[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mogli mu odmówić.Na początku nie chciał, żeby go podwozić.Mówił, że chce iść sam.Ale oczywiścieskoro już było jasne, że pójdzie, to wszystkim zachciało się pić, więc tak czy inaczejgo podwiozłem.No cóż, dotarliśmy tam bez problemów, kupiliśmy wino owocowe i piwo, a onoznajmił:- Chcę wrócić na piechotę.Spojrzałem tylko na niego.- Nie, chcę.- Pięć mil, Smółka.- Po prostu chcę się odświeżyć.Powiedziałem do siebie:  ach tak.Nie wypowiedziałem tego na głos, lecz obajmyśleliśmy to samo.Odjeżdżając obserwowałem go w lusterku.Stał patrząc za84 samochodem, ale nie ruszył się, dopóki nie zniknąłem mu z pola widzenia.Sprawy pogorszyły się jeszcze pod naszą nieobecność.Wszystkie wyglądałyokropnie, musiała wyniknąć między nimi jakaś kłótnia, sądząc po panującymnastroju.Gemma dostała gwałtownych skurczy żołądka.Pomyślałem sobie: ho, ho,pewnie sporo brała, skoro teraz ma takie objawy.Podałem im puszki, a kiedy jeotwierały, poszedłem do sypialni wziąć następną działkę.Wyobrażałem sobie, żelepiej będzie, jeśli ktoś zachowa jasny umysł.Ale Lily poszła za mną.Wyciągnąłem swoją paczuszkę.Trochę się niepokoiłem, bo nie zostało dużo, ale niemogłem powiedzieć nie, prawda? Uspokoiła się.Lily weszła chwilę pózniej.- Już dobrze, Gemmo? - zapytała.- Udałoby mi się, gdyby jedno z was, cholerne sukinsyny, wytrzymało ze mną -powiedziała Gems.I wszystko zaczęło się od początku.Pomyślałem, że to naprawdę nie jest śmieszne.ROZDZIAA 21GemmaNie zostaliśmy już na następną noc.W drodze powrotnej nikt się nie odzywał.Parę razy próbowałam powiedzieć, jakstrasznie się czuję, ale usłyszałam tylko:  Następnym razem, następnym razem,następnym razem. Wszyscy byliśmy potwornie przerażeni.Próbowałam rzucić to kilka razy, ale nigdy dotąd się nie bałam.To znaczy, zawszeistnieje ryzyko.Wszyscy baliśmy się przedawkowania albo tego, że nas przyskrzyniąza narkotyki, albo rozpieprzenia sobie żył, ot takich spraw.Ale to mieściło się wnormie.Tym razem było inaczej.Tym razem wiedziałam, że naprawdę jestemćpunką.No bo czego boi się ćpun? Nie AIDS, nie przedawkowania, jak mógłbyśpomyśleć.Byliśmy przerażeni, bo mogło nie być już więcej hery.Po raz pierwszy85 czułam coś takiego.Po raz pierwszy wiedziałam, że nie mogłabym się bez tego obyć.Rob poszedł się naćpać do Deva.Ja doszłam już do siebie, bo Smółka był w domu,kiedy tam dotarliśmy, i oczywiście zdążył już wziąć.Siedział na sofie.- Już w domu, Gems? - przywitał mnie z tym swoim głupawym uśmieszkiem w stylu a nie mówiłem?.Poszłam do kuchni i znalazłam to tam, gdzie zwykle.Zabrałam swój sprzęt,nastawiłam wodę, usiadłam na ławie i zrobiłam to.Nie masz pojęcia.Nie masz nawet pojęcia.Czułam, że mnie obserwuje.- Naprawdę wróciłeś autostopem?Skrzywił się.- Powinienem był wziąć trochę z sobą.- Rob tak zrobił.- Przypuszczałem.- Dlaczego go nie poprosiłeś, zamiast tłuc się z powrotem okazją?- Nie wiem.Potem znów się skrzywił i powiedział, że nie powinnam mieć do niego pretensji, izapytał, czy wiem, jak on się z tym czuł? Zrobiłam herbatę.Wypiliśmy ją siedząc przystole naprzeciw siebie, a potem on znów zaczął.Tłumaczył, że to nie ma znaczenia,ponieważ tak naprawdę wcale nie miał zamiaru rezygnować, chciał jedynie przez toprzejść, bo pozostali byli tacy pełni zapału, a z kolei zmył się, bo nie chciał wystawiaćnas na pokusę.- Lubię to, co robię.Dlaczego mam z tego rezygnować? - stwierdził.- A co się stanie, jeśli zsiniejesz tak jak Lily?Smółka wyszczerzył zęby w uśmiechu i odparł:- %7łyj szybko, umieraj młodo, Gems.86 - Wcale tak nie myślisz naprawdę - przerwałam mu.- Nie wiesz o niczym, kiedy jesteś martwa - rzekł.- Aha.Ale nie ma hery dla nieboszczyków.- zakpiłam.Na chwilę zapadła cisza, a potem Smółka wstał i włączył muzykę.Zaczął mówić.żeteraz lepiej się czuje, że jest silniejszy, że za jakiś tydzień spróbuje ponownie, żepewnie poradziłby sobie, ale wiedział, że Rob coś ma, więc tak czy inaczej nie mogłosię udać, ale następnym razem będzie lepiej, bo już wie, z czym musi się zmierzyć.Siedziałam i patrzyłam na niego.Właściwie nawet go nie słuchałam.Myślałam, jakbardzo zmienił się na korzyść w ciągu tych ostatnich lat.Naprawdę tak pomyślałam.%7łe jest z nim lepiej.Lecz nagle zapragnęłam znów dawnego Smółki.Chciałam zpowrotem swojego Smółkę.Zaczęłam płakać.Ukryłam twarz w dłoniach.- Już nigdy nic nie zrobisz z tym pieprzonym mleczem - powiedziałam, próbującwcisnąć sobie łzy z powrotem do oczu.Smółka podszedł i objął mnie.- Nie chciałem tego, Gems.Tylko tak mówię.Chcę żyć i być z tobą.Byłam w stanie tylko płakać.- Mleczu - powiedział.Odwróciłam się i oparłam twarz o jego brzuch.- Mleczu - powtarzał.- Mleczu, mleczu, mleczu.- Kocham cię - odpowiedziałam.I to była cholerna prawda.- Przez te wszystkie lata czekałem, aż to powiesz - odezwał się Smółka cichymgłosem.Pogładził mnie po twarzy.Popatrzyłam na niego.- Ja też cię kocham -powiedział.- Ja też cię kocham.Mleczu.- Mleczu, mleczu, Smółko.ROZDZIAA 22Skolly87 To była kiedyś miła okolica.Popatrz na te domy.Duże kamienne domy.Wiktoriańskie,georgiańskie, przynajmniej niektóre.To musiała być modna dzielnica tego miasta,wierz albo nie.Nawet ja pamiętam z czasów mojej młodości, że było tu trochę dużychpieniędzy.A ci z nas, którzy ich nie mieli - nasłuchałeś się tego, ale taka jest prawda -więc my wszyscy żyliśmy razem.Stanowiliśmy coś w rodzaju społeczności.Ty po prostu musisz zrobić jak najlepszy użytek z tego, co jest.Ale mnie bywaprzykro z powodu niektórych ludzi.Znam taką jedną staruszkę.Musi miećdziewięćdziesiąt parę lat.Całe życie mieszkała na St Paul s [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •