[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W każdym razie, położą  Kowadło błyskawicznie, idę o zakład.Ale to mi wisi.Bez Czarnej i bez%7łelaznej Dziewicy nasza gazetka już mnie nie interesuje ani trochę.W budzie więc zmiany o sto osiemdziesiąt stopni.Ale to i tak nic w porównaniu znaszym domem.U nas to chyba o pięćset osiemdziesiąt.Istne trzęsienie ziemi.Krótkomówiąc, stary wrócił z Rajchu.I w dodatku na wejściu zrobił z siebie pajaca.Było tak, że wsobotę pojechaliśmy z matką do Hita.Wracamy objuczeni siatami, a matka pyta:- Kuba, czy ja nie zamknęłam drzwi na oba zamki?Nie pamiętałem, więc mówię, że nie pamiętam, ale i mnie wydało się to dziwne.Matka miała odruch przekręcania obu kluczy, nawet kiedy wychodziła tylko ze śmieciami.Więc zakradam się do własnej chaty jak detektyw Sipowicz w  Gliniarzach z Nowego Jorkudo jakiejś bandyckiej meliny, gdzie za każdymi drzwiami może czaić się morderca.Tylkobrakuje mi odznaki i gnata trzymanego obiema rękami.Reszta jest klasyczna.Niemalczołgam się po ścianach.Do każdego pomieszczenia zaglądam szybko zza framugi i zarazcofam głowę.Nagle matka szepcze mi do ucha:- Cholera, na pewno nie zamykałam drzwi do salonu.No i już wiemy, że to nie serial, że naprawdę ktoś jest w domu.Kiedy to się stałojasne, wcale nie miałem ochoty dłużej udawać detektywa Sipowicza.Dużo by mi pomogły tebalety, jakbym na wejściu zarobił kosą między żebra albo bejsbolem w łeb.Nawet nie mówięo matce, która na pewno i bez tego mało nie po-sikała się ze strachu.Już tylko myślimy, jaksię po cichu wycofać i z dołu zadzwonić po gliny.W tym momencie drzwi od salonu otwierają się i staje w nich kochany tatuś.Wyrzucaw górę ramiona jak mistrz kolarski na mecie i woła:- Niespodzianka!Też całkiem jakby grał w amerykańskim filmie.I niechby ktoś powiedział, że staryMcLuhan nie miał racji.Wszyscy jesteśmy dziećmi telewizji.Swoją drogą, niespodziankanaprawdę mu się udała.Matka o mało nie zeszła na serducho.- No co, nie cieszycie się? - zapytał stary bardzo inteligentnie.- Oczywiście, tatusiu.Tylko jesteśmy porażeni efektem - powiedziałem.Tu nastąpiła stosowna porcja rodzinnych uścisków, w czasie których matka jakoś sięstroszyła, jakby to ona miała powód.- Co, wysłali cię na Ukrainę i wpadłeś po drodze? - spytała z przekąsem.Miała prawo to powiedzieć, bo już kiedyś tak zrobił, choć bez tych sztuczek rodem z Jasia Fasoli czy innego równie wybitnego dzieła.- Wróciłem - zawołał, jakby ogłaszał, że trafiliśmy szóstkę w totka.- Wróciłem, wyobrażacie sobie?Oczywiście, zgrywał wesołka, bo też był w nerwach i to jak! Wcale mu się niedziwiłem.Miał powody.Trzeba to było widzieć! Dopiero teraz matce szczena opadła dosamych kolan.Założyłbym się, że ostro główkowała, co zrobić, żeby uratować najbliższąrandkę z Dulębą.Nie mówiąc o następnych.Ale trzeba jej przyznać, że jednak wysiliła się nauśmiech.- Mam nadzieję, że tym razem to prawda - powiedziała odważnie.Powrót starego wyglądał na poważny problem.Okazało się to już przy obiedzie, którymatka naprędce skleciła z tego, co przywiezliśmy z Hita.Po prostu nie było o czym gadać.Sekrety techniki budowy mostów i wiaduktów niezbyt nas, prawdę mówiąc, interesowały.Aopisy katedry w Kolonii, Parady Miłości w Berlinie i baru w Monachium, gdzie Hitler wpadałz kolegami na piwo, już znaliśmy.Więc emocje wybuchły dopiero kiedy się okazało, że staryprzywiózł z Rajchu BMW.- Czy ty na pewno wiesz, w co się wpakowałeś? - wsiadłem na niego z miejsca.- igdzie je masz?- Stoi pod blokiem - wyznał z naiwną dumą dziecka.Zwariował facet, słowo daję.Rzeczywiście, sam zauważyłem na parkingu srebrną beemę, którą już interesowało się parukolesi.Nawet pomyślałem, co za dureń postawił taką brykę na osiedlu, w dodatku naniemieckich numerach.- Zostały ci jeszcze jakieś pieniądze? Czy mam ci dać na ubezpieczenie? - spytałamatka.Było to dosyć wredne, bo dobrze wiedziała, że bmw było marzeniem starego prawieod urodzenia.Choć miała też dużo racji.Pomarzyć dobra rzecz, ale kupuje tylko idiota.Nieczytał gazet czy co? Miał taki wybór.Mógł kupić volksa, opla, każdy samochód dla ludzi.Jużnawet merca lepiej.A on się sadzi na bmw.Naprawdę nie wiedział, że szpanować beemą toambicja każdego małego gangsterka na niezmierzonych obszarach niedawnych ojczyznsocjalizmu, począwszy od świętej granicy na Odrze i Nysie Aużyckiej, a skończywszy natonących we mgłach brzegach Pacyfiku?- Coś ty! - powiedział ojciec.- Kupiłem je bardzo okazyjnie.Dosłownie za grosze,biorąc pod uwagę przebieg i stan techniczny.- Tylko że złodzieje o tym nie wiedzą - przerwałem mu te zachwyty.- Zresztą, dlanich nieważne, ile ty dałeś, tylko ile oni wezmą.- O, przesadzasz.Przecież nie jest tak, że każdy samochód w tym kraju zaraz zostajeskradziony.Zresztą, wielcy gangsterzy wybierają inne modele. Naprawdę był głupi.Wygłaszał podobne sądy z taką pewnością, jakby przynajmniejraz w tygodniu jadał śniadanie z wielkimi gangsterami.Co on wiedział? Oczywiście, żewielki gangster nie będzie szukał dla siebie bryki pod blokiem na Azorach.Problemem nie są wielcy, tylko mali.A najgorsi tacy, którzy aż się trzęsą, żeby ichuważano za gangsterów.Wcale nie potrzebują najlepszych modeli, tylko czegoś, co wyglądajak beema.W ich zasranej wiosze, gównianym miasteczku czy na ohydnym osiedlu i tak niktsię na tym nie pozna.Egzemplarze starsze i tańsze, a najlepiej walnięte, są nawet bardziejposzukiwane niż te z najwyższej półki.Bo małe gangsterki nie mają wielkiej kasy, chcą tylkona nią wyglądać.Nawet mi się nie chciało tłumaczyć staremu chłopu elementarza.- Postaw je chociaż na strzeżonym parkingu - poprosiłem.- Przynajmniej dopóki niezałożymy blokady skrzyni biegów i jakiegoś przerywacza prądu.- Mam bardzo dobry immobilizer z alarmem - obruszył się.- To wez go wymontuj i wyrzuć do Wisły - powiedziałem.- Tam się najlepiejsprawdzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •