[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Biały chłopiec był jednym z najlepszych nurków.Odważnie skakał dowody z siatką i małym toporkiem w ręku.Siatka była przymocowana do łodzi sznurkiem, zapomocą którego wyciągano ją na powierzchnię.Za każdym razem była pełna.Na rozkazwodza Popo również musiał nurkować, a chociaż był świetnym pływakiem, do nurkowanianie był nawykły.Na szczęście biały chłopiec pokazał mu, jak należy to robić.Po pewnymczasie Popo dawał sobie radę prawie tak dobrze jak jego towarzysz.Podczas pobytu na wyspie widział trzy statki, które skupywały perły u wyspiarzy.Przykażdej takiej okazji tubylcy trzymali go wraz z białym chłopcem z dala od brzegu, tak żeskontaktowanie się z załogami statków było niemożliwe.Wizyty kupców kończyły się tym, że wszyscy mężczyzni byli dobrze podchmieleni inasi przyjaciele, aby uniknąć nieprzyjemności, uciekali z wioski, co nie chroniło ich jednakod kar.Popo uczył się języka swego towarzysza, który mówił inaczej niż tubylcy.Obydwajmieli więc swój własny środek porozumiewania się.Zaledwie w przeddzień naszego przybycia odpłynął kolejny statek kupiecki i męskapołowa wioski była pijana.Ostatnim razem wódz, gdy tylko wytrzezwiał, zażądał od nich pereł, a nie otrzymawszyich, pobił chłopców srodze.Dlatego tym razem wypłynęli sami i spotkaliśmy ich zajętychnurkowaniem.Przez cały czas mojej rozmowy z Popo, biały chłopiec wpatrywał się w nas i widaćbyło, że robi wysiłki, aby zrozumieć,, co mówimy. Powiedz, Popo spytałem jesteś rad, że uciekłeś od dzikusów? Tak, massa, bardzo jestem rad odpowiedział. A jak myślisz, czy twój towarzysz również? dodałem spoglądając na chłopca. Tak, tak odparł ten niespodzianie. A więc jesteś Anglikiem! zawołałem. Zrozumiałeś, co mówiłem. Ja też tak myślę rzekł Popo.Dowódca, słuchając naszej rozmowy, wezwał do siebie Tamaku i polecił, aby spróbo-wał porozumieć się z chłopcem, który po wypowiedzeniu dwóch angielskich słów zawstydziłsię i nie mógł wydobyć z siebie głosu.Tamaku natychmiast zaczął zasypywać go pytaniami, na które chłopiec odpowiadał tymsamym, choć trochę inaczej brzmiącym językiem. Czy wiesz, w jaki sposób dostał się na wyspę? pytał kapitan, gdy chłopiec skoń-czył opowiadanie. On wie bardzo mało tłumaczył Kanaka przebywał tu bardzo długo, znalezli gow łodzi na morzu, zabrali, uczynili niewolnikiem. Spytaj go o imię! Jak się nazywa? Tom, Dick, Jack czy Harry?Chłopiec, ledwie padło to pytanie, zawołał: Ja Harry, moja imię Harry widać było, że jest ledwie przytomny z wrażenia, jakiezrobiły na nim jego własne słowa. Cóż, mój Harry, nie potrafisz powiedzieć po angielsku czegoś więcej? Pamiętaszswoje imię, powiedz nam teraz coś o swym ojcu, o matce, o kimkolwiek z przyjaciół per-swadował mu kapitan. Matka, ojciec powtórzył z wyraznym zadowoleniem chłopiec, jakby słowa te byłymu dobrze znane. Zwietnie, mój chłopcze! wykrzyknął kapitan, zadowolony z eksperymentu. Po-woli przypomnisz sobie więcej słów, zwłaszcza gdy wrócimy na okręt.Na razie nie złożymywizyty twoim pijakom, abyś mógł ich pożegnać.Trudno powiedzieć, czy chłopiec zrozumiał go, ale w każdym razie uprzejmy ton kapi-tana wzbudził w nim uczucie zaufania.Chłopak wyglądał teraz na całkiem szczęśliwego.Ponieważ zostało nam tylko tyle czasu, aby opłynąć wyspę, kapitan nie decydował sięna lądowanie.Poza tym wychodzenie na brzeg tak małej grupy jak nasza uważał za nieostro-żne, gdyż tubylcy widząc, że uwolniliśmy ich niewolników, mogliby nas zaatakować.Postępowanie kapitana bardzo dogadzało białemu chłopcu i Popo.Było oczywiste, żenie czuli sympatii do ludzi, wśród których mieszkali.W ciągu dnia Harry często mówił do siebie: Tak, tak, Harry ojciec matka.Wyglą-dało jakby rozkoszował się dawno zapomnianymi słowami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]