[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Gdzie zatem zamierza pan wydawać tepieniądze?- Odpowiedz jest oczywista - żachnął się Ośmiornica.- Wydam je na WewnętrznejGranicy.- Przecież będzie pan jej jedynym władcą i właścicielem.Dlaczego miałby pan płacićza coś, co będzie należało do pana?Ośmiornica spoglądał na Cole a przez długą chwilę, potem znów się roześmiał.- Podoba mi się pan, panie Cole! - Nagle jego wesołość zniknęła.- A gdzie panwydaje swoje pieniądze?- Jesteśmy tutaj dopiero od trzech lat - wyjaśnił kapitan.- Większość zarobionych wtym czasie sum poszła na remonty i modernizacje jednostek.Płacę też odszkodowanialudziom za to, że nigdy już nie zobaczą swoich domów.- Wydawało mi się, że tylko pan figuruje na listach gończych Republiki.Cole zaprzeczył ruchem głowy.- Moja załoga uwolniła mnie z więzienia, w którym czekałem na wyrok sąduwojennego.Wprawdzie nikt nie oferuje za ich głowy tak wysokich nagród jak za moją, alezapewniam, że wszyscy są poszukiwani przez flotę.- Nie wydaje mi się pan człowiekiem żądnym władzy - stwierdził ośmioręki watażka.- A już na pewno nie może się pan równać ze mną pod tym względem.Po jaką choleręodsunął pan ze stanowisk, i swojego dowódcę, i to w samym środku działań wojennych?- %7łeby nie wydała rozkazu, który mógł kosztować życie pięć milionów obywateliRepubliki.- Proszę, proszę.Mamy tu prawdziwego bohatera!- Flota postrzega mnie w zgoła inny sposób - zapewnił go Cole.- Tak na marginesie - wtrąciła Wal.- Naprawdę uważasz, że służyłabym podbohaterem? To wygnaniec i buntownik.- Celna uwaga - zgodził się Ośmiornica.- Będzie z niej jeszcze porządny oficer - stwierdził Wilson.- Na razie jednak niepotrafi wyjść z podziwu dla moich rozlicznych zalet.Ośmioręki spojrzał na niego badawczo.- Słyszałem, że odrzucił pan tyle samo kontraktów, co przyjął.- Więcej.- Dlaczego? Tylko ja posiadam flotę, której powinien się pan obawiać.- Przez pierwsze pół roku dysponowałem tylko jednym okrętem - wyjaśnił Cole.- Rozumiem.Zdaje się, że dotarły do mnie kiedyś informacje, iż nie radził pan sobie zpirackim stylem życia, więc zaczęliście wykonywać robotę hardziej pasującą żołnierzom dowynajęcia.- Wątpię, abym wyraził to kiedykolwiek podobnymi słowami - powiedział Wilson -ale w gruncie i rzezy.- Dlaczego odrzucał pan zadania, kiedy dysponował pan już znacznie większą flotą? -ciągnął dalej Ośmiornica.- Pomagaliśmy każdemu, kto znajdował się w niebezpieczeństwie - wyjaśnił Cole i teżsię uśmiechnął.- Unikaliśmy jedynie wspierania ludzi, którzy zamierzali stać się kimś wrodzaju pana.- Na pańskim miejscu zmieniłbym podejście do interesu - poradził ośmioręki.-Etyczny najemnik nie pożyje tutaj dłużej niż jego piracki odpowiednik.- Wezmę to pod rozwagę.Watażka znów zaczął się przyglądać Cole owi.- Spotkanie pana, kapitanie, było dla mnie prawdziwym zaszczytem, ale na tymkończymy rozmowę.- Wyciągnął rękę i znów uścisnęli sobie dłonie.- Mam nadzieję, żenigdy nie trafimy na siebie w walce, ale nie mogę pracować z człowiekiem, który kieruje sięmoralnością.- Więc nie mamy już o czym rozmawiać? - zapytał Wilson.- Zgadza się.- Zwietnie.Zatem poproszę o drinka.Gdy wstał, podeszli razem do aneksu kuchennego, który stanowił zarazem barek.- Mam też nalać dla Kleopatry?- Czemu nie - zgodził się Cole.- Jeśli pan tego nie zrobi i tak sama sobie wezmieflaszkę.- Co racja, to racja! - poparła go Wal.- Jaka szkoda - powiedział Ośmiornica, polewając brandy z Antaresa.- Moglibyśmybyć takimi dobrymi przyjaciółmi.Jeśli zdoła mnie pan przekonać, że ma więcej racji niżludzie, którzy pragną się pana pozbyć, nie będzie przeszkód, abyśmy nimi zostali.- Zatem przyjął pan już propozycję kontraktu na innie?- Nie do końca.Zdecydowałem, że poczekam z tym, aż będziemy dysponowalizbliżonymi siłami.Wal podniosła szklankę.- A jemu nie nalejesz? - zapytała, wskazując ochroniarza.- On nie pije - stwierdził Ośmiornica.- A mówi?- Kiedyś mówił.Pewnego dnia został aresztowany i odezwał się nie do tego, co trzeba.Gdy wyszedł, przyjaciele tamtego zadbali, żeby coś podobnego już nigdy się nie powtórzyło.Potem wyemigrował na Wewnętrzną Granicę.- Ośmioręki wzruszył ramionami.- Ale to byłonaprawdę dawno temu, zresztą, jak to mówią, musimy nauczyć się żyć z konsekwencjaminaszych czynów.- Ty też musisz? - zapytała.- Ja też - zapewnił watażka.- Aczkolwiek w moim przypadku wygląda na to, żezdołam odsunąć czekające mnie konsekwencje przynajmniej o pół stulecia, a wtedy, przyodrobinie szczęścia, będę już martwy.- Kolejny optymista - mruknął Cole.Wypili po szklaneczce, Wal poprosiła o repetę i zaczęli się zbierać do wyjścia.- To było ciekawe spotkanie - rzekł Wilson.- Też tak myślę - przyznał Ośmiornica.- Posiada pan wiele zalet, kapitanie Cole.Gdyby nie okoliczności, naprawdę moglibyśmy stworzyć znakomity tandem.- Tyle tylko - przypomniał mu Cole - że po połączeniu naszych flot nie znalezlibyśmygodnych przeciwników
[ Pobierz całość w formacie PDF ]