[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.207Stuk otwieranych i zamykanych drzwi byÅ‚ coraz wyrazniejszy.Kropla potu spadÅ‚a mu z czoÅ‚a,zostawiajÄ…c ciemnÄ… plamkÄ™ na nogawce dżinsów.PamiÄ™taÅ‚ wizytówki na wszystkich drzwiach, któremijaÅ‚, idÄ…c korytarzem.Moochie sprawdziÅ‚ GAÓWNEGO IN%7Å‚YNIERA, PRZEWODNICZCEGORADY MIEJSKIEJ i NACZELNIKA WYDZIAAU PODATKOWEGO.Teraz otwieraÅ‚ drzwi mÄ™skiejtoalety, teraz przeglÄ…daÅ‚ biura należące do komitetu charytatywnego, teraz byÅ‚ w damskiej toalecie.NastÄ™pne drzwi prowadzÄ… na galeriÄ™.Drzwi otworzyÅ‚y siÄ™.Johnny usÅ‚yszaÅ‚, jak Moochie robi dwa kroki i podchodzi do barierki przy krótszej części galerii,tej obejmujÄ…cej tylnÄ… Å›cianÄ™ sali.- I co, Sonny? Zadowolony?- Dobra.Jak to tam wyglÄ…da?- Przypomina pieprzone wysypisko Å›mieci - odpowiedziaÅ‚ Moochie i z doÅ‚u rozlegÅ‚ siÄ™ wybuchÅ›miechu.- No, to zÅ‚az na dół i chodzmy na kawÄ™ - powiedziaÅ‚ trzeci mężczyzna.Nieprawdopodobne, aletak wÅ‚aÅ›nie wszystko siÄ™ skoÅ„czyÅ‚o.Moochie zatrzasnÄ…Å‚ drzwi.Kroki cichÅ‚y powoli w korytarzu i naschodach prowadzÄ…cych na parter.Johnny osÅ‚abÅ‚, przez chwilÄ™ Å›wiat naokoÅ‚o niego rozpÅ‚ynÄ…Å‚ siÄ™ w szarej mgle.UsÅ‚yszaÅ‚, jakwychodzÄ…cy na kawÄ™ mężczyzni zatrzaskujÄ… drzwi wejÅ›ciowe, i to go częściowo otrzezwiÅ‚o.StojÄ…cy pod nim dozorca wyraziÅ‚ gÅ‚oÅ›no swÄ… opiniÄ™: banda skurwysynów", a pózniej takżewyszedÅ‚ i na jakieÅ› dwadzieÅ›cia minut Johnny zostaÅ‚ sam.5OkoÅ‚o wpół do dziesiÄ…tej do ratusza zaczÄ™li przybywać mieszkaÅ„cy Jackson.Najpierw pojawiÅ‚ysiÄ™ trzy starsze panie, ubrane uroczyÅ›cie, na czarno, i gadajÄ…ce jedna przez drugÄ… jak sroki.JohnnypatrzyÅ‚, jak zajmujÄ… miejsca blisko pieca - niemal poza zasiÄ™giem jego wzroku - i jak biorÄ… rozÅ‚ożonena Å‚awkach broszurki, najwyrazniej wypeÅ‚nione lÅ›niÄ…cymi zdjÄ™ciami Grega Stillsona.- Ja go po prostu kocham - powiedziaÅ‚a jedna z nich.- Trzy razy wzięłam od niego autograf idzisiaj znów go poproszÄ™.Po prostu muszÄ™.To byÅ‚o wszystko, co powiedziaÅ‚y o Gregu Stillsonie, a potem pogrążyÅ‚y siÄ™ w rozmowie natemat niedzielnego przyjÄ™cia dla starców w koÅ›ciele metodystów.Johnny'emu, siedzÄ…cemu tuż nad piecem, byÅ‚o już bardzo gorÄ…co.WykorzystaÅ‚ chwilÄ™ miÄ™dzywyjÅ›ciem goryli Stillsona a przyjÅ›ciem ludzi na zdjÄ™cie kurtki i swetra.WycieraÅ‚ twarz chusteczkÄ…, naktórej oprócz plam potu pojawiÅ‚a siÄ™ także krew.Przekrwione oko zaczęło mu dokuczać; wszystkowidziaÅ‚ zamazane jakby przez czerwonÄ… farbÄ™.Drzwi pod nim otworzyÅ‚y siÄ™, rozlegÅ‚ siÄ™ gÅ‚oÅ›ny tupot butów, z których otrzepywano Å›nieg, i wkorytarzu pojawiÅ‚o siÄ™ czterech mężczyzn w weÅ‚nianych kraciastych kurtkach.Usiedli w pierwszymrzÄ™dzie i jeden z nich natychmiast zaczÄ…Å‚ opowiadać nieprzyzwoity dowcip.WeszÅ‚a mÅ‚oda, może dwudziestotrzyletnia kobieta z synkiem, wyglÄ…dajÄ…cym na jakieÅ› cztery lata.ChÅ‚opiec ubrany byÅ‚ w niebieski kombinezon z żółtym wzorem i koniecznie chciaÅ‚ wiedzieć, czybÄ™dzie mógÅ‚ powiedzieć coÅ› do mikrofonu.- Nie - powiedziaÅ‚a kobieta.Obydwoje usiedli tuż za mężczyznami i dzieciak natychmiast zaczaikopać przedniÄ… Å‚awkÄ™.Jeden z mężczyzn obejrzaÅ‚ siÄ™ przez ramiÄ™.- PrzestaÅ„, Sean - upomniaÅ‚a dziecko kobieta.Za kwadrans dziesiÄ…ta.Drzwi otwierajÄ… siÄ™ i zamykajÄ… czÄ™sto, w regularnych odstÄ™pach czasu.SalÄ™ zapeÅ‚niajÄ… mężczyzni i kobiety wszystkich typów i zawodów, w każdym wieku.Johnny sÅ‚yszaÅ‚nieprzerwany szum rozmów, wyczuwaÅ‚ nieokreÅ›lony nastrój oczekiwania.Nie przyszli tu, bywypytywać posÅ‚a, którego wybrali z poczucia obowiÄ…zku - czekali na wielkÄ… gwiazdÄ™, która w swejdobroci odwiedziÅ‚a ich miasteczko.WiedziaÅ‚, że na wiÄ™kszoÅ›ci spotkaÅ„ z kandydatami i posÅ‚ami pustesale wypeÅ‚niajÄ… wyÅ‚Ä…cznie nieliczni wytrwali.W trakcie wyborów w 1976 roku debata miÄ™dzygubernatorem Maine, Billem Cohenem, i rzucajÄ…cym mu wyzwanie Leightonem CooneyemzgromadziÅ‚a, nie liczÄ…c przedstawicieli prasy, dwudziestu szeÅ›ciu sÅ‚uchaczy.WiÄ™kszość spotkaÅ„daÅ‚oby siÄ™ zorganizować w Å›redniej wielkoÅ›ci szafie.A tu, już o dziesiÄ…tej, wszystkie miejsca siedzÄ…cebyÅ‚y zajÄ™te, a z tyÅ‚u staÅ‚o jeszcze ze dwadzieÅ›cia, trzydzieÅ›ci osób.Za każdym razem, kiedy otwieraÅ‚ysiÄ™ drzwi, Johnny zaciskaÅ‚ rÄ™ce na karabinie.I - niezależnie od stawki - ciÄ…gle nie byÅ‚ pewien, czy208potrafi to zrobić.Pięć po dziesiÄ…tej.Dziesięć.ZastanawiaÅ‚ siÄ™, czy coÅ› nie zatrzymaÅ‚o Stillsona; być może nieprzyjedzie wcale? ZdaÅ‚ sobie sprawÄ™, że na myÅ›l o tym odczuwa ulgÄ™.Drzwi otworzyÅ‚y siÄ™ znów i rozlegÅ‚ siÄ™ dzwiÄ™czny gÅ‚os:- Cześć! Jak siÄ™ macie, mieszkaÅ„cy Jackson w New Hampshire? Pomruk radoÅ›ci i zaskoczenia.KtoÅ› wrzasnÄ…Å‚, zachwycony:- Greg! Jak siÄ™ masz?- CaÅ‚kiem niezle - odkrzyknÄ…Å‚ pogodnie Stillson.- A ty, stary? Rzadkie oklaski zmieniÅ‚y siÄ™ w rykzachwytu.- Dobra, w porzÄ…dku.- Ponad wrzask wzniósÅ‚ siÄ™ gÅ‚os Grega, który ruszyÅ‚ szybko przejÅ›ciemmiÄ™dzy Å‚awkami w stronÄ™ podium, Å›ciskajÄ…c po drodze dÅ‚onie.Johnny patrzyÅ‚ na niego przez dziurÄ™ w balustradzie.Stillson miaÅ‚ na sobie grubÄ… skórzanÄ… kurtkÄ™z koÅ‚nierzem z kożuszka, a na gÅ‚owie, zamiast kasku, weÅ‚nianÄ… narciarskÄ… czapkÄ™ z jasno-czerwonympomponem.ZatrzymaÅ‚ siÄ™ przy podium i pomachaÅ‚ do trzech czy czterech dziennikarzy.BÅ‚ysnęłylampy.Zgromadzonych ogarnęła euforia.Johnny Smith uÅ›wiadomiÅ‚ sobie nagle, że musi to nastÄ…pić teraz albo nigdy.Wrażenia, które odebraÅ‚ od Stillsona na mityngu w Trimbull, zalaÅ‚y go znów, jasne, wypeÅ‚nionestraszliwÄ… pewnoÅ›ciÄ….GdzieÅ› w Å›rodku obolaÅ‚ej, wymÄ™czonej gÅ‚owy usÅ‚yszaÅ‚ gÅ‚uchy stuk, jakby wjednej chwili z ogromnÄ… siÅ‚Ä… zderzyÅ‚y siÄ™ dwa kawaÅ‚ki czegoÅ›.być może byÅ‚ to dzwiÄ™kprzeznaczenia.Nie mógÅ‚ dÅ‚użej zwlekać ani pozwolić Stillsonowi mówić, siedzieć tu, trzymajÄ…c gÅ‚owÄ™w dÅ‚oniach, czekać, aż tÅ‚um siÄ™ rozejdzie, aż dozorca wróci, rozÅ‚Ä…czy nagÅ‚oÅ›nienie i wymiecie Å›mieci,caÅ‚y czas oszukujÄ…c siÄ™, że nadejdzie kolejny weekend w kolejnym miasteczku.Teraz jest wÅ‚aÅ›ciwa pora.Każda ludzka istota na tej ziemi ma swój udziaÅ‚ w tym, co zdarzy siÄ™ tu,w maÅ‚ym, - prowincjonalnym miasteczku.Ten gÅ‚uchy Å‚omot w gÅ‚owie, jakby zderzyÅ‚y siÄ™ dwie poÅ‚owy przeznaczenia.Stillson wchodziÅ‚ na podium.Za nim nie byÅ‚o nikogo.Trzej mężczyzni w rozpiÄ™tych pÅ‚aszczachstali oparci o przeciwlegÅ‚Ä… Å›cianÄ™.Johnny wstaÅ‚.6Wszystko wydawaÅ‚o siÄ™ dziać w zwolnionym tempie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]