[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiedziała to nieco ostrzej, niż zamierzała.Wzięła głęboki oddech i odezwała się dużo łagodniejszym tonem: -Chciałabym, żeby mój brat wreszcie się pokazał i porozmawiał ze mną.- Spojrzała na drewniany sufit.- Wylez stamtąd! - wykrzyknęła, jakbymógł ją usłyszeć.- No, no - mruknęła Sukey, podchodząc do drzwi.- Prawdziwadama nie powinna podnosić głosu.Przecież to nie wypada.Co sobieousladanscpomyślą sąsiedzi?- Prawdziwa dama nie powinna sprzedawać sąsiadom swoichrzeczy, i to za pół ceny! Robię, co mogę, żeby utrzymać Elmwood.Sukey sprawiała wrażenie, jakby w ogóle jej nie słuchała.- Przyrządzę lemoniadę.Jest wyśmienita na takie upalne dni.Odrazu poczujesz się lepiej.- Otarła czoło chusteczką.Ostatnio bardzoschudła i wyglądała na wycieńczoną.- Może choć na chwilę wyjdzieszna werandę?Cameron westchnęła ciężko.To było ostatnie na co w tej chwilimiała ochotę, ale Sukey patrzyła na nią z nadzieją w oczach.- Oczywiście - odpowiedziała.- Zrobię sobie przerwę na coś zi.coś do picia.- Chciała powiedzieć zimnego", ale przypomniała sobie,że ostatnia torba lodu już dawno się skończyła.Nie będzie lodu, dopókinie przypłyną statki z Północy.Zaśmiała się gorzko.Kogo w ogóle toobchodzi w obliczu krwawej wojny? Przecież brakuje setek innych,dużo bardziej potrzebnych, towarów.- Powiem Taye, że przyjdziesz - oznajmiła Sukey, rozglądając siępo pokoju.- Przyniosę wam pierniki.Twój ojciec je uwielbiał.-Popatrzyła na Cameron ciemnymi, mądrymi oczami.- Przebierz się wcoś stosowniejszego.%7łółta suknia będzie w sam raz.Pan senatorbardzo ją lubił.Cameron spojrzała na siebie.Wciąż była w zakurzonej sukni dokonnej jazdy, którą włożyła rano do stajni. %7łółta suknia będzie w samraz".Gdybym tylko mogła cofnąć czas, pomyślała.Wszystko by sięzmieniło.ousladanscOd pogrzebu nie miała żadnych wieści o Jacksonie.Gdyby choćtrochę przejmował się moim losem, zostałby, żeby mi pomóc, uznała.Nawet nie napisał.Odłożyła pióro i wyprostowała się.Rozmasowałaręką krzyż, który rozbolał ją od długiego siedzenia za biurkiem.- A niech cię, Jacksonie.- mruknęła pod nosem.- Jak mogłam ciznów na to pozwolić?Spojrzała przez okno na pola.Bawełnę zasadzono jeszcze przedwybuchem wojny.Nie wiedziała, kto teraz przystąpi do zbiorów.Gdyby wszystko potoczyło się zgodnie z jej planem, za dwa tygodnieniewolnicy powinni odzyskać wolność.Musiała tylko nakłonić Grantado podpisania kilku dokumentów.Czekała na odpowiedni moment,żeby z nim porozmawiać.Mijały kolejne dni, a Grant dalej nie wychodził ze swojegopokoju.Cameron z wolna zaczęła tracić nadzieję na realizację swoichzamiarów.Taye była wręcz przekonana, że Grant nie zgodzi się nauwolnienie jej czarnych braci.Cameron ułożyła więc kolejny plan,który nie wymagał zgody brata.Dyskretnie starała się dowiedzieć jaknajwięcej o tak zwanym podziemnym pociągu, którym przemycanoniewolników na północ.Za tydzień, pierwszy raz od śmierci ojca, miałabyć z Grantem w mieście na przyjęciu.Gospodarzem wieczoru byłjeden z dawnych wyborców senatora.Grant często grywał z nim wkarty i tylko dlatego zgodził się towarzyszyć siostrze.Cameron niemiała ochoty na towarzyskie spotkanie, ale dowiedziała się, że naprzyjęciu będzie ktoś, kto mógłby udzielić jej niezbędnych informacji o podziemnym pociągu".Musiała odnalezć człowieka, który ukrywałousladanscsię pod imieniem James.- Ciągle tu jesteś? - Do gabinetu weszła Taye.Tak jak inniwyglądała na zmęczoną i zatroskaną.- Mama cię szuka.Mówiła, żeprosiłaś o lemoniadę.Cameron zmarszczyła czoło.- O nic jej nie prosiłam.Sama mi powiedziała, że będziesz nawerandzie, i zaproponowała, żebym też tam przyszła.Taye chwyciła ją za rękę.- Jest jakaś dziwna, prawda?- Pomyśl o mojej propozycji - powiedziała Cameron.- Dobrzewam zrobi zmiana otoczenia.Powinnaś pojechać z mamą do Stuartów.Dojadę do was, kiedy uporam się ze wszystkim.- Nigdy nie mówiłagłośno o wypuszczeniu niewolników.Wiedziała, że ściany mają uszy.-Jak tylko zamknę Elmwood, przeprowadzę się do Nowego Jorku.Tayeuparcie pokręciła głową.- Nie ruszę się bez ciebie.- Zciszyła głos.- Nie zostawię cię ztym szaleńcem.- Wymownie spojrzała w górę, w stronę pokoju Granta.Cameron objęła przyjaciółkę i razem wyszły z pokoju.- Wolałabym, żebyś wyjechała - powiedziała - ale cieszę się, żezostajesz.- Uścisnęła ją.- Napijmy się lemoniady.Potem, jeżeli niemasz nic przeciwko temu, pomożesz mi wybrać suknię na przyjęcie uHitchów.Taye zawahała się.- Jesteś pewna, że to bezpieczne? - szepnęła.Cameron pokiwałagłową.ousladansc- Tak.Muszę zdobyć kilka informacji.Taye jeszcze raz spojrzała w stronę sypialni Granta.- Obawiam się, że on nie podpisze żadnych dokumentów.- Wtedy zrobimy to bez niego - oznajmiła Cameron.Cameron z uśmiechem usiadła w powozie naprzeciwko brata.Próbowała być miła.Miała na sobie błękitną suknię, mocno wciętą wtalii.Taye ścisnęła jej gorset tak silnie, że Cameron z trudem mogłaoddychać, ale zdążyła się już nauczyć, że ponętnie wyglądająca kobietadużo łatwiej radzi sobie z mężczyznami.- Cieszę się, że już ci lepiej - powiedziała do brata.- Taye i jamartwiłyśmy się o ciebie.Spojrzał na nią z zainteresowaniem.- Taye mówiła, że się o mnie martwi?Cameron w milczeniu pokiwała głową.Przecież nie mogła mupowiedzieć prawdy.Taye wielokrotnie powtarzała, że jej rozpustnybrat po śmierci będzie smażył się w piekle.Oprócz Naomi stałymibywalczyniami sypialni Granta były także inne młode niewolnice.- Brakowało nam cię przy stole - skłamała.- Mamy doomówienia wiele spraw dotyczących Elmwood.- Zupełnie nie wiem, o co ci chodzi - odparł Grant.- Przecież nadobrą sprawę nic się nie zmieniło oprócz tego, że jestem właścicielemmajątku i plantacji.Cameron spojrzała na lampę wiszącą nad drzwiami powozu.- Sam nie wierzysz w to, co mówisz, prawda? Mamy wojnę.Wousladansckażdej chwili możemy zostać napadnięci przez bandę maruderów.Wiesz, co się wtedy stanie z Elmwood?Roześmiał się i poprawił fular.Miał na sobie ciemnobrązowysurdut, który zupełnie nie pasował do jego bladej cery.- Nie zawracaj sobie tym głowy, siostrzyczko.Twój brat wie, jakzadbać o nasze interesy.Cameron westchnęła i wyjrzała przez okno na zachodzące słońce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]