[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ucałował jej włosy i piersi, szczypał delikatnie zębami jedwabistą skórę jej rąk,pieścił słodki, kobiecy pączek, aż w końcu poczuła, że rozpada się na tysiącekawałków, które należały do niego, wyłącznie do niego, na zawsze.- Ja też cię kocham - szepnął gorąco, gdy zadygotała w jego ramionach.-I nigdy ci nie pozwolę o tym zapomnieć.A potem z gardłowym jękiem wszedł głębiej i wlał w nią nasienie.- 298 -SR Rozdział 20To był Brennan z bagien, to Brennan zuchwały,Młody Brennan z bagien, przebiegły i śmiały!Brennan z bagienXIX - wieczna ballada o irlandzkim rozbójniku, autornieznanyZwitało, szybko, za szybko robiło się coraz jaśniej.Daniel pomyślał, żepokój wkrótce zalśni jak polerowany brąz.Obserwował nadchodzący poranek,jedną ręką gładząc Helenę po włosach, drugą pocierając zarośniętą szczękę.Chciał się ogolić.Chciał się rozkuć.Chciał jechać do Londynu.Aleprzede wszystkim chciał się przez chwilę nie zachowywać jak jurny młokos,który nie może nawet na chwilę oderwać rąk od Heleny.Więc jednak to zrobiłem.Najpierw budowałem zamki w chmurach, ateraz postanowiłem w nich zamieszkać - pomyślał.Oczywiście z Heleną, akurat z nią.Chciało mu się śmiać i płakaćjednocześnie.Popatrzył na jej śpiącą postać i westchnął.Ona tak w niego wierzyła, takbardzo wierzyła w ich wspólną przyszłość.Już na sam widok jej nogi zaplątanejw łańcuch ścisnął mu się żołądek.Próbował trzymać ją z dala od brudów swegożycia, ale ta szalona kobieta wciąż zarażała go swoimi szalonymi nadziejami.I pomyśleć tylko, że ona go kochała! Nigdy nie śmiał o tym marzyć, niepozwalał sobie na miłość, z obawy przed brakiem wzajemności.A teraz był takszczęśliwy, że ona wyznała mu miłość, jakby wierzyła w te słowa całą sobą,ciałem i duszą.Nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo jej pragnie.Prześladował go tylko strach, że to chwilowy kaprys.Helena twierdziłaoczywiście, że jest inaczej, ale on znał te wszystkie obietnice składane w obliczuniebezpieczeństwa.Czy miały szansę spełnienia już po wszystkim, w jakimś- 299 -SR bezpiecznym miejscu, gdzie będzie wreszcie mogła spokojnie przemyśleć swojedecyzje? Bał się, że Helena zda sobie sprawę, iż popełniła okropny błąd.Modlił się tylko, by tak się nie stało.Bo gdyby teraz utracił jej miłość potym, gdy wyobrażał sobie swoją słodką przyszłość z Heleną u boku, umarłbychyba z rozpaczy.Usłyszał jakiś ruch na korytarzu i delikatnie nią potrząsnął.- Kochanie, obudz się.Coś się chyba dzieje, a chcemy się na toprzygotować w ubraniach.Obudzona z głębokiego snu wyglądała jak przestraszony łabędz -szeleszczący piórkami i trzepoczący skrzydłami.- Co? Gdzie ja jestem? Co się dzieje? - Pochwyciła spojrzenie Danny'egoi oblała się rumieńcem.- Ach, jestem tutaj.- Na jej usta wypłynął wolny,uwodzicielski uśmiech.- Więc to nie był tylko piękny sen.- Nie, i jestem pewien, że w bardziej sprzyjających okolicznościach teżbyś kazała nas skuć.- To prawda.- Przysunęła się do niego i wycisnęła na jego wargachsoczysty pocałunek.- Dzień dobry, Danny.Jego niesforny Piotruś obudził się.- Kochanie - powiedział pełnym napięcia głosem - w każdej chwili mogątu wejść i zabrać nas na spotkanie z Crouchem.Jeżeli więc nie chcesz tańczyćprzy nich dżiga na materacu, proponuję, żebyś przestała mnie kusić.Z przerażeniem chwyciła prześcieradło i przycisnęła je do piersi.- Idą po nas? Teraz? Dlaczego nic nie mówiłeś?- No przecież właśnie mówię - odparł z uśmiechem.Otulając się prześcieradłem, wstała i zaczęła szukać ubrania.- Dlaczego mieliby przyjść tak wcześnie? On również wstał i zaczął sięubierać.- Crouch przywiózł wczoraj towar.Jeśli postąpi zgodnie z zasadami,będzie chciał załatwić wszystkie sprawy, zanim znajdzie jakąś panienkę i wsko-- 300 -SR czy z nią do łóżka.Teraz, kiedy my rozmawiamy, oni pewnie chowają łupy, coznaczy, że wkrótce tu będą.- Co planujesz? Ubrała się szybko.- Nie wiem.Najpierw muszę zobaczyć, co on zamierza.Włożył na siebie wszystko oprócz surduta i podszedł do Heleny, któraklęczała na podłodze i szukała rozsypanych spinek.Wyjął jej dwie z ręki isięgnął po surdut.Dobył z kieszeni nóż Setha, przedziurawił rękaw tuż przymankiecie i zamaskował otwór szpilkami.- Sądzisz, że będzie ci potrzebny?Patrzyła na niego z mieszaniną przerażenia i troski.- Mam nadzieję, że nie.Jolly Roger zachowa chyba odrobinę zdrowegorozsądku.Ja na pewno chcę uniknąć rozlewu krwi.Ich rozmowę przerwał szczęk naciskanej klamki i do środka wszedł Jack;za nim majaczył Wielki Antony.- No i jak, gołąbeczki, dobrze wam się spało? - spytał z błyskiem woczach.- Pół nocy słyszałem brzęk łańcucha.- Nie mogłem zasnąć z metalową bransoletką na nodze - warknął Daniel,zirytowany faktem, że którykolwiek z nich, Wielki Antony czy inny pod-słuchiwał, jak się kochali.Dziwne, nigdy wcześniej nie dbał o takie rzeczy.Nigdy wcześniej jednak nie kochał kobiety, z którą sypiał.- Cóż, cieszę się, że oboje jesteście gotowi - ciągnął Jack.- Pora ruszać.- Pytałeś Croucha o to, o co cię prosiłem? Rozbawienie Jacka natychmiastsię ulotniło.- Jeszcze nie.Nawet mu nie mówiłem, że tu jesteście, i kazałem chłopcomtrzymać gęby na kłódkę.Chcę zobaczyć, jak zareaguje na wasz widok.Jack powiedział coś do Wielkiego Antony'ego łamanym włoskim iolbrzym zaczął wiązać Danielowi dłonie.Dopiero gdy dokończył, Jack zdjąłDanielowi jarzmo.- Ty się naprawdę mnie boisz - zakpił Daniel.- 301 -SR - To tylko środki ostrożności.Ostatnim razem, gdy wdałem się z tobą wbójkę, było nas pięciu na ciebie i Knightona, a jednak wygraliście.Wtedyzrozumiałem, że nie sposób cię przecenić.Daniel zerknął na Helenę, której nie związali.Jednak sądząc po sposobie, w jaki Helena trzymała laskę, nie był tujedyną osobą, której należało się obawiać.Ta krucha pozornie kobieta byłaabsolutnie zdolna do tego, by roztrzaskać tę laskę na głowie Jacka.Daniel miałtylko nadzieję, że zrobi to jednak w bardziej odpowiednim momencie.Dlategoodetchnął z ulgą, gdy Helena pokornie usłuchała rozkazu Jacka, by iść tuż zaDanielem.Pochód w dół schodów otwierał Wielki Antony, Jack pilnował tyłów.Anijednak Helena, torująca sobie drogę laską, ani związany Daniel nie mogliporuszać się szybko.Dlatego Daniel z łatwością wysunął nóż z rękawa i ścisnął go w dłoni.Idąca tuż za nim Helena przesłoniła Jackowi pole widzenia, mrok panujący naschodach również okazał się ich sprzymierzeńcem.Teraz, gdy trzymał już nóżw garści, mógł przystąpić do przecinania więzów.- Dokąd idziemy? - spytała Helena, gdy znalezli się na dole na schodachprowadzących do piwnicy.- Do jaskiń - wyręczył Jacka Daniel.Powinien był się domyślić, dlaczegoJack ulokował ich właśnie u siebie w domu, ale nie pamiętał wtedy o jaskiniach.- W piwnicy jest tunel, który prowadzi do jaskiń St.Clements pod West Hill.Przecież właśnie tam Jolly Roger przechowuje kontrabandę.- Bardzo dobrze, Danny - zawołał Jack.- Widzę, że nas tak całkiem niezapomniałeś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •