[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pamiętaj, że ta część miasta jest dość częstozalewana przez powodzie.Dlatego World Trade Center musiał zostać zbudowany wczymś na kształt betonowej wanny.Prawie kończyłem obchód, kiedy zauważyłem, że cień po lewej stronie jednego złuków jest jakby nieco szerszy od pozostałych.Gdyby przeszukiwać piwnicąpowierzchownie, człowiek nigdy by tego nie dostrzegł.Na pewno by się tego nie ujrzało,gdyby się nie szukało ukrytego wejścia.Jenica już wracała do schodów. Zaczekaj!  zawołałem. Masz coś?  spytał Gil.Dopiero kiedy podszedłem bardzo blisko, zrozumiałem, dlaczego cień jest szerszy. Była tu nisza  szeroka na nie więcej niż pół metra i sprytnie zakryta przez wystającecegły.Kiedy poświeciłem latarką, okazało się, że wchodzi za łuk.Niecałe dwa metrydalej zaczynały się wąskie ceglane schody.Schodziły ostro w dół i skracały w prawo,znikając pod graniczącym z byłym kościołem budynkiem. Jest!  krzyknąłem. Jest zejście na dół!Podszedł do mnie Gil. Jezu, ale wąsko.Nikt powyżej siedemdziesięciu kilogramów nie ma co próbować. I nikt z klaustrofobią.Dołączyli do nas Frank i Jenica.Ponieważ na dole nie było dziennego światła, Frankzdjął z głowy osłonę z firanki i kaptur. Wiedziałem  mruknął. Bądzmy realistami  powiedział Gil. Jeżeli zejdziemy i wpakujemy się wpułapkę, nie będzie łatwo wyjść. A mamy wybór?  spytałem. Może ja zejdę pierwszy?  zaproponował Frank. Jeżeli nie znajdziemy tychdrani, i tak umrę.Może pomyślą, że jestem jednym z nich, i mnie nie zaatakują.Prawiejednym z nich. To mnie właśnie przeraża  oświadczyła Jenica. A jeżeli od początkuwciągałeś nas w pułapkę? Nie zamierzam się narzucać  odparł Frank. Chcę tylko powiedzieć, że jeżelichcecie, abym poszedł pierwszy, to pójdę. Ja mu ufam  oświadczyłem.Tak naprawdę wcale nie byłem tego pewien, ale niezamierzałem iść pierwszy.Gil wzruszył ramionami.Wyjął z kieszeni paczkę owocowych dropsów, wysypałsobie kilka na rękę i wepchnął do ust. Dla mnie może być  stwierdził.Dałem Frankowi latarkę i wsunął się do niszy.Musiał się wciskać bokiem i wciągnąćbrzuch.Zwiatło latarki oświetlało mu twarz, która wyglądała upiornie. Nie jest tak zle  orzekł, po czym dostał napadu kaszlu i musiał się zatrzymać. Chcesz wrócić?  zapytałem, ale pokręcił głową. Nic mi nie jest.Poradzę sobie.Przesuwał się centymetr po centymetrze w kierunku schodów i powoli znikał nam zoczu.Widzieliśmy tańczące po cegłach światło latarki i słyszeliśmy drapanie podeszew ocegły, ale to wszystko.Po chwili światło znikło i zapadła cisza. Frank!Cisza. Frank, jesteś tam? Co widzisz?Po kolejnej długiej chwili ciszy rozległ się niewyrazny, zwielokrotniony echem głos. To niesamowite! Nie& sa& mo& wi& te! Musicie tu zejść! Frank, wszystko w porządku? Chodzcie zobaczyć! Są strigoi?  spytała Jenica. Chodzcie zobaczyć! To pułapka  uznała Jenica. Jestem pewna, że Frank chce nas wciągnąć wpułapkę. A ja mu w dalszym ciągu wierzę  odparłem. Nie brzmiał, jakby miał kłopoty.Gil uniósł kij baseballowy.  Ja zejdę pierwszy.Jeśli usłyszycie, że krzyczę, uciekajcie stąd jak najszybciej.Wcisnął się w niszę i przesuwając bokiem, zaczął schodzić schodami.Muszęprzyznać, że mam lekką klaustrofobię  kiedy miałem cztery lata, siostra zamknęła mniew bielizniarce i przez trzy dni się darłem.No, przynajmniej matka twierdziła, że miaławrażenie, jakby to trwało trzy dni.Ale to było jeszcze gorsze.Najpierw musiałemwypuścić powietrze, potem głęboko wciągnąć brzuch, lecz nawet wtedy przeciśnięcie siękosztowało mnie sporo wysiłku.Cegły drapały moją sprzączkę paska i zacząłem siępoważnie obawiać, że utknę i umrę z głodu.Niezbyt pomagało mi też to, że zacząłemhiperwentylować. Pospiesz się  ponagliła mnie Jenica.Może i była piersiasta, ale w sumie znacznieszczuplejsza ode mnie. Robię, co, mogę. A jeśli będziemy musieli uciekać?Nie odpowiedziałem.Za bardzo byłem zajęty walką z zakrętem.Jeszcze nigdy wżyciu nie byłem tak spanikowany  nawet wtedy, gdy Misquamacus sprowadził zzaświatów stada szczurów  a szczurów nienawidzę tak samo jak ciasnych przestrzeni.Kiedy jednak minąłem róg, zaczęło się robić luzniej, także sufit się podwyższał.Ostatnie dwadzieścia stopni było bardzo stromych i prowadziły do wielkiej ciemnejkrypty, podpieranej przez potężne żelazne kolumny.Gil i Frank machali latarkami,próbując jak najwięcej zobaczyć.Między kolumnami leżały setki trumien  setki  i wszystkie miały pootwieranewieka.W głębi krypty światła latarek ukazały lustro wody  część pomieszczenia zalaławoda, w której pływały trumny. Strigoi&  szepnęła Jenica, kiedy do nas dołączyła.Frank podszedł do najbliższejtrumny.Wyglądała na dębową i kiedyś musiała być pomalowana na czarno, teraz jednakfarba złuszczyła się i wyblakła.Materiał w środku pożółkł, pokrywały go plamy i pleśń imożna było wyraznie dostrzec odcisk ciała.Na poduszce leżało nawet kilka suchychciemnych włosów.Frank podniósł je i potarł między palcami. Frank?Odwrócił się do mnie.Nawet pod grubą warstwą kremu widać było, że jestzdruzgotany. To prawda&  wymamrotał. One naprawdę istnieją.%7ływe trupy& Nie śniłem.Nie wiedziałem, co mu na to odpowiedzieć.Zaczął chodzić od trumny do trumny,jakby szukał dowodu, że wszystko jest tylko jedną wielką mistyfikacją.Niektóre trumnymiały tabliczki z nazwiskami i Frank zaczął je czytać. Naum Ciomu& Valeriu Erhan& Ioan Stefanescu&Kiedy Jenica to usłyszała, natychmiast krzyknęła: Harry! Każ mu przestać! Niektóre strigoi mogą go usłyszeć! Frank&  powiedziałem, ale on podniósł rękę. Słyszałem ją. Wrócił i stanął przy mnie. Nie ufa mi, prawda? Nie ufa, wie jednak o wampirach znacznie więcej od nas 1 może generalną zasadąjest, aby im nie ufać. Harry, ja nie jestem wampirem i nie zamierzam nim zostać.Jenica przechodziła nad kolejnymi trumnami, Gil szedł tuż za nią. Kto wie, może ma złe doświadczenia z wampirami? Ona ma złe doświadczenia z wampirami? Popatrzyłem na niego.Nie wiedziałem, co powiedzieć.Mogłem się jedynie domyślać,jakie katusze cierpi. Kto by pomyślał, że to wszystko prawda?  spytał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •