[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- I myślę, że także jeden konsul tegoroczny.Spośród ich wodzów uratował się tylkoWarron.To zupełne zwycięstwo, tak jak powiedział Maharbal.Wszyscy cieszyli się z tryumfu.Byli zmęczeni i poranieni, ale żadna z ran, którepokrywały ich ramiona i nogi, nie była grozna.Mieli krew na zbrojach i hełmach, jednak byłato głównie krew rzymska.Hannibal był zadowolony, lecz zachował powagę, skupiając się naostatnich ruchach Rzymian.- Tak, wiemy, że Warron skierował się do Venusii z jakimiś dwoma tysiącami ludzi.Jego wojsko jest zdziesiątkowane.- Tymi słowami Himilkon przyłączył się do stanowczychocen reszty.Hannibal wolno skinął głową, ale nie odpowiedział, tylko wskazał horyzont.Wszyscyspojrzeli w tamto miejsce i obserwowali, jak spora grupa legionistów, ze wsparciemniewielkiego oddziału kawalerii, utorowała sobie drogę pośród kartagińskich szeregów iprzeprowadziła jako tako uporządkowany odwrót.Kartagińczycy ustąpili nieco pola, równieżwyczerpani długą walką.- Niech uciekają i opowiedzą w Rzymie, co się stało! - stwierdził Maharbal.- Tak, tak będzie dobrze - zgodził się Hannibal.- Niech nasze wojsko pozwoli imuciec.Zcigając ich, stracilibyśmy więcej ludzi, a zwycięstwo i tak jest nasze.Byłobyabsurdem tracić ludzi, jeśli nie jest to konieczne, a poza tym nie możemy sobie na topozwolić.Hannibal zamilkł, spoglądając w dal i przyłożoną do czoła ręką osłaniając oczy przedświatłem zachodzącego słońca.Coś przykuło jego uwagę - kolumna Rzymian, prawieczterotysięczna, która zdołała się przegrupować pod dowództwem kilku trybunów.Była onasmutnym widokiem dla kogoś, kto by się spodziewał, że powinna to być wielka armiaRzymu: setki ludzi ze zwieszonymi głowami, rannych, wyczerpanych, brudnych, idącychpotulnie, przestraszonych, przybitych własnym bólem i ogólną klęską.Ocalałe wojsko rzymskie na południe od rzekiTrybuni zebrali się, żeby oszacować szanse i policzyć swoje siły.- Przeprawiliśmy się przez rzekę z jakimiś czterema tysiącami ludzi, jak sądzę - rzekłKwintus Fabiusz, spoglądając na ocalałych legionistów z pierwszego, drugiego i trzeciego legionu, siedzących albo leżących, rozproszonych w bezładzie po obszernym rzymskimobozie.Byli wyczerpani, przybici.- Tak - ciągnął dalej Leliusz - a tu mamy jeszcze jakieś pięć tysięcy.- Plus sześciuset od Tuditanusa, to daje niecałe dziesięć tysięcy ludzi.Dwa legiony -podsumował Publiusz.- Tyle uratowało się na południe od rzeki: dwa legiony z ośmiu.Niewiemy, ilu wycofało się z konsulem Warronem.To katastrofa.Widząc zrozpaczone twarze tych, którzy go otaczali, młody trybun pożałował, żewypowiedział te ostatnie słowa. 5 Dezercja trybunówApulia, lato 216 roku p.n.e.Publiusz Korneliusz jako trybun rzymskich legionów starał się, by ludzie utrzymaliszyk.Pozostali trybuni ledwie wykazywali oznaki chęci do przekazywania rozkazów zminimalnym choćby przekonaniem.- Dokąd idziemy? - spytał Leliusz głosem łamiącym się z rozpaczy, która poruszyłaPubliusza.- Do Canusium.To najbliżej położona dobrze ufortyfikowana miejscowość, w którejmożemy znalezć schronienie, zanim zorientujemy się, na jakie siły możemy liczyć oprócztych, które przegrupowaliśmy tutaj.I wtedy zobaczymy, co da się zrobić.- Czyli do Canusium - potwierdził Leliusz, wciąż przybity, ale tym razem Publiuszzauważył żywszy ton w jego odpowiedzi.Patrzył, jak przyjaciel oddala się, przekazującwszystkim oficerom ten rozkaz.%7ładen trybun nie zakwestionował jego pomysłu ani niezgłosił sprzeciwu wobec tego, że najmłodszy z nich wszystkich, liczący zaledwiedziewiętnaście lat, decyduje za całe ocalałe wojsko.Nie było konsulów, którzy mogliby objąćdowodzenie, nie było też właściwie innych trybunów czy centurionów, którzy zdolnościamiprzywódczymi dorównywaliby Scypionowi - jego rodowe imię budziło w żołnierzach respekt,szczególnie w sytuacjach kryzysowych.Może gdyby syn Fabiusza Maksimusa zrobił coś, byodrzucić rozkazy, sprawy potoczyłyby się inaczej, ale albo nie wiedział jak, albo nie chciałnic mówić.Stopniowo najsmutniejszy pochód wojska, jakim Publiusz kierował w życiu - owedziesięć tysięcy żołnierzy, pozostałość największej armii wystawionej kiedykolwiek przezRzym - dowlókł się do małej cytadeli w Canusium.Tu zatrzymali się na dłużej, pokonani, bezducha czy chęci życia.%7łołnierze rozeszli się po bocznych uliczkach miasta, siadając podścianami domów.Inni z pomocą skromnego sprzętu, który uratowali z katastrofy, próbowalirozbić obok twierdzy coś na kształt rzymskiego obozu.Ledwie starczyło prowiantu i wody.Niektórzy ranni mieli sporo szczęścia, bo opatrzono ich kawałkami materiału oddartymi odubrań innych żołnierzy.Pozostali krwawili, strasznie wyjąc z bólu, ponieważ nieliczniuratowani lekarze nie nadążali z udzielaniem pomocy.Canusium stało się cmentarzemrzymskich legionów.Pośród powszechnej beznadziei w serca ludzi zaczął się wkradać strach, znaczniedotkliwszy od cierpień fizycznych.Ile czasu zajmie Kartagińczykom doścignięcie ich iupolowanie niczym rannej zwierzyny? Siły Hannibala poniosły niewielkie straty wporównaniu z rzymskimi, poza tym upojeni zwycięstwem Afrykańczycy na pewno są gotowi pójść za swoim wodzem wszędzie.Strach działa jak iskra na suche drewno i tak oto grozazaczęła się szerzyć najpierw pośród legionistów, potem niższych rangą oficerów, aż dotarłado centurionów i ocalałych trybunów.Ci postanowili wreszcie zwołać zebranie, żeby omówićkroki, jakie należy przedsięwziąć w tych okropnych okolicznościach.Tuż pod muramiCanusium - które większość żołnierzy zaczęła uważać za zbyt słabą ochronę w razie atakuKartagińczyków rozochoconych nieprzyjacielską krwią przelaną pod Kannami - zebrali się:Kwintus Fabiusz, syn Fabiusza Maksimusa, Lucjusz Publicjusz Bibulus, Apiusz KlaudiuszPulcher, Lucjusz Cecyliusz Metellus i Semproniusz Tuditanus, a także inni, w tym młodyPubliusz.Zostali również wezwani wyżsi rangą centurioni oraz najbardziej doświadczenioficerowie kawalerii, wśród których znalazł się Leliusz.Dwudziestu pięciu mężczyzn zebrałosię razem, żeby określić cel dla tych skromnych sił, które Rzym zdołał uratować odnieszczęścia i śmierci.Debatę rozpoczął Metellus.- Jesteśmy rozbici.Nie ma już nic do zrobienia, jak tylko znalezć jakiś ratunek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •