[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tam gdzie sięgał promień, parasol ognia wypalił piętno wkształcie talerza.Zapalił się koc wojskowy, którym było przykryte dziurawe siedzenie wkabinie ciężarówki Mossa, od niego zajęła się tapicerka, potem łatwopalne wypełnienie foteli;cała kabina zmieniła się w gorejące pomarańczowym płomieniem wnętrze pieca, w którymmajaczyły szkielety sprężyn. Freeman Moss zatoczył się do tyłu, zwijając się w konwulsjach.Wyglądał jak kaskader,który zapomniał nałożyć kombinezon ognioodporny.Potem padł na ziemię.12Przez wrzaski umierającego Mossa przebił się krzyk myśli Anne Anderson:Pierdol się! Pierdol&Potem nagle coś w niej puściło  rozbłysnął ostatni zielony płomień, który pulsowałprawie dwie sekundy.Transformator zabuczał o ton wyżej i wszystkie deski w szopie wpadływ rezonans, wibrując i grzechocząc.Pózniej buczenie ucichło, wracając do poprzedniego sennego szumu; głowa Anne opadłabezwładnie, a jej włosy unosiły się w zielonym płynie jak u topielicy.Komunikat na ekraniekomputeraZNISZCZzgasł jak zdmuchnięty płomyk świecy i zmienił się wPROGRAM?13Ognisty parasol drgnął i zniknął.Suszarka, która wirowała w szalonym tempie, zaczęłazwalniać, skrzypiąc rytmicznie jak otwarta brama na wietrze.Rurki opadły, wracając dopierwotnego położenia.Konstrukcja jeszcze raz skrzypnęła i znieruchomiała.Nagle eksplodował bak w samochodzie Bobbi.W niebo strzeliło jeszcze więcej żółtychpłomieni.Gard poczuł, jak obok niego śmignął kawałek metalu.Uniósł głowę i gapiąc się na płonące auto, myślał: Bobbi i ja jezdziliśmy nim czasem dokina samochodowego Starlite w Derry.Chyba nawet raz kochaliśmy się, kiedy leciał jakiśgłupi film z Ryanem O Nealem.Co się stało? Boże, co się stało?W jego głowie odezwał się głos staruszka, niemal krańcowo wyczerpany, alekategoryczny: Szybko! Ja będę zasilać transformator, kiedy przyjdzie reszta, ale musisz siępospieszyć! Chłopiec! David! Człowieku, szybko!Mało czasu, pomyślał ze znużeniem Gardener.Jezu, zawsze za mało.Ruszył z powrotem w stronę otwartych drzwi szopy.Policzki miał blade jak wosk.Przystanął przy ciemnym wypalonym w ziemi okręgu, a potem niezgrabnie przez niegoprzeskoczył.Nie chciał go dotykać.Zachwiał się, omal nie tracąc równowagi, lecz utrzymałsię na nodze i pokicał dalej.Kiedy znalazł się w szopie, z wściekłym hukiem wyleciały wpowietrze dwa baki w ciężarówce Mossa.Kabina oderwała się od korpusu.Ciężarówkaprzewróciła się na bok jak plastikowa pchełka.Przez otwarte okno od strony pasażera zaczęływylatywać płonące strzępy tapicerki i wypełnienie siedzeń, unosiły się w powietrzu niczymzapalone piórka.Opadały na podwórko i gasły.Niektóre jednak przefrunęły aż na werandę, akilka wleciało przez otwarte drzwi do domu, niesione pierwszym podmuchem wiatru, którywkrótce miał zacząć wiać od wschodu.Jeden z płonących kłębków bawełny wylądowałmiękko na książce, którą Gardener tydzień temu zostawił na stoliku przy drzwiach.Okładkazajęła się ogniem.W salonie inny kawałek siedzenia podpalił dywan, który zrobiła w swojej sypialni paniAnderson i pewnego dnia w tajemnicy przysłała Bobbi, kiedy Anne nie było w domu.Gdy Jim Gardener wyszedł pózniej z szopy, płonął już cały dom. 14Zwiatło w szopie nigdy nie było tak słabe jak teraz  przyćmiona zieleń miała barwęwody w martwym stawie.Gardener ostrożnie spojrzał w stronę Anne, obawiając się widoku jej rozwścieczonychoczu.Ale nie było się czego bać.Pływała z opuszczoną głową, jakby głęboko zamyślona, ajej włosy leniwie falowały.Ona nie żyje, chłopcze.Jeżeli chcesz ocalić chłopca, musisz to zrobić teraz.Nie wiem, jakdługo mogę dostarczać energii.Ale nie rozdwoję się, nie mogę nasłuchiwać ich i jednocześniezasilać transformatora.Ev wpatrywał się w Gardenera, a Garda ogarnęło głębokie współczucie& i podziw dlaniesłychanej odwagi starego drania.Czy na miejscu dziadka zrobiłby choć połowę tego, coon? Nie sądził.Chyba bardzo cię boli, co?Nie jestem w najlepszej formie, chłopcze, jeśli o to ci chodzi.Ale dam radę& jeżelizaczniesz działać.Działać.Tak.Już za długo marudził, o wiele za długo.Znowu szeroko otworzył usta w niepohamowanym ziewnięciu, a pózniej zbliżył się dosterty urządzeń piętrzących się wewnątrz i obok pomarańczowej skrzyni  czyli tego, costaruszek nazywał transformatorem.PROGRAM?pytał zachęcająco ekran komputera bez klawiatury.Hillman mógł powiedzieć Gardenerowi, co zrobić, ale Gardenerowi nie trzeba było mówić.Wiedział.Pamiętał też krwotok z nosa i ryk radia w głowie, jakich doświadczył pojednorazowym eksperymencie z aparatem lewitacyjnym Mossa.Wobec tego zadania tamtowydawało się dziecinną igraszką jak konstrukcja z klocków Lincoln Logs.Od tego czasujednak, czy mu się to podobało, czy nie, zrobił duże postępy w  przemianie.Mógł miećnadzieję, że to wysta&Cholera, chłopcze, nastaw ucha, mamy towarzystwo.Nagle ponad głosem Hillmana zabrzmiał inny głos, znajomy, choć Gardener nie potrafiłdokładnie określić, do kogo należał.(cofnąć się cofnąć się wszyscy czekać)Chyba tylko chyba jeden może dwóchTo znów odezwał się zmęczony głos myśli staruszka.Gardener poczuł, jak skupia się nasuszarce na podwórku.Zielony blask w szopie znowu pojaśniał i zaczęło się śmiercionośnepulsowanie.15Gdy zaczął się wrzask myśli Freemana Mossa, Dick Allison i Newt Berringer byli jeszczedwie mile od farmy Bobbi.Kilka chwil wcześniej gwałtownie skręcili, żeby ominąć EltaBarkera.Dick spojrzał w lusterko wsteczne i zobaczył, że harley Elta gwałtownie skręcił wpoprzek drogi i wyskoczył w powietrze.Przez moment Elt wyglądał jak Evel Knievel, tylkosiwy.Potem oddzielił się od motocykla i wylądował w krzakach.Newt obiema nogami wcisnął hamulec i ciężarówka zatrzymała się z piskiem opon naśrodku drogi.Spojrzał na Dicka wzrokiem, w którym malowały się strach i wściekłość.Skurwysyn ma jakiś gadżet!Tak.Ogień.Coś w rodzaju. Odgłos myśli Dicka raptownie przerodził się w krzyk.Newt podjął i wzmocnił jegowołanie.Zaraz dołączyli do nich Kyle Archinbourg i Hazel McCready jadący cadillakiemKyle a.(cofnąć się cofnąć się wszyscy czekać)Zatrzymali się w miejscu.Te Stukostrachy z reguły rzadko słuchały poleceń, ale okropnekrzyki Mossa, które już słabły, miały wielki dar przekonywania.Stanęli wszyscy, zwyjątkiem niebieskiego oldsmobile a delta 88 z nalepką z tyłu głoszącą POZREDNICYHANDLU NIERUCHOMOZCIAMI WCISN CI CAAE AKRY.Kiedy padł rozkaz, by się cofnąć i zatrzymać, Andy Bozeman widział już farmę Anderson.Jego nienawiść rosła w postępie geometrycznym  umiał myśleć wyłącznie o krwawiącym imartwym Gardenerze.W ostrym wirażu wpadł na podjazd domu Bobbi.Kiedy Bozemanwdepnął na hamulec, uniósł się tył starego oldsmobile a; wielki samochód omal się niewywrócił.Ja ci pobielę parkan, gnojku pierdolony.Ja ci dam zdechłego szczura i kawałek sznurka,na którym można nim wywijać, złamasie.Jego żona wyciągnęła z torebki stymulator molekularny.Wyglądał jak blaster z komiksu oBucku Rogersie wykonany przez dość błyskotliwego szaleńca.Rama urządzenia niegdyś byłaczęścią narzędzia ogrodniczego, które sprzedawano pod nazwą  Chwastojad [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •