[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musiała coś zrobić zczasem.Zdecydowała, że zadzwoni do pracy i przedłuży sobie urlop jeszcze o kilka dni.Niechciała wracać do Dallas, dopóki Rafe przebywał tutaj.Pieczeń była już prawie gotowa, gdy Ranger, wygodnie rozciągnięty na podłodzeobok lodówki, warknął, a potem, szczekając, rzucił się do drzwi.Mandy wyjrzała przez,okno.Pies znał Rafe'a, więc to musiał być ktoś inny.A jednak to był Rafe.Powiedział coś do psa, który ucichł, ale nadal stał sztywno, a zjego gardła wydobywał się stłumiony warkot Mandy podeszła do drzwi.- Rafe? - zawołała.Podszedł bliżej i stanął w kręgu światła.- Tak, to ja.Przyprowadziłem ze sobą nowego przyjaciela.Obydwaj jesteśmy bardzobrudni.Nowy przyjaciel? O kim on mówił?- W takim razie zdejmijcie buty i wejdzcie do środka.Jak to dobrze, żeprzygotowałam pieczeń.Zaraz ją wyjmę z piecyka, zdążycie jeszcze wziąć prysznic.Była zdenerwowana i dlatego nie przestawała mówić.Nie miała pojęcia, czego sięspodziewać.Gdzie on znalazł tego przyjaciela?Po chwili Rafe stanął obok niej i wskazał ręką na drzwi.- Mandy, chciałbym, żebyś poznała Kelly'ego.- Zwrócił się do obdartego chłopca iuprzejmie dodał: - Kelly, to jest Mandy, mówiłem ci o niej.Siostra Dana.Chłopiec był bardzo szczupły i miał ogromne błękitne oczy.Jasne włosy wręczdomagały się kontaktu z szamponem.Patrzył na Mandy tak, jakby spodziewał się, że ladachwila wyrzuci go z domu.Poczuła, że serce jej się ściska.- Bardzo mi miło cię poznać, Kelly.Każdy przyjaciel Rafe'a jest również i moimprzyjacielem.Mamy dwa prysznice, więc jeśli chcesz, to możesz się umyć jeszcze przedkolacją.Kelly spojrzał na Rafe'a, a ten skinął głową i powiedział:- To dobry pomysł.Zaprowadzę cię.Położył rękę na ramieniu chłopca i obydwaj wyszli z kuchni.Mandy patrzyła za nimi,zastanawiając się, co tu się dzieje.Wiedziała, że prędzej czy pózniej Rafe wszystko jej wyjaśni, na razie jednakpojawienie się Kelly'ego było dla niej wielką zagadką.Wiedziała, że Rafe nie opuścił terenurancza, bo wszystkie pojazdy stały zaparkowane w szopie.Chyba że szedł piechotą, ale w towątpiła.Gdzie więc znalazł tego dzieciaka? Pobiegła do swojego pokoju i otworzyła szafę.Jakiś czas temu spakowała stareubrania - dżinsy i kowbojskie koszule - które nosiła kiedyś, jeszcze przed wyprowadzeniemsię z domu.Teraz były na nią za małe, ale nie chciała ich wyrzucać, a nie zdążyła jeszczezanieść tych ubrań do sklepu z używanymi rzeczami.Wyjęła pudło i przerzuciła ubrania,odkładając niektóre na bok.Potem zastanowiła się nad bielizną.Rzeczy Dana i Rafe'a były nachłopca za duże.Na to jednak nic w tej chwili nie mogła poradzić.Wyszła na korytarz i zastukała do drzwi łazienki.Kelly odezwał się po chwili.- Znalazłam jakieś ubrania, które możesz na siebie włożyć.Jeśli zechcesz, toupierzemy to, w czym przyszedłeś.Po chwili chłopiec otworzył drzwi i stanął w progu.Mandy podała mu zwiniętypakunek.Kelly podniósł wzrok na jej twarz.- Dziękuję - wymamrotał.Gdy drzwi znów się za nim zamknęły, Mandy poszła do łazienki za sypialnią Dana.Rafe już był w środku.Trudno, pomyślała, i śmiało otworzyła drzwi.Stał pod strumieniemwody i mył głowę.Nie usłyszał jej wejścia.Poczekała, aż spłukał pianę z włosów, a potemzapytała:- Rafe, o co tu chodzi?Obrócił się na pięcie, a gdy ją zobaczył, na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.- Masz ochotę się do mnie przyłączyć?- Chcę wiedzieć, gdzie znalazłeś Kelly'ego.- Mieszkał w jaskini niedaleko lądowiska.- Och, mój Boże!- A, tak.- Kim on jest?- Nie mam pojęcia.Ale przekonałem go, żeby na jakiś czas zamienił się ze mnąmiejscami.- Co to znaczy?- Powiem ci przy kolacji.Ale muszę się przyznać, że w zasadzie już obiecałem mupracę na ranczu.Czy myślisz, że Tom znajdzie dla niego jakieś zajęcie?- Skąd mam wiedzieć? To tylko mały chłopiec.- Ale ty i Dan pracowaliście tu, gdy byliście w jego wieku.Musi więc być coś, comógłby robić, by zapracować na swoje utrzymanie.Bo nie chcę, żeby musiał wrócić dojaskini.- Ja też nie - wykrztusiła Mandy, wpatrując się w jego ciało.Gdy sięgnął po ręcznik, uprzedziła jego ruch.- Pozwól, że ja to zrobię.- No wiesz, Mandy - mruknął Rafe z pewnym skrępowaniem, gdy zaczęła gowycierać.- Nie przywykłem do tego.- Ubierz się.Zjemy kolację, dopóki wszystko jest gorące - rzekła i pośpiesznie wyszłaz łazienki.Talerze i szklanki stały już na stole, gdy Kelly pojawił się w drzwiach.Tak jak Mandyprzypuszczała, ubranie było na niego za duże.Zciągnął spodnie paskiem i podwinął nogawki.Kołnierzyk koszuli luzno zwisał mu na szyi.Mandy miała ochotę objąć go i przytulić, alewiedziała, że na razie nie powinna tego robić.- Gdzie jest Rafe? - zapytał chłopiec, przeszukując kuchnię wzrokiem.- Myje się.Siadaj.- Wskazała mu jedno z krzeseł.- Masz ochotę na mleko?Kelly podejrzliwie spojrzał na zastawiony jedzeniem stół.- Kto jeszcze ma być na kolacji?- Ty, ja i Rafe.A dlaczego pytasz?- To za dużo jedzenia dla trzech osób.- Trochę mnie poniosło.- Mandy uśmiechnęła się do gościa.- Ale dzięki temu sporozostanie na pózniej.Z ulgą powitała nadejście Rafe' a, który natychmiast podszedł do chłopca i lekkopołożył rękę na jego ramieniu.- Dobrze jest przebrać się w czyste rzeczy, prawda? - zauważył, delikatnie prowadzącgo do stołu.Kelly usiadł obok Rafe'a i nieznacznie przysunął swoje krzesło bliżej niego.Rafeudawał, że tego nie widzi.Dobrze, że jest leworęczny, pomyślała Mandy z rozbawieniem, bogdyby jadł prawą ręką, musiałby trącać chłopca.Gdy Kelly zobaczył, że Mandy i Rafe nakładają sobie na talerze duże porcje, samuczynił podobnie.Mandy dostrzegła, że próbował we wszystkim ich naśladować.W połowieposiłku zaczął się nieco rozluzniać.Odchylił się na oparcie krzesła i przesłał gospodyniszeroki uśmiech.- Dobrze gotujesz, Mandy.Kolacja jest pyszna.- Ja też zawsze jej to mówię.- Rafe mrugnął do niego porozumiewawczo.Mandy nie była w stanie już dłużej powstrzymywać ciekawości.- Czy twoja mama nie martwi się, że tak długo cię nie ma? - zapytała.Obydwaj, mężczyzna i chłopiec, zastygli w bezruchu.Rafe rzucił jej ostre spojrzenie iwrócił do jedzenia.Kelly napił się mleka. - Moja mama umarła - wykrztusił po chwili.- Och - zmieszała się Mandy.- Tak mi przykro, Kelly.To musiało być dla ciebieokropne.Moja mama też umarła i bardzo mi jej brakuje.- Tak.- Chłopiec skinął głową.- Dostała zapalenia płuc.Na to nie powinno sięumierać, ale lekarz, który w końcu przyszedł ją zbadać, powiedział, że była wyczerpana,miała anemię i coś tam jeszcze.- Anemię?- Miała za mało krwi czy coś takiego.- Rozumiem - rzekła Mandy, wymieniając szybkie spojrzenia z Rafe'em.- Jak dawnoumarła?Kelly wzruszył ramionami.- Dawno.W zeszłym roku.- To rzeczywiście dawno.- Nie miałem taty - wyjaśnił chłopiec, uprzedzając jej kolejne pytanie.- Byliśmy tylkowe dwoje z mamą.Mama sprzątała u ludzi i pracowała w sklepie, i jeszcze w różnych innychmiejscach, żebyśmy mogli być razem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •