X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedzia�, �e jest xle, �e Rosja, przera�ona  sto�py�skiemi krawatami , jak nazywano szu-bienice, któremi prezes rady ministrów  Piotr Sto�ypin pokry� ca�y kraj, zapada si� w otch�a�bezdennego mroku i zgn�bienia.Przed oczami Lenina przesz�y setki robotników, w�oScian, �o�nierzy i rewolucyjnej inteli-gencji,  wszystkich odwiedzaj�cych go w Kuokkale i Teriokach.Rozmawia� z nimi i s�ysza�, a jeszcze bardziej wyczuwa� niewypowiadane mySli.By�y onemroczne i beznadziejne.Wszyscy byli przekonani, �e rewolucja zosta�a na d�ugie lata zd�a-wiona, robotnicze organizacje wyt�pione, �e nale�y zrewidowa� programy partyjne i d��y�najwy�ej do zatwierdzenia legalnej socjal-demokratycznej frakcji w parlamencie.Lenin kipia� gniewem.Nienawidzi� swoich upadaj�cych na duchu stronników.Nigdy niemia� przyjació�, bo nie uznawa� przyjaxni, ��daj�c tylko oddania si� sprawie.Ka�dego z najbardziej wiernych towarzyszy móg�by bez wahania odtr�ci�, rozdepta�, po-s�a� na Smier�, gdyby si� okaza� niepotrzebnym lub szkodliwym.Czuli to wszyscy i unikalibli�szych z nim stosunków.�y� zapatrzony w spraw�.Przestawa� by� cz�owiekiem.Zmienia�si� w maszyn�, to burz�c� prze�yte ideje, to przekszta�caj�c� ruch swoich kó� i trybów, odpo-wiadaj�c wiernie na wszystkie, najbardziej zawi�e, nieprzewidziane odruchy zewn�trzne.Przypomnia� sobie nagle wypadek, który mia� miejsce w Kuokkale.Obudzi� on dawnewspomnienia z nad Wo�gi i z Syberji i zmusi� Lenina do zaciSni�cia z�bów i milczenia, cho-cia� gotów by� przeklina� i rozwala� g�owy w�asnemi r�kami.Kalinin, jeden z najbli�szych uczniów jego, przyprowadzi� ze sob� kilku ch�opów, delega-tów partji pracy w Dumie Pa�stwowej.GoScie patrzyli nieufnie, zpode�ba i milczeli.102  Witam was, towarzysze,  zacz�� Lenin, dobrotliwie uSmiechaj�c si� do wieSniaków.Spodziewam si�, �e razem pójdziemy do celu  do zupe�nej zmiany ustroju Rosji?Stary ch�op, siedz�cy naprzeciw Lenina, podejrzliwie zerkn�� w jego stron� i pomySla�: E-e, nie oszukasz nas! Znamy si� na takich buntownikach w miejskich tu�urkach i sztyw-nych ko�nierzykach! Ró�nemi drogami chadzamy!Nie powiedzia� tego na g�os i tylko mrukn��: To si� poka�e.Musimy wpierw dobrze si� przyjrze� wam  bolszewikom.Lenin odrazu wyczu� nieufnoS�, niemal wrogoS�.Ostro�nie, krok po kroku j�� wyjaSnia�cel rewolucji  wyt�pienie bur�uazji. Robotnicy zagarn� w swoje r�ce fabryki i banki i dadz� wam ziemi�, p�ugi, traktory,kosiarki. mówi�.WieSniak znowu zerkn�� na niego i przerwa�. Ch�opi sami potrafi� przyw�aszczy� ziemi�.Nas  mrowie! Gdy si� podniesiemy,  ktonas wstrzyma? �o�nierze  synowie nasi strzela� do nas nie b�d�, oj, nie b�d�! My z ziemi�i panami poradzimy sobie w jeden mig! Doskonale!  zawo�a� Lenin. Proletarjat poprowadzi was wtedy do nowych zdobyczyrewolucji, towarzysze! Poczekajcie-no troch�!  upomnia� go ch�op, ponuro spogl�daj�c na czysty ko�nierzyki bia�e, nie znaj�ce ci�kiej pracy r�ce Lenina. Proletarjat  to niby pracuj�cy lud? Tak!  odpowiedzia� W�odzimierz, jeszcze nie rozumiej�c, do czego zmierza wieSniak,spokojny, twardy, jak g�az, albo pion starego d�bu. Jaka� wasza praca, twoja, naprzyk�ad?  spyta� i sztywnym, zgi�tym, niby �elazny hak,palcem, czarnym, o pop�kanej skórze, dotkn�� ostro�nie bladej, mi�kkiej d�oni Lenina.By� to niespodziewany obrót sprawy.Prorok i wódz robotników zmru�y� oczy i po chwili odpar� �agodnym g�osem: Pracuj� g�ow�, aby Rosja mog�a �y� szcz�Sliwie. T-a-a-k!  mrukn�� ch�op, patrz�c na swoich towarzyszy, którzy szyderczo uSmiechalisi� pod w�sem i g�askali k�aczaste brody. To i car tak samo powiedzia�by, i policjant, i na-uczyciel!Nagle si� o�ywiaj�c, mówi� zacz��, wymachuj�c czarnemi, zgrzybia�emi r�kami: Nie, bratku! To ju� my nieraz s�yszeliSmy! Oj, nieraz! Ty, mi�y cz�owieku, przy p�ugupochodx, boso, w twardych portkach p�óciennych, poznaj krwawic� naszej pracy, ch�ódi mróz, trosk� o rodzin�, l�k przed nieurodzajem, g�odem, chorobami.Ech!Lenin odpowiedzia� wymijaj�co: My was poprowadzimy ku lepszej doli, towarzysze! Staniemy przed waszemi szeregamii poprowadzimy.Ch�opi zamienili pomi�dzy sob� bystre spojrzenia.Starzec, g�adz�c brod�, mrukn��: Teraz to ju� wiemy.Wy nas poprowadzicie? Nie pytacie tylko, co nam potrzeba? No, to mówcie, chocia� i sami wiemy  odezwa� si� Lenin, �agodnie patrz�c na ch�o-pów. Co tu d�ugo gada�?!  ci�gn�� stary wieSniak. Nie chcemy cara, bo o wojnie od czasudo czasu mySli, ludzi nam porywa, podatkami ciSnie.Nie chcemy monarchji, bo póki onab�dzie, póty wy buntów wszczyna� nie zaniechacie i  nigdy spokoju nie zaznamy! Z obszar-103 nikami i szlacht� damy sobie rad�.Od czegó� siekiery, dr�gi i po�ar? H�? Tak to! Tego chce-my i do tego zmierzamy, mi�y cz�owieku!Leninowi oczy na chwil� b�ysn�y, lecz pohamowa� si� i spyta� jeszcze bardziej �agodnymg�osem: Nic nie mówiliScie o bur�uazji, o kapitalistach, którzy p�ac� wam tanio za chleb, a dro-go ��daj� za towary swoich fabryk? Dobrze wam z nimi, towarzysze? Czy� potrzebni wams� uczeni, adwokaci i inna inteligentna kanalja, oszukuj�ca was i ci�gn�ca w obj�ciach bur-�uazji, aby ona mog�a z�upi� z was skór�?!Ch�opi milczeli, namySlaj�c si� i od czasu do czasu Slizgaj�c zagadkowym wzrokiem poprzys�uchuj�cych si� rozmowie robotnikach.Jeden z wieSniaków, pot�ny, barczysty, spojrza� Smia�emi oczami niebieskiemi i rzek�spokojnie, lecz dobitnie: S�yszeliSmy ju� te wasze gadania w Dumie! Puste one, czcze, niem�dre [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •