[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak czy inaczej,wśród tych płodów gigantomanii lat trzydziestych Kanał Białomorski wyróżniałsię jednak najbardziej.Wielu Rosjan miało świadomość, że kanał miałstać się ziszczeniem pradawnych projektów, gdyż pierwsze plany z nim związane narodziły sięjeszcze w XVIII stuleciu.Kupcy szukali szlaku, którym statki wiozące drewno i surowce mineralnemogłyby przedostać się z zimnych wód Morza Białego do portów handlowych na Bałtyku, bezkonieczności pokonywania Morza Norweskiego.Aby tego dokonać, trzeba było wykopać ponad 220 kilometrów kanału, zbudować 5 zapór i 19 śluz.Sowieccy planiści w tym zupełnie nieuprzemysłowionym regionie kraju, którego geologii nigdydokładnie nie zbadano (jak pisał Gorki, była to "hydrologiczna terra incognita"), zamierzaliwykorzystać najprostsze.Wszystko to sprawiło, że projekt spodobał się Stalinowi.Wódz chciałspektakularnego triumfu technologicznego - dokonania czegoś, co nie udało się staremu reżimowi -i chciał osiągnąć to jak najszybciej.Nie tylko nakazał zatem, aby rozpoczęto prace nad budową, alerównież zażądał, aby ukończono je w ciągu dwudziestu miesięcy.Kanał miał nosić jego imię.Stalinbyłgłównym orędownikiem budowy kanału, on też naciskał, by wykorzystać przy niej pracę więzniów.Przed przystąpieniem do realizacji projektu z wściekłością potępiał wszystkich, którzy ośmielali siępodać w wątpliwość sens tak wielkiej inwestycji, biorąc pod uwagę stosunkowo niewielki ruch naMorzu Białym."Powiedziano mi - pisał do Mołotowa -że Rykow i Kwiring, wbrew decyzjom Politbiura, chcą zniweczyć plan budowy kanału północnego.Należy ich sprowadzić na ziemię i dać porządnie po łapach".W trakcie posiedzenia Politbiura, naktórym omawiano budowę kanału, Stalin, dając upust swej wierze w pracę więzniów, zanotował:"Jeśli chodzi o północny odcinek kanału, [.] mam na myśli jego budowę przede wszystkim siłamiGPU (pracy więzniów).Jednocześnie musimy przeprowadzić powtórną kalkulację kosztów budowy pierwszego odcinka [.].Zbyt dużo.".Preferencje Stalina nie były dla nikogo tajemnicą.Po zakończeniu budowy jejkierownik pochwalił Stalina za "odwagę", której wymagało podjęcie się konstrukcji"hydrotechnicznego giganta" oraz za "cudowny fakt, że prace ukończono bez potrzeby wykorzystaniazwykłej siły roboczej".Wyraznie widać też, że Stalin miał wpływ na tempo, w jakim przystąpiono doprac.Decyzję o budowie podjęto w lutym 1931 roku, a we wrześniu - po niespełna siedmiumiesiącach prac inżynieryjnych i pomiarów geodezyjnych -rozpoczęto już prace.Pierwsze obozy związane z Kanałem Białomorskim wyrosły ze SAOC i to podkażdym względem.Aagry te zorganizowano na wzór SAOC, wykorzystano należące do niegowyposażenie i obsadzono jego kadrą.Gdy tylko rozpoczęto budowę, komendanci obozów kanałuprzenieśli do pracy znaczną część więzniów z obozów SAOC na kontynencie i WyspachSołowieckich.Przez krótki czas stara kadra SAOC próbowała bezskutecznie konkurować zbiurokratami związanymi z budową kanału o przejęcie kontroli nad projektem.SAOC nagle przestałstanowić samodzielną strukturę.Kreml Sołowiecki zamieniono w więzienie o zaostrzonymrygorze, a obozy Wysp Sołowieckich stały się po prostu jedną z sekcji Biełbałtłagu - Białomorsko-Bałtyckiego Obozu Pracy Poprawczej.Do budowy kanału przeniesiono ze SAOC znaczną częśćwartowników i urzędników z ramienia OGPU.Między nimi był również Naftałij Frenkel, który od listopada 1931 roku zajmowałsię organizacją pracy na budowie.We wspomnieniach osób, którym udało się ją przeżyć,towarzyszący przedsięwzięciu chaos urósł do rangi legendy.Oszczędności finansowe oznaczały, żewięzniowie zamiast stali i cementu używali do budowy drewna, piachu i kamieni.Wydatki obcinano,gdzie tylko to było możliwe.Po wielu dyskusjach podjęto decyzję, że kanał będzie miał zaledwiecztery metry głębokości, co wystarczało z ledwością dla większości statków.Jako że wszelkienowoczesne technologie były zbyt kosztowne lub nieosiągalne, projektanci kanału postanowilipowierzyć prace olbrzymim zastępom niewykwalifikowanych robotników.Przez dwadzieścia jedenmiesięcy przy realizacji projektu pracowało około 170 tysięcy więzniów i "spec-przesiedleńców".Przy budowie kanału i wszystkich jego potężnych zapór i śluz używali drewnianych szpadli,zwykłych pił, kilofów i taczek.Już na fotografiach z tamtego okresu narzędzia te wyglądają dosyćtopornie, jednak dopiero gdy przyjrzymy się im z bliska, widać, jak bardzo są prymitywne.Niektóre znich wciąż można oglądać w Miedwieżegorsku, miasteczku, które było niegdyś wrotami do kanału istolicą Biełbałtłagu.Teraz, po latach, Miedwieżegorsk to zapomniana karelska osada, wyróżniającasię jedynie gigantycznym, opustoszałym hotelem i małym, regionalnym muzeum historycznym.Wystawione na pokaz kilofy to po prostu nieco zaostrzone płaskie kawałki metalu, przywiązanerzemieniami lub drutem do drewnianych trzonków.Piły składają się z kawałków blachy, zpowycinanymi zębami."Młoty" natomiast, których używali więzniowie do rozkruszania skał,wbijając w nie metalowe kliny, to nic innego jak bryły metalu przykręcone do drewnianych rękojeści.Wszystko, od taczek aż po rusztowania, robiono ręcznie.Jeden z więzniów wspominał: "Niemieliśmy styczności z jakąkolwiek technologią.Nawet zwykłe samochody były rzadkością.Wszystkorobiliśmy własnymi rękoma, czasami używaliśmy koni.Kopaliśmy ziemię gołymi rękoma iwywoziliśmy ją na taczkach, przez góry przebijaliśmy się, wynosząc rękami kamienie".Sowiecka propaganda przechwalała się, że wywożono je z budowy"białomorskimi fordami [.], ciężkimi wozami na czterech mocnych drewnianych kołach, zrobionychz pni".Warunki bytowe były równie prowizoryczne i to mimo wysiłków Gienricha Jagody, szefaOGPU, odpowiedzialnego za realizację przedsięwzięcia od strony politycznej.Jagoda zdawał się całkiem szczerze wierzyć, że więzniom należy zapewnić godne warunki życiowe,aby budowa kanału została ukończona w przewidzianym terminie.Dlatego też często napominałzarządców obozowych, aby lepiej traktowali skazańców i "dokładali wszelkich starań, bywięzniowie byli stosownie karmieni, ubrani i obuci".Komendanci stosowali się do wytycznych.W 1933 roku szef sołowieckiego obozu budowy kanałunakazał podwładnym, aby zlikwidowali wieczorne kolejki po jedzenie, wyeliminowali kradzieże zkuchni i ograniczyli czas wieczornego liczenia więzniów do godziny.Zzałożenia oficjalne normy żywieniowe były wyższe niż kilka lat pózniej, a w skład zalecanegojadłospisu wchodziła między innymi kiełbasa i herbata.Teoretycznie więzniowie co rokuotrzymywali nowy zestaw ubrań roboczych.Tak czy inaczej pośpiech i brak rozsądnego planowaniastały się dla tysięcy ludzi przyczyną potwornych cierpień.W miarę postępu prac wzdłuż biegu kanałumusiały powstawać coraz to nowe obozy.Przybywający więzniowie i zesłańcy nie zastawalidosłownie niczego.Przed przystąpieniem do pracy musieli zbudować dla siebie baraki izorganizować zaopatrzenie w prowiant.Zdarzało się, że zanim zdołali się z tym uporać, zabijała ichniezwykle mrozna karelska zima.Wedle niektórych wyliczeń przy budowie zmarło z tego powodu ponad 25tysięcy więzniów.Liczba ta nie obejmuje zwolnionych ze względu na choroby lub wypadki, którzyzmarli wkrótce potem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]