[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy zjadła podwieczorek, pobiegła zaraz do Curranów cała w skowronkach.PaniCurran przygotowała czajnik herbaty, ustawiła wszystko elegancko na tacy, międzyinnymi fajansowy talerz pomalowany w róże z połamanymi herbatnikami.Niektóre znich były z kremem czekoladowym, Cathy lubiła je najbardziej. Częstuj się, kotku  powiedziała z uśmiechem pani Curran, kiedy już usiadływ salonie, po czym zapaliła papierosa.Strona 36 z 368LRT 2013-05-04 08:01:40Wieczorny posiłek Cathy składał się dziś z kawałka suchego chleba, grubego jakcegła i zamoczonego w wodnistym sosie.Nadal była strasznie głodna, więc zwdzięcznością sięgnęła po herbatnik.A potem drugi i trzeci.Jej matka nie uznawaładeserów. Chodzi mi o urodziny naszej Amy  zaczęła pani Curran. Jak wiesz, pierw-szego czerwca kończy osiemnaście lat.Zastanawiałam się nad urządzeniem małegoprzyjęcia. Czy rozmawiała pani już o tym z Amy? Nie, jeszcze nie.Ostatnio strasznie trudno ją przyprzeć do muru. A jeśli ona wcale nie chce tego przyjęcia. dała jej pod rozwagę Cathy.Ja-koś nie mogła sobie wyobrazić wysokiego, przystojnego Barneya Pattersona w małymdomku Curranów, skoro był przyzwyczajony do wspaniałych, przestronnych salonóww Calder- stones.Pani, Curran z głośnym stuknięciem odstawiła filiżankę na spodek. Och, Cathy, kotku!'  zawołała. Zaprosiłam cię tutaj, bo tak naprawdęchciałam porozmawiać o czymś więcej niż tylko o przyjęciu.A nie owijając w baweł-nę, chodzi mi o tego chłopaka, z którym Amy spędza teraz tyle czasu.Jaki on jest? Niechce go przyprowadzać do domu.Zawsze ją gdzieś zabiera, a potem odwozi do domu,ale nigdy nie wchodzi do środka.Zagroziłam, że jak mi się nie pokaże, to wyjdę przeddom i sama mu się przedstawię.I wiesz co? W ogóle przestał przychodzić.Najwi-doczniej Amy mu powiedziała, żeby na nią czekał w jakimś innym miejscu.Taka zniej spryciara.Nie zdradziła mi nawet jego imienia ani jak zarabia na życie.Czy to ka-tolik? Z jakiej rodziny? Gdzie mieszka?Zaczęła płakać; ze schodów zbiegły właśnie Jacky i Biddy, wołając, że wychodzą. Dokąd?  krzyknęła za nimi pani Curran.Dziewczynki wpadły do pokoju.Miały takie same włosy jak Amy,błękitne oczy i nawet podobne rysy, ale było w nich coś nieokreślonego, co spra-wiało, że nie można ich było uznać za takie słodkie ślicznotki jak ich starszą siostrę. Cześć, Cathy!  zawołały równocześnie. Mamo, idziemy do Stanley Park zPhyllis McNamarą. A co tam będziecie robić?  dopytywała się matka.Dziewczynki popatrzyły po sobie ze zdziwieniem.Strona 37 z 368LRT 2013-05-04 08:01:40 Jak to co? Po prostu rozmawiać, mamo  odparła Jacky po dłuższej chwili. Właśnie, mamo, będziemy po prostu rozmawiać  potwierdziła jej słowa Bid-dy. No, wobec tego dobrze.Idzcie, już idzcie, tylko nie wracajcie zbyt pózno. Dlaczego muszą iść taki kawał drogi, aż do Stanley Park, tylko po to, żeby po-rozmawiać?  spytała pani Curran, kiedy drzwi frontowe trzasnęły.Cathy wzruszyłaramionami i stwierdziła, że nie ma pojęcia, a następnie, widząc zmartwioną minę ma-my swojej przyjaciółki, wyjaśniła, że ona i Amy też tak zawsze robiły, na co pani Cur-ran żałośnie pociągnęła nosem. Chciałabym, żeby nasza Amy więcej ze mną roz-mawiała.Od pewnego czasu zrobiła się strasznie tajemnicza.Jacky i Biddy też to za-uważyły i jest im bardzo przykro.Z kolei Charlie okropnie się zdenerwował, ponieważAmy zachowała się kiedyś niegrzecznie w stosunku do jego narzeczonej Marion.Wszystko się zaczęło od tej niedzieli, kiedy pojechałyście do Southport.Rozumiem, żewłaśnie wtedy poznała tego chłopaka.Kiedy wróciła do domu, była naprawdę wdziwnym nastroju. Moira spojrzała żałośnie na Cathy.Oczy miała pełne łez. On się nazywa Barney Patterson  odparła powoli Cathy.Próbowała sobieprzypomnieć po kolei wszystkie pytania, które zadała jej pani Curran. Mieszka wCalderstones i ma brata o imieniu Harry.Ich ojciec musi być piekielnie bogaty, mafabrykę instrumentów medycznych w Skelmersdale.Nie są katolikami  dodała.Jegomama dostałaby ataku szału, gdyby się dowiedziała, że jej syn ma zamiar się ożenić zkatoliczką, przypomniała sobie słowa Amy.A Harry wtedy w Southport też wyglądałna trochę niezadowolonego, kiedy wspomniała, że były na mszy. Barney nigdzie teraz nie pracuje.W zeszłym roku skończył studia na uniwersy-tecie i chce wstąpić do wojska. Na uniwersytecie!  powtórzyła słabym głosem pani Curran.Była blada jakchusta. Więc nasza Amy chodzi z chłopcem, który ma samochód i studiował nauniwersytecie? Mój Boże.Gdzie się poznali? Na molo w Southport.Miała wielką ochotę opowiedzieć jeszcze pani Curran, jak na siebie patrzyli, jakbychcieli się zjeść oczami, ale właściwie to nie była jej sprawa.Zresztą nie była pewna,czy potrafiłaby to opisać.No, a już to, że Amy wspomniała o małżeństwie, zabrzmia-łoby jak jakaś nieprawdopodobna historia. Nic jej nie grozi z jego strony, jak myślisz? To znaczy, jaki jest ten chłopak?Strona 38 z 368LRT 2013-05-04 08:01:41 Właściwie sama nie wiem  wyznała szczerze Cathy. Sprawiał wrażenieporządnego.Jego brat Harry jest naprawdę bardzo miły.Z Barneyem prawie nie roz-mawiałam  podkreśliła.To prawda, jakoś nie miała okazji  był zanadto pochłonię-ty Amy. Jak myślisz, co z tego będzie, Cathy?  zapytała pani Curran drżącym głosem. Miejmy nadzieję, że to nie potrwa za długo, co?Przypatrywała się Cathy, jakby czekając na potwierdzenie, ale dziewczynauśmiechnęła się tylko i odparła: Po prostu musimy zaczekać.* * *Cathy co parę dni wpadała do Curranów, bardziej dla pani Curran niż dlą samej,siebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •