezie i Nardsa, a onisię pobrali, choć teraz Nards sypia z tą nową lekarką, więc chyba taknajlepiej to im się nie układa.Evan wstał i stanął przede mną, kładąc ręce na biodrach.- Dan nie pamięta o tej klauzuli, prawda?248-Nie.- Leah też nic o tym nie wie?- Leah nie wie o niczym.Jest zbyt zajęta remontem mieszkania,mojego mieszkania.- Więc żyje sobie szczęśliwie z tą kobietą i nie ma pojęcia, że zachwilę nie dostanie kasy?- Wcale nie żyje z nią szczęśliwie.Kocha mnie, a ja jego i jak tylkomu o tym powiem, na pewno każe się jej wyprowadzić.Przez kilka sekund Evan patrzył na mnie, jakbym miała sześć głów.Trudno mu się zresztą dziwić.Nigdy nie byłam okrutna, ale to, do czegosię przyznałam, to jednak przesada.- Uważasz, że jestem okropna - powiedziałam, zanim się odezwał.- Uważam. Przerwał, żeby się opanować. Uważam, że jeśli tojest twój sposób okazywania miłości, to bardzo się cieszę, żedowiedziałem się teraz.- Evan, proszę cię.Nie bądz taki.Przecież to normalne, że ludzie niechcą płacić alimentów.Faceci marzyli o takich spiskach od lat.Założęsię, że Kaitlin siedzi teraz w domu i trzyma kciuki, żebyś naruszyłwarunki umowy.- To co prawda nie twoja sprawa, ale Kaitlin nie płaci mi ani centa.-Nie?- Nie.Sam się utrzymuję
[ Pobierz całość w formacie PDF ]