[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ilu ludzi należałoby zatrudnić, żeby przywrócić rabaty do stanu świetności? -zapytała.- Jeszcze czterech - odpowiedział bez wahania.- I kupić nowy walec do trawy.- Zobaczę, co da się zrobić.Nie mogę niczego obiecać, bo Jego Lordowska Mość mawiele spraw na głowie.- O tak, milady.- Ostrożnie umieścił różę w koszyku i zsunął kapelusz z głowy.-Dobrze, że tu nastał.Pamiętam, jak był dzieciakiem.To dobry chłopak.Nie taki jak.-Uzmysłowiwszy sobie, do kogo mówi, zamilkł.- A skoro mowa o chłopcach - powiedziała Bella, chcąc odegnać wspomnieniazwiązane z Rafe em - może potrzebuje pan pomocnika? Młody Trubshaw powinien podjąćuczciwą pracę.- Ten nicpoń? - Podrapał się w głowę.- Już ja bym dał mu tyle roboty, że odechce musię broić.- Dziękuję, Johnson - powiedziała Bella z wdzięcznością.Ubyło jej przynajmniejjednego zmartwienia.Marzyła o tym, żeby równie łatwo poradzić sobie z innymi.Rozdział siedemnastyNastępnego dnia po śniadaniu Bella pojechała do kościoła.Powóz lady Abbotsburyzatrzymał się z tyłu.Bella poczuła się dziwnie, że szacowna wdowa daje jej pierwszeństwo.Czy kiedykolwiek naprawdę poczuje się wicehrabiną i nauczy się odpowiednich manier?Gdy wysiadała, zobaczyła powóz Daniela.- Dzień dobry, kuzynko Bello.- Uniósł kapelusz - Dzień dobry.Miło cię widzieć,kuzynie.Musiałeś odbyć długą drogę z domu na poranne nabożeństwo.- Przyjęła podaneramię, a kiedy dołączyły do nich lady Abbotsbury i panna Dorothy, weszli do kruchty.Bellaodpowiadała na powitania uśmiechem i skinieniem głowy.Zapewne większość witającychbyła obecna na ślubie, jednak nikogo sobie nie przypominała.- Wiem, że Elliott wyjechał, więc pomyślałem, że przyjadę tutaj, by ci towarzyszyć -powiedział Daniel.- To zaledwie dziesięć mil, a mamy taki piękny dzień.- Skąd wiesz, że Elliotta nie ma w Hadleigh Old Hall?- Wczoraj widziałem go w Worcesterze - odparł z uśmiechem.- Nie zauważył mnie, aja nie podszedłem, bo się bałem, że zostanę zaanektowany na własność dla doda nia otuchy iwciągnięty do sklepu z tkaninami tapicerskimi.Wycofałem się jak tchórz, a potempomyślałem, że pewnie nie będzie go dziś w domu.- Poprowadził ją do ławki Calne ów,pomógł zająć miejsca innym damom, otworzył śpiewniki na pierwszym hymnie.- To kaplicarodu Hadleigh.- Wskazał bogato zdobione nagrobki.Jednak Bella nie poszła za jego wzrokiem.Kazanie wielebnego Fanshawe a było dobrze przygotowane i zmuszało dozastanowienia się nad swym życiem.Bella skupiła się na modlitwach, starając się odegnaćwspomnienie ostatniego nabożeństwa z ojcem stojącym na ambonie.Po nabożeństwiekościelny otworzył przed Bellą drzwiczki ławy i poprowadził rodzinę Hadleigh przez kościół,wymachując długim berłem ze srebrną kulą.Bella stłumiła chichot.Nie mieściło jej się wgłowie, że skromna, pospolita panna Shelley jest traktowana z taką estymą.Uścisnęła dłoń stojącemu przy drzwiach pastorowi, a na koniec krótkiej zwyczajowejwymiany zdań powiedziała: - Bardzo bym chciała poradzić się pani Fanshawe w sprawienajbardziej potrzebujących parafian - powiedziała.- To bardzo szlachetne z pani strony.Moja żona będzie zachwycona.Każda formapomocy jest bezcenna, lady Hadleigh.- Uśmiechnął się i przeszedł do następnego parafianina.- Chcesz zobaczyć rodzinną kaplicę? - Daniel wziął jej milczenie za zgodę iwprowadził z powrotem do kościoła.- To tutaj, a to.- wskazał ogromną płytę w posadzceobwiedzioną świeżą zaprawą - to jest wejście do krypty.Bella głęboko zaczerpnęła tchu.Musiała za wszelką cenę opanować emocje.- Gdzie będzie umieszczona tablica? - spytała, czytając napisy.Jej uwagę przykułozdobny grób z 1707 roku, przedstawiający ówczesnego wicehrabiego w rzymskim mundurzegeneralskim, dziwnie kontrastującym z długą peruką, oraz wdzięczny płaski nagrobekCalne a i jego żony, żyjących w XIV wieku, z ogarem pana i pokojowym pieskiem pani ustóp.- Tutaj, gdzie wstawiono deskę, obok rodziców.- Daniel wskazał puste miejsce naścianie pod prostokątem malowanego drewna.Kiedy podeszła, zobaczyła, że to herb.Była zdziwiona swoimi odczuciami.Mężczyzna, którego kochała, a który zniszczył jejżycie, a także zranił wielu ludzi, zawiódł ich zaufanie i zaniedbał swoje obowiązki, odchodziw zapomnienie.Pewnie nikt nie chce pamiętać, jaki był i jak przebiegło jego krótkie życie.Jedynie Elliott, pogardzany brat, bolał po jego stracie.Biedny człowiek, pomyślała, zdumionatym, że współczucie bierze w niej górę nad żalem i złością.Byłeś taki arogancki, taki zadufany w sobie, mówiła do niego w duchu.Czy czułeś, żetwój brat jest wart więcej niż setka takich jak ty? Dlaczego od razu nie spotkałam ElliottaCalne a i się w nim nie zakochałam?A może jednak go kocham?Ta nagła myśl sprawiła, że gwałtownie opadła na ławkę.- Bella? - Daniel usiadł obok niej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]