[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Rodzice się skarżyli, chciano zorganizować przesłuchania, związki się wycofały, a tyzrezygnowałaś.- Pisarka miała bardzo dokładne informacje.- Zaproponowano ci kilkawystąpień, ale ty odrzuciłaś wszystkie propozycje.A tak przy okazji, jak się ma twoja córka?Ten Vincent Brady cieszy się wspaniałą reputacją.Uważasz, że zasłużenie? Czy jeszcze zawcześnie, żeby o tym mówić?Julia gotowa była rzucić się na nią.- Dobrze, Mary, powiedziałaś swoje.A może teraz wyjaśnisz mi, co ja tu robię, czyteż najpierw znowu będziesz chciała się popisać?Biała kobieta nadal mówiła spokojnym tonem.Kiedy zapalała kolejnego papierosa i zzamkniętymi oczami głęboko zaciągała się dymem, Julia przypomniała sobie to rozkoszniełaskoczące ciepło towarzyszące paleniu na dworze w zimną noc, i to nie tylko tytoniu.Ichtwarze muskały pierwsze płatki śniegu, malutkie i delikatne jak noworodki.- Jesteś tu, ponieważ zostałaś zaproszona przez prezydenta i jego małżonkę na kolację- odparła Mary.- Proszę, nie szukaj spisku tam, gdzie go nie ma.- Jestem tu, bo ty chciałaś ze mną porozmawiać.- Julio, ja jestem tylko pisarzyną.Niestety, nie mam takich wpływów w biurzezajmującym się organizacją prezydenckich spotkań.Gdybym chciała z tobą porozmawiać,zajrzałabym do pokoju numer sto osiemnaście w głównym budynku Czworoboku Keplera,albo też na położoną przy drodze numer czterdzieści osiem stację benzynową Exxon, wLangford, gdzie dwa razy w tygodniu tankujesz paliwo, wracając do domu, albo przyszłabymdo Greta s Tavern przy Main Street, bo tam lubisz wpadać po pracy na kawę, czy też dokawiarenki ze świeżymi bajglami na rogu King i Hudson, gdzie od czasu do czasu jadałaśśniadanie z Kellenem Zantem.Choć wściekła, Julia nie potrafiła wyjść ze zdumienia, przypadkowo zauważywszy,jak wiele informacji ta kobieta potrafiła zebrać na temat jej codziennego życia.Wciąż jednaknie ustępowała, ponieważ kobiety z rodziny Veazie nigdy nie dawały za wygraną.- Chyba że zależało ci na spotkaniu ze mną w miejscu, w którym nikt nie będzie naspodsłuchiwał.- Chociaż oni temu zaprzeczają, ja zawsze podejrzewałam, że służby specjalne wcałym Białym Domu założyły podsłuch.- Ale może nie na balkonie.Mary się uśmiechnęła.Jej wargi byłyby zupełnie niewidoczne, gdyby nie pomalowałaich na jasnoczerwono. - Tak.Na balkonie może nie.- Zgasiła drugiego papierosa.Patrolujący na doleumundurowani strażnicy obrzucili je podejrzliwym spojrzeniem.Pisarka pomachała do nich,a Julia poszła za jej przykładem, na wypadek gdyby machanie mogło być im pomocne wpodjęciu decyzji, do kogo nie strzelać.- Ale tak, masz rację, kiedy usłyszałam, że tu będziesz,musiałam przekonać obecnego tu laureata Nagrody Pulitzera, żeby zabrał ze sobą mnie, a niejakąś inną swoją partnerkę.- Rzut oka na drzwi.- Długo musiałam go przekonywać.- Czy powinnam czuć się wyróżniona?- Nie.Powinnaś przestać mnie atakować i poświęcić mi choć chwilę.%7łartuję.Nodobra, nie żartuję.Ale już na poważnie, proszę, Julio.Daj mi minutkę.To Kellen zwrócił siędo mnie, a nie na odwrót.Chciałabym, żebyś to zrozumiała.Był na tropie czegoś bardzoważnego.To jakaś stara historia, co do której wszyscy się mylą.To są jego słowa.Dodałjeszcze, że konsekwencje mogą.wywołać prawdziwe trzęsienie ziemi.- On zawsze potrafił zadbać o autoreklamę.- Może i tak.- Wyjęła trzeciego papierosa i zastanawiała się, czy go zapalić, aż wkońcu uległa pokusie.- Ale tym razem on był przerażony, Julio, nigdy wcześniej niewidziałam go w takim stanie.Zaproponował mi zachętę.Tak właśnie to nazwał, zachęta.Powiedział, że kiedy ostatecznie uda mu się ustalić wszystkie szczegóły, da mi pozostałączęść.Nie wcześniej.- Na chwilę przerwała.- Mówił też, że przy zbieraniu jego zapasów ktośmu pomagał.Powiedział, że pomagała mu Czarna Dama.Tak ją właśnie nazwał, Julio.Czarna Dama.Chyba słyszysz wielkie litery w tej nazwie.Oczywiście doszłam do wniosku,że chodzi o ciebie.Czarna Dama, Siostrzana Dama - chyba sama dostrzegasz jakiś związek.Bo wy wszystkie jesteście czarne, prawda? To znaczy, Biedronki?- To akurat jest kwestia dyskusyjna.Nasz statut nie określa koloru skóry, nawet jeślito jest samo przez się zrozumiałe, a kilka z naszych oddziałów próbowało nawet przyjmowaćdo swojego grona przedstawicielki białej rasy, żeby podreperować budżet, ponieważczłonkostwo nie jest tanie i trudno jest im znalezć.- Julia urwała nagle.- I to dlategozawracałaś mi głowę na pogrzebie? Bo sądzisz, że to ja jestem Czarną Damą Kellena?- Częściowo tak.Ale Kellen powiedział jeszcze, że jeśli coś mu się stanie, on tak tojuż zorganizował, że nadwyżka zostanie przekazana jego dziewczynie, tej, której udało sięwymknąć.Wydaje mi się, że chodzi o ciebie.- To może być każda z kilkunastu innych kobiet.Tyle ich miał.- Nie wierzę w to, Julio.I ty też w to nie wierzysz.- Pstryknęła papierosem z balkonu,a czerwony popiół zakreślił łuk w chłodnej nocy.Zdaniem Juli było to zachowanie równiewulgarne, co niegrzeczne, ale też jakoś uroczo bezczelne.O dziwo, skojarzyło się jej z Vanessą.- Daj spokój, Julio.On chciał, żebyś podjęła jego pracę i ją kontynuowała.Zgoda,nikt nie może cię do tego zmusić.Jeśli postanowisz nie zajmować się tym, to twoja sprawa.Jato rozumiem.- Bardzo się cieszę - odparła Julia, zdenerwowana jej protekcjonalnym tonem.- Wiem, że to głupio brzmi.Ale Kellen powiedział, że dysponuje materiałem na tematważnej postaci politycznej.- Wskazała w stronę szklanych drzwi.- Może chodzi o tegogościa tam.Może o kogoś innego.Nie wiem, a on nic nie powiedział. Może o tego gościa tam.Nie.Nie.Nawet o tym nie myśl.Nie wpuszczaj Kellena zpowrotem do swojego życia.- To nie moja wojna, Mary.- Odwróciła się i spojrzała na pomnik Waszyngtona,migające czerwone światła stanowiły ostrzeżenie dla ruchu lotniczego, chociaż obecnie i takżaden ruch lotniczy nie był tu dozwolony.- Tak, obawiam się, że to prawda.Julia miała wrażenie, że dosłyszała coś w głosie pisarki, albo przynajmniej tak się jejwydawało.Odwróciła się na pięcie.- Ale jest coś jeszcze.Jest coś, czego mi nie mówisz.- Powinnyśmy wracać do środka.- Chociaż jej oczy płonęły, głos był spokojny jakjesień.- Lada moment za nami zatęsknią.- Mary, co pominęłaś? Co jeszcze powiedział ci Kellen?Pauza, podczas której biała kobieta decydowała się, ile może powiedzieć.Ze środkadobiegł je śmiech powieściopisarza, rechotliwy od alkoholu.- Powiedział, że tak to zaaranżuje, że ta dziewczyna, która się wymknęła, będzie miałatylko jedną, hm, możliwość maksymalizacji dóbr.- Możliwość czego?- Tego, czy.pójść w jego ślady.Poszukiwać jego nadwyżki.Jego zapasów.Kellenchyba myślał, że może, no wiesz, zmusić cię do udzielenia mu pomocy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •