[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W pół godziny pózniej ciało Mocarnego Benditha zostało załadowane na wóz iwywiezione.Kapitan Mandalock siedział w kasztelu rufowym  Kygara z Dovarisem,dowódcą piechociarzy.- Nie lubię nieudanych przedstawień - zwierzył się Mandalock, nalewając sobie drinka.- Ludzie mówią, że to był najlepszy pokaz, jaki kiedykolwiek zorganizowałeś.- Wypadki podczas ulicznych zabaw to drobne aluzje bogów do prawdziwegożycia.Nie lubię ich.Do drzwi zastukał oficer wachtowy i zameldował, że do zatoki wpływapościgowa galera kurierska z podniesioną banderą służby cesarza.Mandalock wyszedłna pokład i zobaczył, że galera została pozbawiona broni i tarcz.Natychmiastzacumowała.Kiedy jej kapitan przedstawiał dokumenty kapitanowi portu, Mandalockczekał już na molo.- Jestem kapitan Esar i proszę o świeżych wioślarzy oraz zapasy.Wypływam zagodzinę.- Zwrócił się do Mandalocka.- Ty dowodzisz  Kygarem ?- Kapitan Mandalock w służbie cesarza.Esar zawołał swego pisarza, który przybiegł z torbą zwojów.Kapitan wybrałjeden, złamał pieczęć i przebiegł wzrokiem jego treść.- Kapitanie Mandalock, masz utworzyć eskadrę ze wszystkich piętnastu galer igaler pościgowych stacjonujących w Fontarianie, zarekwirować wszystkiedalekomorskie statki handlowe znajdujące się w porcie i zaokrętować na niewszystkich żołnierzy piechoty morskiej.Następnie odeskortujesz je do portu Narmari.- Wedle rozkazu!Zanim zdumiony kapitan portu zdążył zaprotestować, Esar z powrotemodwrócił się do niego.- Kapitanie, zaczniesz formować milicję miejską do obrony Fontarianu i zleciszszkutnikom budowę sześciu galer pościgowych do patrolowania miejscowych wód.Wszystkie wydatki zgłaszaj do skarbca cesarza, a niniejszym zostajesz wyniesiony nastanowisko gubernatora wojskowego.Rozmowa ta toczyła się dość głośno, w obecności tłumu żeglarzy i dokerów.Esar nie usiłował robić z niczego tajemnicy.Roval i Feran też słyszeli.- Chyba powinienem poszukać pracy na pokładzie któregoś z dalekomorskichstatków handlowych - powiedział Roval.- Dla ogólnego rozwoju czy po to, by znalezć się z dala od Larona?Czynnikiem przemawiającym na korzyść  Mrocznego Księżyca była jegocałkowita nieprzydatność wojskowa.Mógł pomieścić trzech czy czterech piechociarzyi zupełnie się nie nadawał do obrony portu, więc nie zwracano na niego uwagi.Ozachodzie słońca Mandalock z dumą dowodził trzydziestoma statkami płynącymi wzdłuż toreańskiego wybrzeża na południowy zachód.Nie pamiętał już o swoich złychprzeczuciach związanych ze śmiercią Mocarnego Benditha.Nikt nie zwracał uwagi napodążający za flotą mały szkuner.- Jeśli dopisze nam szczęście, uda nam się ich śledzić do samego Narmari -stwierdził z zadowoleniem Feran.- Do takiej floty nie zbliży się żaden korsarz.- Ale potem możemy natknąć się na konwoje płynące w przeciwnym kierunku -zauważył Laron.- To będziemy trzymać się bliżej brzegu i zejdziemy im z kursu.Ciekawe,dlaczego Warsovran zarządził coś takiego.- Roval niewątpliwie się dowie.To bardzo zdolny i przedsiębiorczy szpieg.- Skoro mowa o szpiegach, każ zamalować nazwę statku i zmień ją na  LotStrzały.-  Lot Strzały ? - zdumiał się Laron.- Warsovran najwyrazniej gromadzi statki z najdalszych zakątków świata i ktośz Gironalu może się zdziwić, że  Mroczny Księżyc , mały statek handlowy, tak szybkoopłynął pół kontynentu.-  Lot Strzały?- Tak.-  Strzała ? Taki mały, ostro zakończony przedmiot, który porusza sięnaprawdę szybko?- Tak.- Nie martwisz się, że taka nazwa nadana  Mrocznemu Księżycowi wyda siępodejrzana?Feran przez chwilę patrzył na Larona, jakby zastanawiając się, czy wampir wartjest szyderczego uśmiechu.- Ludzie rzadko są podejrzliwi wobec tego, co jest niedorzeczne - powiedziałcierpliwie.- Chcę, żeby się śmiali, a nie zadawali pytania.Dokładnie po stu dwudziestu dniach od wybuchu pierwszego kręgu ognia naniebie nad Larmentelem  Mroczny Księżyc zacumował przy jednej z długichkamiennych kei w porcie Zantrias.Statek nazywał się teraz  Lot Strzały , a jegotakielunek został nieco zmieniony.W dali było widać dużą świątynię leżącą na soczyście zielonym wzgórzu trzy kilometry od wybrzeża.Feran odprowadził swego pasażera przez port pod bezpiecznemury kompleksu świątynnego, gdzie pod portykiem szpitala przyjął ich zarządcaprezbiterki.Tutaj Feran dowiedział się, że dobrze wykonał swoje zadanie, ale już niejest potrzebny.Kiedy wracał przez puste Ogrody Kontemplacji, ktoś go zawołał.Zbliżała się do niego kapłanka o bladej twarzy i ciasno związanych czarnych włosach,odziana w błękitne szaty.Towarzyszyła jej niższa dziewczyna w zielonych szatachdiakonisy, z rozpuszczonymi, falującymi ciemnobrązowymi włosami.- Czcigodna Terikel, jak cudownie znów cię widzieć - rzekł Feran.- I diakonisaVelander.Widzę, że wciąż jesteś diakonisą.- Ale ty jesteś już kapitanem - zauważyła Velander, patrząc na czerwonechwasty na ramionach jego kurtki pokładowej i trójgraniasty kapelusz.- Gratulacje.- Długo będziesz w porcie? - zapytała Terikel.-  Mroczny Księżyc jest tymczasowo  Lotem Strzały , a  Lot Strzały trzebawysmołować.Są też inne prace.może osiem dni.- Velander i mnie przydałyby się ćwiczenia w mówionym diomedańskim.- Ach, więc nadal uczycie się tego egzotycznego języka?- O tak.Znajdziesz dla nas czas?- Dla Terikel i Velander zawsze.Odprowadzicie mnie? Porozmawiamy podiomedańsku.Kiedy minęli bramy i straże, Feran zapytał cicho:- Macie jakieś nowe wieści o broni Warsovrana?- Były jeszcze dwie próby - odparła Velander.- Jedna z nich odbyła się przedtygodniem, a wypalony krąg ma dwa i jedną trzecią kilometra średnicy.Na pokazzaproszono nieco szlachty z sąsiednich królestw.Poprzednią, mniejszą próbęprzeprowadzono szesnaście dni wcześniej.- To razem cztery próby.Czego się dowiedziałyście?- Pierwszy ognisty krąg miał średnicę jednej trzeciej kilometra.Dowiedziałamsię tego od niewolnika.O drugiej próbie nie wiemy prawie nic, tylko to, o czym gadająw tawernach żołnierze Warsovrana.Może nie bardzo wiedział, dlaczego brońzadziałała za pierwszym razem, i nie chciał mieć świadków, gdyby próba się niepowiodła.- To wszystko daje do myślenia.Cesarz gromadzi w Narmari mnóstwo okrętów.Czy jest tak pewien, że jego broń potrafi zniszczyć każde miasto w głębi lądu, żezamierza zagarnąć całe wybrzeże? - Może to zrobić?- Ma największą flotę w historii Torei, ale nawet ona nie wystarczy dopokonania połączonej potęgi morskich królestw z południa.Poza tym podnieobecność okrętów korsarze rozniosą w puch jego pozbawione eskorty statkihandlowe.Kręgi ognia robią wrażenie, jeśli chodzi o miasta, ale nie wszyscy wrogowieWarsovrana znajdują się na lądzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •