[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najprawdopodobniej wczorajwieczorem.- Porwał ją? - powtórzył z niedowierzaniem Will i zbladł jakpłótno.- Sądzę, że mamił ją dotąd, aż zgodziła się pójść z nim po dobroci.Potrafi być przekonujący.Poza tym Hetty była zrozpaczona.Twój listzłamał jej serce.Z pewnością nie myślała jasno.- Ten łotr zwyczajnie wykorzystał jej słabość! I nie obchodzimnie, ile nocy spędzą razem.Kiedy ich odnajdziemy, zatłukę go jakpsa, a Hetty zabiorę ze sobą.Nikt się nie dowie o ich nieszczęsnejucieczce.Pobierzemy się, więc jej reputacja nie ucierpi.Nie będędłużej zważał na pogróżki pana Chipple'a, kiedy w grę wchodzi honorjego córki.- Radzę jednak nie zabijać Montcalma.Gdybyś to zrobił,ściągnąłbyś na siebie podejrzenia.- Poza tym, dodała w duchu,prędzej sam pożegnałbyś się ze światem.Szanse na to, by Dickinsonpokonał w pojedynku Christiana, były raczej mizerne.- Powinniśmyraczej odzyskać pannę, a jego przekonać do milczenia, najlepiejgrozbą lub przekupstwem.Potem ty i Henrietta uciekniecie doSzkocji, żeby się pobrać, zanim pan Josiah wróci ze swoich wojaży izdoła was powstrzymać.- Jest pani pewna, że nie pojechała z ojcem?- Owszem - odparła Annelise, przypomniawszy sobie opogniecionym liściku, który spoczywał na dnie jej kieszeni.- Wiemy,z kim jest, musimy tylko ustalić, dokąd pojechali.- Z pewnością wywiózł ją z Londynu.W jego sytuacjipostąpiłbym tak samo.Może ma jakąś wiejską posiadłość?- Tak, ma! - zawołała uradowana.- W Devonshire.Mająteknazywa się Wynche End.- To ogromne hrabstwo - orzekł z powątpiewaniem Will.Annelise zerwała się na nogi.- Mieszka tam moja siostra.Jeśli chcesz się poddać, samaposzukam Hetty.- Zamierzała wyjść, ale William chwycił ją zaramiona i posadził z powrotem.- Nie poddam się.Myślę tylko, że zanim wyruszymy, powinniśmywyznaczyć sobie cel podróży.- To gdzieś na wybrzeżu.Gdybym nie była taka zdenerwowana,przypomniałabym sobie wszystko wcześniej.Jedzmy, zastanowimysię po drodze.- Dobrze.Poślę po konie.- Nie! - przeraziła się Annelise.- Nie jeżdżę konno.Potrzebnynam powóz.- Może lepiej pojadę sam.Wierzchem będzie znacznie szybciej.- Williamie, jeśli chcemy uratować honor Hetty, musimydopilnować, aby w podróży towarzyszyła jej inna szanowana kobieta.- W takim razie nie traćmy więcej czasu.- Jestem gotowa - odparła razno Annelise, choć właśnieuzmysłowiła sobie, że jej walizka odjechała w dorożce.Został jejjedynie naszyjnik z fałszywych pereł.Jakoś sobie poradzi.Jak zwykle.Podniosła się i podała ramię nowemu sprzymierzeńcowi.Rozdział piętnastyChristian Richard Benedict de Crecy Montcalm nigdy nieskrzywdził kobiety, chyba że któraś wyraznie sobie tego zażyczyła.Coś podobnego nie przeszłoby mu nawet przez myśl.Aż do dziś.Niepojmował, jak to się stało, w każdym razie w tej oto chwili był bliskizamordowania Hetty Chipple.Nieznośna pannica doprowadziła go dokresu wytrzymałości w ciągu zaledwie kilku godzin.Miał tak serdecznie dość szlochów, nieustannych utyskiwań iciągłej paplaniny, że gotów był ją udusić, byle tylko zamknęławreszcie usta.Mógłby ją zwyczajnie zakneblować, ale zdążyła już razużyć na nim zaskakująco mocnej piąstki, a nie był w nastroju dozapasów z niewiastą.Co innego, gdyby rzecz miała zakończyć się w pościeli.Sęk wtym, że Henrietta nie wzbudzała w nim ani odrobiny pożądania.Zaniektóre rozkosze przychodzi płacić nazbyt wygórowaną cenę.Nieinaczej było w tym właśnie przypadku.Nawet niebotycznie wysokiposag nie jest wart życia w mękach.Od samego początku wszystko szło nie tak, jak by sobie życzył.Podczas ucieczki liczy się przede wszystkim czas, dlatego teżpodróżowali szybkim, acz pozbawionym wygód powozem.Rozpieszczona Hetty nie nawykła do dyskomfortu.W dodatku niemiała najmniejszych oporów przed tym, żeby głośno wyrażaćniezadowolenie.A to droga była nierówna, a to siedzenia okazały się za twarde itak w nieskończoność.Początkowy entuzjazm Hetty wyparował, a wjego miejsce pojawiły się wyrzuty i nieustające narzekania.Ku jegozdumieniu i niedowierzaniu, nade wszystko martwiło ją to, żewyjechała w pośpiechu i nie zdążyła pożegnać się z opiekunką.- Nie wydaje ci się, że próbowałaby cię zatrzymać? - zapytałChristian, rozmyślając o liściku, który dołączył do kwiatów.Jego treść była naturalnie stanowczo zbyt wyzywająca, lecz cóż,nie potrafił powstrzymać nieobyczajnych instynktów, zwłaszcza gdyw grę wchodziła czcigodna panna Kempton.- Och, to oczywiste, że nie powiedziałabym jej prawdy -tłumaczyła Hetty.- Wmówiłabym jej, że uciekam z Willem.-Wzmianka o dawnym ukochanym raptem wyssała z niej ostatnie soki.Umilkła gwałtownie, a jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki ipodejrzanie wilgotne.Chwała Bogu, pomyślał z ulgą.Wszystko, byle choć na chwilęprzestała narzekać.Zapomniał, że sam również nie powinien sięodzywać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]