[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Swoje życie mogęryzykować, twojego absolutnie nie. Na kilka kilometrów możemy do niej podejść bez żadnego ryzyka odparłaRachel. Jeśli będziesz chciał podejść bliżej sam, zrozumiem.Ale nie możesz mniezostawić tysiąc kilometrów dalej.Poza tym powinnam tam być, z kilku powodów.Pewne rzeczy, których ty nawet nie zauważysz, dla mnie mogą być ważne.Może cośodświeży mi pamięć?Dryden długo nie odpowiadał.Patrzył na Rachel, potem na ekran, potem w pustkę. Myślę, że tu chodzi o coś więcej, nie tylko o nas powiedziała Rachel spokojnie. Nie uważasz? Powinniśmy tam pojechać.Teraz.Dryden potarł oczy rękami. Chryste wycedził.Zapadła cisza.Po chwili odezwała się Dena: Oboje wiecie, co myślę, ale nie będę próbowała na was wpłynąć.Mam drugisamochód.Jezdzi nim moja córka, kiedy przyjeżdża do domu ze szkoły.Jest stary, aleniezawodny.Domyślam się, że wokół Fresno drogi będą zablokowane, ale& Chybami się uda was wywiezć.Schowacie się w bagażniku.Pojadę na północ, do Modesto.Wrócę pociągiem.Jeśli was złapią, powiecie, że włamaliście się do mojego domu,kiedy mnie nie było, i ukradliście samochód.Dryden spojrzał na Rachel, potem znów na Denę. Nie wiem, jak ci dziękować powiedział. Nie zgińcie odparła Dena. To mi wystarczy.Dryden chciał odpowiedzieć coś niemiłego, ale zachował to dla siebie.Wiedział,że cokolwiek się stanie, Dena nigdy się nie dowie, co się stało z nim i z Rachel.Rachel nie odpowiedziała na tę myśl, ale zatrzęsła się, jakby po plecach przebiegł jejzimny dreszcz.===O19tDGgJPgw+CzgPPV5nVTdTNwQ3D24Kb1g8CGoJO1g=ROZDZIAA DWUDZIESTYWyruszyli pięć minut pózniej.Jechali hondą accord, na oko dziesięcio-, dwunastoletnią.Tylne fotele można byłozłożyć tak, żeby z kabiny można się było dostać do bagażnika.Ale póki co nie mielitakiej potrzeby.Dryden leżał zwinięty w kłębek w bagażniku, Rachel obok niego.Trzy minuty i pięć zakrętów po tym, jak ruszyli, Dena krzyknęła do nich.Jej głosstłumiły siedzenia. Zatrzymują samochody przed wjazdem na autostradę.Siedzcie cicho, dopóki niepowiem, że jest bezpiecznie.Trzydzieści sekund pózniej zahamowała.Potem posuwali się naprzód z przerwami,o kilka metrów.Dryden wyobraził sobie długi sznur samochodów skąpanychw blasku policyjnych świateł.W końcu usłyszał krótkofalówkę.Rachel znalazław ciemności jego dłoń i mocno ją ścisnęła.Kroki na asfalcie.Elektryczna szybaw drzwiach kierowcy zabzyczała i do auta wlały się odgłosy miasta.Męski głos, ostry i wyćwiczony w balansowaniu między stanowczościąi uprzejmością, powiedział: Dobry wieczór. Dobry wieczór odpowiedziała Dena. Chodzi o tego człowieka z wiadomości? Zgadza się.Mogę zobaczyć jakiś dokument?Kilka sekund ciszy.Potem wzdłuż linii między oparciem fotela a bagażnikiemprzebiegło białe światło.Chwilę się pokręciło i wreszcie powędrowało dalej.Oficeroświetlał latarką wnętrze samochodu. Mogę zapytać, dokąd pani jedzie? zapytał. Chciałam się wyrwać na kilka dni.Jeśli ten człowiek jest gdzieś tutaj ze swojąbombą, to wolę być gdzie indziej.Brzmiało to tak, jakby to ćwiczyła w myślach przez ostatnich kilka minut.Z pewnością tak było.Wygłosiła tę kwestię w iście aktorskim stylu.Aż za bardzo.Dryden stężał.Minęło kolejnych pięć sekund, a potem policjant powiedział: Proszę otworzyć bagażnik.Rachel mimowolnie ścisnęła mocniej dłoń Drydena. Czy to konieczne? spytała Dena. To potrwa tylko chwilę.Proszę otworzyć.Dena nie odpowiedziała.Dryden miał za plecami pistolet, ale nie ruszył ręką, żeby po niego sięgnąć.Użyciego najzwyczajniej w świecie nic by mu nie dało.W promieniu dwudziestu metrów odsamochodu stało pewnie kilkunastu policjantów przygotowanych do starcia.Nadmiastem na pewno krążyły helikoptery lokalnych i federalnych służb.%7ładnych szansna ucieczkę. Proszę pani& powiedział policjant.Dena nie odpowiedziała.Dryden wyobraził sobie, jak siedzi za kółkiem i nie możewydusić ani słowa.Wszystko rozpadało jej się w oczach. Proszę pani? Mam w bagażniku osobiste rzeczy powiedziała wreszcie. Wolałabym, żebynikt ich nie oglądał.Mogę już pojechać?Mówiła wysokim głosem, jakby była spięta.Oczywisty sygnał ostrzegawczy dlakażdego policjanta. Proszę natychmiast otworzyć bagażnik. Nie powinien pan mieć nakazu sądowego? Mogę mieć nakaz na wyświetlaczu telefonu w ciągu trzydziestu sekund.Mam sięo niego postarać? Chcę po prostu wyjechać z Fresno powiedziała Dena. Potwornie się boję tuzostać, a pan mi nie pomaga. Kolejny raz nie powtórzę&Nagle zamilkł.Przez sekundę Dryden sądził, że Dena zrobiła coś, co go wprawiłow osłupienie, na przykład wrzuciła bieg.Ale samochód nie drgnął.Stał bez ruchu i nic nie było słychać.Tylko ciszę.Czuł,że Rachel się trzęsie.Dreszcze wędrowały do niego przez jej rękę.Wciąż cisza, jak palce trzymające się krawędzi urwiska.W końcu policjant się odezwał: Dobrze, może pani jechać.Szerokiej drogi.Jeszcze przez jakiś czas Dena nic nie mówiła.Może sądziła, że policjant żartował.Ale on ruszył wzdłuż chodnika, minął bagażnik i zajął się następnym autem.Dryden usłyszał, jak nerwowo wypuszcza z płuc powietrze.Po chwili hondaruszyła.Przejeżdżała przez kolejne punkty blokady i nabierała prędkości.Powolipokonała ostatni zakręt, a potem gwałtownie przyspieszyła.Dena oddychała ciężko.Nawet zwiększone obroty silnika nie były w stanie tego zagłuszyć. Dobra, chyba jesteśmy bezpieczni powiedziała w końcu.Dryden pociągnął za uchwyt uwalniający oparcie, popchnął je i przycisnął.Bagażnik zalało powietrze i światło z kabiny.I wtedy zobaczył Rachel.Była blada.Wyglądała, jakby za chwilę miała zwymiotować. Wszystko w porządku? zapytał.Udało jej się kiwnąć głową.Wciąż bardzo się trzęsła. Chodz powiedział.Pomógł jej wyczołgać się na złożony fotel.Za oknami z prędkością stu dziesięciukilometrów na godzinę przemykały rogatki Fresno.Dena odwróciła głowę, żeby na nich spojrzeć.Wyglądała na tak samo roztrzęsionąjak Rachel. Nie rozumiem powiedziała. Nie mam pojęcia, czemu mnie puścił.Poprostu& nagle to zrobił.Drydenowi najpierw przyszły do głowy niekorzystne wyjaśnienia.Stary nawyk.Może to pułapka.Może ktoś z termowizorem zobaczył w bagażniku dwa ciepłe ciała.Może rozkazy są takie, żeby każdy taki samochód przepuścić i zacząć śledzić.Możepolicjant dostał instrukcje w ostatniej chwili. Miał w uchu słuchawkę? spytał. Dotknął ucha, jakby ktoś do niego mówił?Dena pokręciła głową. Nic z tych rzeczy.Stał tuż obok mnie.Zauważyłabym. Może ktoś dał mu sygnał ręką? Spojrzał na innego policjanta, zanim cięprzepuścił? Nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]