[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odciągnęłam go na bok isprawdziłam czy jego serce ciągle bije.Biło.Zabrałam mu kartę pass, którą miał na szyi, poprawiłam fartuch nasobie, podniosłam notes i ruszyłam dalej.Wkrótce doszłam do windy.Tutajrównież była kamera.Nie zatrzymując się spuściłam głowę.Drzwi windy otworzyły się iweszłam do środka.Przycisnęłam guzik trzeciego poziomu piwnicy i czekałam.I ciągle czekałam.Z bijącym sercem, drżącymi palcami jeszcze raz nacisnęłam na guzik.Ciągle nic.Nagle zobaczyłam czytnik kart obok tabeli kontrolnej.Zaklęłam cicho iwsunęłam kartę, którą sobie pożyczyłam.Drzwi windy zamknęły się.Oparłam się o ścianę i kilkakrotnie głęboko odetchnęłam.Dopóki niezobaczyłam kamery.Jeśli chodzi o monitoring to, to przeklęte miejsce byłojeszcze gorsze niż Dyrektoriat.Ale nie poruszyłam się.Miałam nadzieje, że zpotarganymi włosami i spocona, w oczach ewentualnego obserwatora będę poprostu jedna z dziwek Talona.I w pewnym sensie nią byłam.Winda zatrzymała się na trzecim poziomie piwnicy i drzwi otworzyły się.Zerknęłam na zewnątrz.W ciemnościach widać było jedynie krzyżujące sięczerwone linie.Zmieniłam wzrok na podczerwień i sprawdziłam otoczenie.Plama ciepła pulsowała na drugim końcu pomieszczenia.Nie było nikogo lubniczego innego w pobliżu. Pospiesz się - powiedział Quinn.- Bo przecież się wlokę - wysyczałam przez zęby i poczułam przenikającąmnie fale rozbawienia, równie czułą jak pocałunek.Wydawało mi się, że minęły godziny zanim udało mi się przejść przezwiązki laserów.Chociaż w tej sytuacji pośpiech raczej nie był wskazany.Najmniejszy zle obliczony ruch groził odcięciem różnych części ciała.W końcu znalazłam się przed jego celą i niesamowita ulga, którą poczułamkiedy zobaczyłam go przed sobą, pozostawiła mnie drżącą.Wyjęłam klucze zkieszeni fartucha, znalazłam jeden, który wydawał się pasować i włożyłam dozamka.Lasery zgasły.Quinn był wolny.Nie poruszył się tylko patrzył na mnie obojętnym wzrokiem.Nawet jeślijedyna rzeczą, której chciałam było zatoniecie w jego ramionach, to nie mogłampodjąć się tego ryzyka.Gorączka była ostra jak brzytwa.- A jeśli spotkamy Talona?Czytał w moich myślach lepiej niż ja w jego.Ale jakby nie było miałwiększe doświadczenie.Wzruszyłam ramionami.- Zajmę się tym.Skinął głową akceptując moją odpowiedz nawet jeśli oboje wiedzieliśmy,że był tylko jeden sposób żeby złagodzić piekielny żar płynący w moich żyłach.254 KERI ARTHUR  PEANIA KSI%7łYCA- Chodzmy.Torował mi drogę w labiryncie świateł.Cichy szum wypełnił ciszę.Windabyła w ruchu.- Stań po lewej a ja po prawej.Jeśli zatrzyma się tutaj, atakujemy -powiedział Quinn.Nagle poczułam suchość w ustach.Przywarłam do ściany izakamuflowałam się w cieniu.Czułam wibracje wywołane przemieszczającą sięwindą i mimo wszystko miałam nadzieje, że nie zatrzyma się na naszympoziomie.Zatrzymała się.Wysiadło osiem osób i skierowali się w strunę laserowej celi.Cuchnęliśmiercią i przeszył mnie dreszcz ulgi: wystarczyłby jeden wilkołak i mielibyśmynie lada kłopoty.Drzwi windy zamknęły się odcinając nam drogę odwrotu. Teraz! - zachęcił Quinn i posłuchałam.Mogłam być sobie szybka jak wampir jednak moje stukające obcasyzaalarmowały przeciwników.Ktoś krzyknął i ostatni wampir odwrócił się,wyrzucając do przodu pięść z szybkością wiatru.Uchyliłam się, i uderzyłam gow zebra aż jęknął.Kątem oka zauważyłam ruch.Odwróciłam się szybko i kopnęłampierwszego wampira w głowę, po czym uwolniłam się z ramion, którepróbowały mnie złapać.Jednakże unikając jednych wpadłam w drugie.Poczułam jak ktoś złapał mnie za szyje i klnąc mocno rzuciłam się na niego.Napotkałam tylko powietrze a mój przeciwnik parsknął szyderczo.Jegocuchnący oddech owionął mój policzek.Wykręciłam się, złapałam go za jaja imocno ścisnęłam.Wydał z siebie zduszony jęk i nieznacznie rozluznił uścisk namojej szyi.Uwolniłam się i pchnęłam go prosto na trzeciego.Obaj upadli wkłębowisko rąk i nóg.Inny wampir rzucił się na mnie.Odskoczyłam do tylu ledwo unikając jegopięści.Uchyliłam się od następnego uderzenia, odwróciłam się i kopnęłam go wżołądek.Cios odbił się od mięśni wampira a jego siłę odczulam w całej nodze.Wydawało się, że ten gnojek miał cegły na miejscu brzucha.Uchyliłam się przed następnym ciosem i skoczyłam mierząc w szczękę.Jego głowa gwałtownie odskoczyła do tylu i ryknął& lub zaśmiał się.Trudnobyło określić, ale zauważyłam błysk kłów.Ponownie uderzyłam, ale tym razemzłapał moją pięść i brutalnie wykręcił.Ból przeniknął moją rękę i wymknął misię krzyk& , zmienił się on we wrzask kiedy zaczął się pożywiać.Odgłos jegossania przyprawił mnie o mdłości.Drżąc, przekręciłam się znowu pozbawiając go równowagi.%7łeby wyrwaćjego kły z ciała, musiałam wykręcić rękę przez co wampir zawył z frustracji.Walnęłam go z całej siły w twarz aż odrzuciło go na bok.255 KERI ARTHUR  PEANIA KSI%7łYCANie upadł zbyt daleko.Nagle pojawił się wir czerwonego żaru i Quinnznalazł się przede mną Rozsadzała go taka furia, że moje ciało i umysł prawiespłonęły.Złapał wampira za gardło przyciągając do siebie.- Gdzie się znajduje mężczyzna, którym się posługują do tworzeniaklonów?Wampir odpowiedział obrazliwie po czym nagle znieruchomiał.Naglezrobiło się cicho.Nikt nie rozmawiał i żaden z wampirów nawet nie poruszyłsię.Wiedziałam co się dzieje.Quinn czytał w jego umyśle.Podwinęłam rękaw żeby obejrzeć moją kontuzję.Była tak okropna jakprzeczuwałam, ale zanim mogłam zmienić formę usłyszałam trzask kości i rękaQuinna znalazła się na mojej.Za nim, na podłodze leżał wampir.- Pozwól, że ci pomogę - powiedział cicho.Uniósł nadgarstek do swoich ust i polizał ranę.Dotyk był tak bardzoprzyjemny, że drgnęłam i wydalam z siebie pisk.Jego czarne oczy wpatrywałysię w moje a jego gorący oddech pieścił moją skórę.Opiekuńczo jak kot lizałmoją rękę, spłukując krew, oczyszczając ranę i pomagając w gojeniu.To byłoerotyczne, zmysłowe i bezspornie znakomite.Poczułam skurcz w gardle a gorączka zaczęła przeciekać przez barierymojej samokontroli.- Quinn& nie& proszę.To była słodka, wydyszana modlitwa, ale nie posłuchał.Doznania mieszałysię we mnie.Od erotycznej pieszczoty jego języka przechodziły mnie dreszcze.Zaciskając uda, czułam jak rośnie ciśnienie jeszcze i jeszcze, aż byłam taknapięta, że wystarczyłby powiew wiatru abym pękła.Po czym nagle granicepuściły i usłyszałam własny jęk, a przez moje ciało przebiegały skurcze takpodobne do orgazmu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •