[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mowa, zwÅ‚aszcza taka, jakÄ… znali, wszystko by zepsuÅ‚a.Kiedy mgÅ‚a od morza zamykaÅ‚a ichnagle w mlecznobiaÅ‚ym, pozbawionym perspektywy kokonie, caÅ‚ymi dniami leżeli leniwie za firankami z cięż-kiej biaÅ‚ej koronki, na biaÅ‚ym łóżku, nie poruszajÄ…c siÄ™ i nie odzywajÄ…c.%7Å‚adne nie byÅ‚o pewne, co - i ile - to wszystko znaczy dla drugiego.%7Å‚adne nie oÅ›mieliÅ‚o siÄ™ zapytać.W teorii Roland nauczyÅ‚ siÄ™ postrzegać siebie jako miejsce, gdzie krzyżujÄ… siÄ™ różne, luzno powiÄ…zanesystemy.ZostaÅ‚ wyszkolony, by w idei swego, ja" widzieć zÅ‚udzenie, które należaÅ‚o zastÄ…pić pozbawionÄ… ciÄ…-gÅ‚oÅ›ci maszyneriÄ…, sieciÄ… poÅ‚Ä…czeÅ„ elektrycznych, przekazujÄ…cych rozmaite pragnienia, poglÄ…dy i reakcje ide-ologiczne, formy jÄ™zykowe, hormony i feromony.Na ogół to mu siÄ™ podobaÅ‚o.Nie pragnÄ…Å‚ wytężonego samo-potwierdzenia w stylu romantycznym.Nie pragnÄ…Å‚ też wiedzieć, kim w swej istocie jest Maud.Jednakże wielemyÅ›laÅ‚ o tym, do czego doprowadzi niema przyjemność, jakÄ… czerpiÄ… z siebie nawzajem, czy zniknie, tak jakprzyszÅ‚a, czy siÄ™ zmieni, czy może siÄ™ zmienić?WspominaÅ‚ księżniczkÄ™ na szklanej górze i lekko pogardliwy wzrok Maud przy ich pierwszym spotka-niu.W Å›wiecie rzeczywistym - gdyż nie należy wynosić jednego Å›wiata ponad inny - w spoÅ‚ecznym Å›wiecie, doktórego oboje musieli wrócić z tych biaÅ‚ych nocy i sÅ‚onecznych dni, tak naprawdÄ™ Å‚Ä…czyÅ‚o ich niewiele.MaudbyÅ‚a piÄ™knÄ… kobietÄ…, do której posiadania nie mógÅ‚ nawet aspirować.MiaÅ‚a niezagrożonÄ… pozycjÄ™ zawodowÄ… imiÄ™dzynarodowÄ… reputacjÄ™.Co wiÄ™cej, wedle ciemnych i przestarzaÅ‚ych norm angielskiego systemu klasowego,w które nie wierzyÅ‚, lecz których dziaÅ‚anie i ucisk niejasno odczuwaÅ‚, Maud byÅ‚a ziemiankÄ…, on zaÅ› - przedsta-wicielem drobnej miejskiej klasy Å›redniej, tu bardziej, gdzie indziej mniej akceptowanym niż Maud, lecz wżadnym wypadku do niej niepasujÄ…cym.Wszystko to stanowiÅ‚o typowy wÄ…tek Romansu.ZnajdowaÅ‚ siÄ™ w Romansie, jednoczeÅ›nie pospolitym iwysokim, Romans byÅ‚ jednym z wÅ‚adajÄ…cych nim systemów, albowiem prawie każdy mieszkaniec Zachodu wjakimÅ› momencie swego życia ulega oczekiwaniom Romansu.PrzypuszczaÅ‚ jednak, że Romans ów bÄ™dzie z czasem musiaÅ‚ ustÄ…pić realizmowi spoÅ‚ecznemu, nawet je-żeli nie przemawiaÅ‚ za tym estetyczny klimat epoki.RL Tak czy inaczej, z chwilÄ… pojawienia siÄ™ Blackaddera, Leonory i Croppera, Wyprawa - sama w sobiedoskonaÅ‚a forma romantyczna - przeobraziÅ‚a siÄ™ w WyÅ›cig i PoÅ›cig, dwie inne, równie wÅ‚aÅ›ciwe dla Romansuformy.Podczas swego pobytu w Bretanii popadÅ‚ w uzależnienie od bladego, schÅ‚odzonego, sÅ‚odkawego deseruo nazwie îles flottantes, który skÅ‚adaÅ‚ siÄ™ z biaÅ‚ej wysepki piany, unoszÄ…cej siÄ™ na kremowym jeziorku budyniuwaniliowego, nawiedzanego przez tchnienie - nie wiÄ™cej - sÅ‚odyczy.Kiedy oboje z Maud pakowali siÄ™ po-Å›piesznie i kierowali samochód w stronÄ™ kanaÅ‚u La Manche, myÅ›laÅ‚, jak bÄ™dzie mu żal, gdy ów smak zblednie izaniknie w jego pamiÄ™ci.Blackadder zobaczyÅ‚ mercedesa, gdy wieczorem wracali z LeonorÄ… do hotelu.CzuÅ‚ siÄ™ znużony.Istot-nie, Ariane daÅ‚a im fotokopiÄ™ dziennika Sabine, on zaÅ› dość zrÄ™cznie przetÅ‚umaczyÅ‚ go Leonorze.PoczÄ…tkowodaÅ‚ siÄ™ porwać niezmÄ…conej sile jej osobowoÅ›ci oraz upartemu przekonaniu, że Roland i Maud wymknÄ™li siÄ™, bypokazać im obojgu naukowÄ… figÄ™.Kiedy weszli w posiadanie dziennika, zaproponowaÅ‚, by wrócili do domu,zamówili dobry przekÅ‚ad i stamtÄ…d kontynuowali poszukiwania, jednakże Leonora, starannie wypytawszyAriane o Rolanda i Maud, zaniepokoiÅ‚a siÄ™, że  coÅ› knujÄ…" i uznaÅ‚a, że należy podążyć ich tropem do Finistère.Przy marnej pogodzie Blackadder byÅ‚by nalegaÅ‚ na powrót do swej nory, do swych narzÄ™dzi pracy, maszyny dopisania i telefonu.Lecz na niebie Å›wieciÅ‚o sÅ‚oÅ„ce kusiciel, wiÄ™c po zjedzeniu kilku dobrych posiÅ‚ków oznajmiÅ‚,że skoro już tu jest, może jeszcze obejrzeć Kerkemet i jego okolice.ProwadziÅ‚a Leonora.RobiÅ‚a to z brawurÄ… i rozmachem, co nie sprzyjaÅ‚o komfortowi jazdy, i siedzÄ…cyobok niej Blackadder zastanawiaÅ‚ siÄ™, w jaki sposób daÅ‚ siÄ™ namówić na to wszystko.Samochód, wynajÄ™ty re-nault, wypeÅ‚niaÅ‚a woÅ„ perfum.ByÅ‚a to woÅ„ piżma i drzewa sandaÅ‚owego, zmieszana z jeszcze innym, ostrymzapachem, który wywoÅ‚ywaÅ‚ w Blackadderze sprzeczne reakcje.WydawaÅ‚ mu siÄ™ duszÄ…cy, lecz pod spodemwyczuwaÅ‚ coÅ› gorÄ…cego, obietnicÄ™ ciemnoÅ›ci, gÄ™stoÅ›ci, ciaÅ‚a.Raz czy dwa zerknÄ…Å‚ na bezmiar obnażonych ra-mion Leonory i jej spÄ™tane piersi; widziana z bliska jej ciemnozÅ‚ota skóra pokryta byÅ‚a drobniutkimi zmarszcz-kami, które nie byÅ‚y skutkiem wieku, lecz wielokrotnego zmiÄ™kczania i utwardzania naskórka na sÅ‚oÅ„cu.Wyda-Å‚y mu siÄ™ wzruszajÄ…ce.- Nie rozumiem Maud - mówiÅ‚a Leonora.- Nie potrafiÄ™ wykombinować, dlaczego daÅ‚a nogÄ™, nie mó-wiÄ…c mi ani sÅ‚owa, w koÅ„cu ten list byÅ‚ mój, jeżeli w ogóle można mówić o wÅ‚asnoÅ›ci, a sÄ…dziÅ‚am, że miÄ™dzyprzyjaciółmi nie należy o tym mówić, przecież byÅ‚yÅ›my przyjaciółkami, czÄ™sto dzieliÅ‚yÅ›my siÄ™ pomysÅ‚ami ipisaÅ‚yÅ›my razem artykuÅ‚y.Może ten twój Roland Mitchell to taki wÅ‚adczy typ macho? Nic tu nie pasuje.- Nie, zupeÅ‚nie nie jest przebojowy.To jego główna wada.- W takim razie to musi być miÅ‚ość.- Co nie tÅ‚umaczy Ariane Le Minier.- Pewnie, że nie.SwojÄ… drogÄ…, ale afera! Nie tylko lesbijka, ale upadÅ‚a kobieta i samotna matka.Wszystkie możliwe archetypy.To chyba ten hotel, gdzie podobno mieszkajÄ….Może już wrócili.Zaczęła skrÄ™cać na parking hotelowy, gdy drogÄ™ zajechaÅ‚ jej mercedes, który zaczÄ…Å‚ siÄ™ niezdarnie cofaćw poprzek bramy.- Spierdalaj - rzekÅ‚a Leonora.- Spieprzaj, dupku.- O rany - jÄ™knÄ…Å‚ Blackadder.- To Cropper.RL - No to niech spierdala.Blokuje ruch na parkingu - odparÅ‚a Leonora mentorskim tonem, trÄ…biÄ…c kilka-krotnie z wielkÄ… energiÄ….Mercedes na przemian ruszaÅ‚ do przodu i siÄ™ cofaÅ‚, manewrujÄ…c precyzyjnie, aby zająćmiejsce parkingowe, w którym ledwie siÄ™ mieÅ›ciÅ‚.Leonora opuÅ›ciÅ‚a szybÄ™ i zawoÅ‚aÅ‚a:- SÅ‚uchaj, palancie, nie zamierzam tu stać caÅ‚Ä… noc.Tylko przejadÄ™, poczekaj chwilÄ™, dobra?Mercedes pojechaÅ‚ do przodu, po czym znów siÄ™ cofnÄ…Å‚.Leonora ruszyÅ‚a w stronÄ™ bramy.Mercedes ustawiÅ‚ siÄ™ w poprzek.- Na rany Chrystusa, daj mi wjechać, ty kutasie! - wrzasnęła Leonora.Mercedes cofnÄ…Å‚ siÄ™ nieco, pod trochÄ™ innym kÄ…tem.Leonora mocno nacisnęła pedaÅ‚ gazu.Blackadder usÅ‚yszaÅ‚ wibrujÄ…cy huk i poczuÅ‚ wstrzÄ…s wzdÅ‚uż krÄ™-gosÅ‚upa.Leonora zaklęła i wrzuciÅ‚a wsteczny bieg.RozlegÅ‚ siÄ™ jÄ™k rozdzieranego metalu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •