[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prawdę mówiąc, jestem od nich mądrzejsza, tyle że mniejobyta.To cała różnica. Jesteś pewna tego, co widziałaś wczoraj wieczorem? zwróciła się do Hannah. Już ci mówiłam.Byli w kinie, a potem siedzieli w salonie na górnym pokładzie, dopóki Emma nie poszła spać.Zachowywali się jak grzeczne dzieci.Nie martwiłabym się o nich. Nie są dziećmi i dobrze o tym wiesz.Hannah popatrzyła na nich przez tłum wypełniający ulice. Mogłabym myśleć o nich jak o swoich dzieciach.Claire zwróciła na nią wzrok. Swoich dzieciach? Miałaś więcej niż jedno? Nie.Tylko jedno. Obiecałaś, że nam o tym opowiesz. Opowiem.Mamy mnóstwo czasu.Pospaceruję sobie z Emmą i Brixem.Dotrzymają mi towarzystwa.Jeżelizamierzasz wspiąć się na tę górę, lepiej już zacznij.Statek odpływa o czwartej. Przypilnujesz jej? Dzięki! Claire pocałowała Hannah w policzek i szybko odeszła w stronę szlaku wiodącegona Górę Jeleni.Stara kobieta zaś przebiła się przez zatłoczony chodnik do swej podopiecznej. Twoja matka wspina się na górę, więc spędzę trochę czasu105z wami oznajmiła pogodnie, ignorując przerażenie w oczach młodych. Aha, Brix! Dzisiaj Emma je kolację znami.Gdybyś zechciał do nas dołączyć, jesteś mile widziany.Po kolacji wysłuchamy wykładu o zatoce Glacier.Jesttyle do zobaczenia i do nauczenia się.W końcu kto wie, czy jeszcze tu kiedyś wrócimy. Pani Goddard. zaczął chłopak. Panno poprawiła go łagodnie.Wyglądał na zaskoczonego. Emma mówiła, że miała pani córkę, która umarła. To prawda.Ale nie wyszłam za mąż.Wydaje mi się, że o tym także wspomniałam Emmie. Mniejsza z tym.Proszę posłuchać, panno Goddard.Musimy z Emmą zostać sami.Właśnie wyznałem, że jąkocham, a to dotyczy tylko nas.Hannah została zapędzona w kozi róg.Niewielu ludziom udało się zawrócić ją z raz obranej drogi, a Brix był jednymz nich. Zobaczymy się pózniej powiedziała Emma. Wtedy porozmawiamy. W jej głosie drgnęła przepraszającanutka, ale zagłuszyła ją euforia.Jej oczy lśniły.Brix był przy niej, kochał ją, nieważne, że starą kobietę odsunęli nabok. Zapukam do ciebie pózniej oświadczyła Hannah nadal pogodnym tonem. Na pewno twoja matka zechce ztobą porozmawiać, nie sądzisz? Chyba tak. Spojrzała na Brixa, a on objął ją, odwracając do siebie.Hannah patrzyła, jak odchodzą, wysocy,pewni siebie, piękni.Bardzo sprytny młody człowiek, pomyślała.Ktoś, z kim należy się liczyć.Być może z jegoojcem również.To będą bardzo skomplikowane wakacje.Całe szczęście, że tu jestem i mogę czuwać nad biegiemwypadków.migłowiec uniósł się w powietrze wczesnym rankiem i w mgnieniu oka zawisł nad lodowcem.Lecąc wolśniewającym słońcu, przemknął nisko nad rzeką toczącą biało-niebieski skłębiony, falisty lód.Pilot zniżył lot iosadził maszynę ostrożnie na pokrywie lodowej.Przewodnik otworzył drzwi. Proszę nie chodzić za daleko i tylko po ubitym śniegu.Lód jest miejscami cienki ostrzegł.Emma wyskoczyła pierwsza, krocząc zamaszyście w butach, które dostały od przewodnika.Odeszła na tyle daleko,żeby być sama, i okręciła się w miejscu.Claire i Hannah dołączyły do niej i stały teraz we trójkę, patrząc na potężnąrzekę lodu, która zdawała się drgać pod ich stopami.Po obu jej brzegach wznosiła się ciemna ściana modrzewi iświerków.Spiętrzone nad nimi szare skały rysowały się ostro na tle bezchmurnego nieba.Nawet Emma, która dotychczas oglądała Alaskę poprzez romantyczną mgiełkę, zachłysnęła się widokiem i po razpierwszy dostrzegła krajobraz. Fantastyczne! zawołała. Prawda? Absolutnie niewiarygodne! Wszystko jest takie ogromne i.nieskalane.Jakie to dziwne.101Czuję się bardzo mała, a jednocześnie jakbym była częścią czegoś naprawdę wielkiego. Zadrżała. Co zawspaniałe uczucie być cząstką czegoś tak gigantycznego.Jasne, to nie ma nic wspólnego z nami, nikt tego niezbudował, nikt nie może zniszczyć i nasza obecność nie ma zupełnie żadnego znaczenia.Wszystko pozostanie tu nazawsze.Jeżeli więc i ja jestem tego częścią, pozostanę również.W pewien sposób. Poezja! rzekła z uznaniem Hannah.Claire objęła córkę. Czuję to samo, ale nie potrafiłabym wyrazić tego tak pięknie.Emma zarumieniła się, w tej chwili w idealnejharmonii z matką. No cóż, znalezienie czegoś, co trwa, zawsze mnie cieszy odezwała się Hannah. Wiele rzeczy trwa odparła Emma. Na przykład miłość. Och, kochanie, nie zawsze! To właśnie świadomość, że miłość jest czymś tak kruchym, czyni z niej coścudownego.O! Spójrzcie na tego orła sunącego z prądem powietrza.Prawie nie porusza skrzydłami.Wygląda, jakbybył panem nieba.Emma spojrzała sennie na ptaka. Brix widział orły w Afryce. Doprawdy? rzuciła Hannah. Na safari.Podszedł na trzy metry do lwa.Słyszał, jak oddycha.Hannah skinęła głową. Też to kiedyś zrobiłam.Dziewczyna wybałuszyła na nią oczy. Byłaś w Afryce?! Bardzo dawno temu.Zanim jeszcze najechały ją hordy turystów. Brix był na Kilimandżaro. Spojrzała na nią wyzywająco. No cóż, ja nie byłam oznajmiła polubownie Hannah. Brix powiedział, że to ciężka wspinaczka, ale warta zachodu. Emma wróciła do śmigłowca, nie chcąc usłyszećnic, co mogłoby w jakimkolwiek stopniu umniejszyć wyjątkowość Brixa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]