[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A ja nie.Zach klepnął go z rozmachem w ramię. Ale pracuję nad tobą.Zdegustowany Dylan potrząsnął głową.Poddał sięi nie zamierzał dłużej oponować. Daj mi te cholerne kluczyki warknął. I jesteś mi winienprzysługę.Zach wyjął zapasowe kluczyki i podał je Dylanowi. Odwdzięczę się, kiedy tylko zechcesz.Za godzinę będziemy wBoondocks.Parking znajduje się przy Czterdziestej Czwartej ulicy. Jak w ogóle do tego doszło? spytał Dylan, obracając w rękukluczyki. Ostatnio co rano stawiam sobie to pytanie. Może gdybyś wrócił na uczciwą drogę. rzucił przyjaciel zkrzywym uśmiechem. Cały czas na niej jestem.A teraz wez się dla mnie do roboty, okej?Zach wyszedł z gabinetu i pojechał windą na drugie piętro.Przyszłomu na myśl, że Dylan ma trochę racji.Przecież celowo wpakował Kaitlin dociasnej klitki.Nie był szczególnie dumny ze swojego najnowszego planu, ale niewidział innej możliwości uzyskania informacji.Sytuacja stawała siękrytyczna.Znalezienie nowej posady dla Kaitlin nie przebiegało wcale tak51RLTgładko, jak się spodziewał.Istniało zagrożenie, że będzie musiał się zgodzićna jej projekt renowacji budynku, a to nie wchodzi w grę.Trzebaprzedsięwziąć konkretne kroki.Znalazł się pod jej drzwiami, gdy właśnie je zamykała przed wyjściemdo domu.Miała ze sobą laptopa i skórzaną teczkę. Wybierasz się gdzieś na kolację? zapytał.Spojrzała na niego spłoszonym wzrokiem, rozglądając się, jakby siębała, że ktoś ich podsłuchuje. A czemu pytasz? W jej głosie wyczuł podejrzliwość. Mam spotkanie w interesach. Na jachcie?Próbował zinterpretować jej odpowiedz.Czy była to przygana, czyraczej żart? Czyżby myśl o przebywaniu z nim sam na sam ją zaniepokoiła?A jeśli tak, to z jakiej przyczyny? Czy nadal jej się podobał? W Boondocks odparł. Spotykam się z Rayem Lambertem.Pomyślałem, że chętnie byś go poznała.To ją wyraznie zaciekawiło.Lambert pełnił funkcję prezesanowojorskiego Stowarzyszenia Architektów.Zach był pewien, że Kaitlin nieodmówi. Umówiłeś się z Lambertem? spytała ostrożnie. Tak, na kolację.Z nim i z jego żoną. I chciałbyś mnie tam zabrać? Jeżeli nie masz czasu. Zach obojętnie wzruszył ramionami. Ależ mam.Usiłuję tylko zrozumieć twoje intencje.W duchu podziwiał jej bystrość i przenikliwość.Była sprytna, ale onzdoła ją przechytrzyć.Lambert to prawdziwy as w rękawie. To nic trudnego.Przyrzekłaś oddać mi firmę pod pewnymi52RLTwarunkami, chciałbym je spełnić. Była to częściowo prawda. Skorochcesz robić karierę w tym mieście, powinnaś poznać Raya. I nic się pod tym nie kryje?Automatycznie opuścił wzrok na jej pełne wargi.Nie planował nadać głosowi kuszącego brzmienia ani nachylić się doniej, ale tak właśnie się stało. Co niby miałoby się kryć? Obiecałeś przypomniała mu zaniepokojona. Ty także. Przecież nic nie robię. Ani ja skłamał.Jego ciało stało się przekaznikiem ogarniającegogo pożądania. Zwodzi cię wyobraznia. Przyglądasz mi się. A ty mnie. Zach. Katie. To było głupie i mogło zrujnować jego subtelny plan nawieczór, ale nie umiał się powstrzymać: grzbietem dłoni musnął jej rękę.Zwykłe dotknięcie, a wywarło piorunujący efekt.Policzki Kaitlin sięzaczerwieniły, oczy pociemniały.Poczuł przypływ podniecenia. To nie będzie randka. Nie ufasz sobie? odważył się zapytać. Przede wszystkim nie ufam tobie! Sprytne.Inteligentnie odbiła piłeczkę.Zach wiedział, że najważniejsza jestfirma.Za wszelką cenę musiał obejrzeć rysunki Kaitlin, od tego zależałowszystko: dobro Harper Transportation i pracowników firmy, zachowaniedziedzictwa rodowego.53RLT Robisz wiele, żebym odmówiła zauważyła. Szczerze mówiąc, sam już nie wiem, co robię wyznał, zanimzdążył ugryzć się w język.To, co czuł w stosunku do Kaitlin, było dość skomplikowane.Desperacko pragnął ją pocałować.Marzył o jej ciele.Gdyby mógł, zerwałbyz niej ubranie i kochał się z nią bez pamięci.Wtedy jednak sprawy firmywymknęłyby się spod kontroli.Odsunął się z wysiłkiem. Kolacja z Rayem Lambertem? upewniła się.Skinął głową bez słowa.Jego plan zadziałał, tak jak się spodziewał.Ocena stanu emocji drugiej osoby jest zdumiewająco skutecznymnarzędziem manipulacji.On najwyrazniej posiadł ów dar.Kaitlinuśmiechnęła się z taką ulgą, że poczuł ukłucie wstydu. Jesteś znacznie milszy, niż myślałam orzekła albo takpodstępny, że wymyka się to ocenom. Jestem znacznie milszy zapewnił ją fałszywie. Czy możesz po mnie przyjechać?Wiedział, że jeśli Kaitlin pojedzie do domu, zostawi tam teczkę.Tozniweczyłoby jego plany.Ostentacyjnie spojrzał na zegarek. Nie mamy tyle czasu.Musimy zaraz jechać. Wyraznie sięwahała, więc dodał: Mogę cię odebrać z przystanku. To ją powinnoprzekonać.Teraz ona z westchnieniem sprawdziła godzinę. Za pięć minut?Zgodził się i obserwował ją aż do chwili, gdy wsiedli do windy.Niebyłoby dobrze, gdyby Kaitlin zostawiła teczkę w biurze.Kaitlin i Zach wraz z Lambertem i jego żoną Susan zajęli miejsce w54RLTustronnej loży luksusowej restauracji mieszczącej się na dwóch poziomach.Palmy i rośliny egzotyczne wyrastały wprost z posadzki i z olbrzymichdonic pod ścianami.Wielkie okna wychodziły na park, a oddzielająceekrany z drewna i ratanu zapewniały gościom intymność
[ Pobierz całość w formacie PDF ]