[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Straciła dziecko.To tragedia, po której musiała przybrać twardą fasadę, by sięchronić Pragnęła Jessego.Widziała sens w złączeniu się z nim, by mogli ukoićnawzajem swoje smutki, podczas gdy on postrzegał ją jako memento tego, co utraciłprzez głupią decyzję, by się z nią przespać.Dwie cierpiące dusze, którewykorzystywały siebie nawzajem na różne sposoby, tyle że Jesse gdzie indziejodnalazł zbawienie.A Sarah nadal go pragnie.- Dobrze się czujesz? - pytam, nie wiedząc, co mam jej powiedzieć.Mojepytanie ją zszokowało.Jest na krawędzi łez, lecz próbuje zachowywać się jaktwardziel.Szybko uświadamiam sobie, że nie wie, iż Jesse się obudził.Jestempewna, że John o wszystkim na bieżąco ją informuje, lecz on przecież też nie wie.-Obudził się.Wbija we mnie wzrok.- Jest zdrowy?- Będzie, jeśli, uparty idiota, posłucha lekarza.- Pokazuję jej mały słoik masłaorzechowego, który znalazłam w stołówce.-I jeśli będzie jadł.Uśmiecha się nerwowo.- Mam nadzieję, że masz dla niego więcej niż tylko to.- Jeszcze dziesięć.- Unoszę dłoń z papierową torbą.-Ale to nie Sun-Pat, więcpewnie nie będzie chciał.Sarah wybucha śmiechem, lecz szybko milknie.Wiem, że myśli, iż toniestosowne.Zapewne tak, lecz nie dlatego, że sytuacja nie jest zabawna, leczdlatego, że śmieje się ze mną.- Wiem wszystko, Sarah.- Musi wiedzieć, że moje współczucie to tylko efektnowo nabytej wiedzy.- Nigdy ci nie wybaczę tego, co próbowałaś nam zrobić, leczchyba rozumiem, dlaczego to zrobiłaś.Rozchyla czerwone wargi, otwiera usta z ewidentnym zdumieniem.- Powiedział ci?- O twojej córeczce.O Rosie.O Carmichaelu i wypadku, a także o tym, dlaczegodziewczynki były wtedy z Carmichaelem.Och.- Opuszcza wzrok na niebieską podłogę.- To zawsze było tylko nasze.Ma na myśli tę historię oraz ich związek.A ja to ucięłam.Kobieta stojąca przedemną zawsze emanowała pewnością siebie i tupetem, a ja obdarłam ją do nagiejprawdy.Jest niczym i wie o tym.Współczuję jej.Mam wszystko, czego ona pragniez mężczyzną, którego ona pragnie.Próbowała odebrać sobie życie, lecz to mnienigdy nie powstrzyma.Nic, mnie nigdy nie powstrzyma.Ani urażone byłe kochanki,ani luksusowe sekskluby, ani problemy alkoholowe, ani byłe żony psychopatki, aniteż ból samotnej Sarah.Ani szaleństwo, które otacza wszystkie te powody.Tenmężczyzna cisnął we mnie to wszystko, a ja nadal nigdzie się nie wybieram.Nierozłączni.- Czy mogę go zobaczyć? - pyta cicho.- Zrozumiem, jeśli odmówisz. Powinnam odmówić, lecz współczucie mi na to nie pozwala.Potrzebujęodpowiedniego zakończenia, tak jak ona.- Jasne.Zaczekam tutaj.- Siadam na twardym plastikowym krześle iodprowadzam ją wzrokiem do pokoju.Nie muszę słyszeć tego, co tam zostanie powiedziane.Mam pewne pojęcie, więczjadam do końca mój batonik a moje ciało dziękuje mi za tę porcję cukru.- Avo?Podnoszę wzrok.Mama i siostra Jessego biegną korytarzem.- Cześć - mówię z ustami pełnymi czekolady i unoszę dłoń, by zasygnalizowaćim, że nie zdołam dodać nic więcej.Pielęgniarka powiedziała, że się obudził.Jesse się obudził.- Beatrice zerka nadrzwi, a potem na mnie.Przytakuję, przeżuwając szybko i przełykając, bym mogła jej podać niezbędneinformacje.- Nic mu nie jest.Marudzi, lecz nic mu nie jest.- Och dzięki ci, Jezu! - Odwraca się i zarzuca ręce na szyję Amalie.-Wyzdrowieje.Amalie uśmiecha się do mnie ponad ramieniem matki.- Marudzi?- Jest uparty& wszystko jedno.- Wzruszam ramionami z uśmiechem.W jejoczach dostrzegam zrozumienie.- Zapewne to drugie - potwierdza, tuląc szlochającą matkę.- Dobrze, że znówjesz.Spoglądam na opakowanie po batoniku, który właśnie pochłonęłam, i uśmiechamsię na myśl, jak dobrze znów jeść.Bez problemu zjadłabym jeszcze jeden.- Gdzie jest Henry? - pytam.- Parkuje.Czy możemy się z nim zobaczyć? - pyta Amalie.Nagle uświadamiam sobie, że Jesse nie wie o ich przyjezdzie.Nie mam pojęcia,jak to załatwić.Po naszym ostatnim spotkaniu z jego rodzicami powinnam unikaćpoddawania go kolejnym potencjalnie stresującym sytuacjom, lecz do mojegoprzebiegłego umysłu natychmiast przychodzi myśl, że on nie zdoła teraz uciec.Ichoć podejmuję ogromne ryzyko, wiem, że to jedyna okazja, by zebrać ichwszystkich w jednym pomieszczeniu.Będzie musiał słuchać.Jeśli nie spodoba musię to, co usłyszy, trudno, lecz ja widziałam rozpacz jego rodziny.Widziałam jąwyraznie pomimo własnej rozpaczy.Nadeszła pora, by wszystko naprawić,niezależnie od tego, kto ponosi winę.Na to liczę, lecz wybór należy do Jessego, a jastanę po jego stronie.- Nie miałam jeszcze okazji, by mu powiedzieć, że tu jesteście - wyjaśniamniemal ze skruchą.- Gdy tylko się obudził, przyszli lekarze, a teraz jest tamprzyjaciółka.- Możesz to zrobić? - Beatrice odrywa się od Amalie i wyciąga chusteczkę z kieszeni swetra.- Możesz mu powiedzieć, że tu jesteśmy?- Oczywiście, lecz& Amalie mi przerywa.- Nie chcemy go zdenerwować, więc nie naciskaj.Ale spróbuj.- Beatrice błagalnie składa dłonie.- Proszę, postaraj się dla mnie,Avo.Postaram się.- Czuje presję, ale też rozpacz, która sączy się z porów tej kobiety.To ja jestem kluczem do jej pojednania z synem.Ona to wie, Amalie to wie i ja towiem.Odwracamy się gdy drzwi do pokoju Jessego się otwierają, a na progu stajeSarah.Płakała.Unosi dłoń by otrzeć oczy.Rękawy jej marynarki podjeżdżają dogóry i dostrzegam opatrunek na jej nadgarstku.Zapominam o tym, słysząc jak jeżysię matka Jessego.Załzawione oczy Sarah ogromnieją z przerażenia.Beatrice? - szepcze, zamykając drzwi.Co ty tu robisz do diabła, ty mściwa dziwko!- Syczy zimno matka Jessego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •