[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby mnie ktoÅ› przed rokiem1933 zapytaÅ‚ o poglÄ…dy polityczne Pauli von B., moja odpowiedz brzmiaÅ‚aby prawdopodobnie:niemieckie - to oczywiste, a także europejskie i liberalne - to równie oczywiste, z pewnymitÄ™sknymi reminiscencjami Å›wietnego okresu cesarstwa; ale jeszcze prawdopodobniejodpowiedziaÅ‚bym, że polityka w ogóle dla niej nie istnieje, że jest ona caÅ‚kowicie pochÅ‚oniÄ™tasprawami intelektualnymi i tylko realne wymagania jej posady w wyższej uczelni nie pozwalajÄ…jej siÄ™ zatracie w czystym piÄ™knoduchostwie czy zgoÅ‚a bujaniu w obÅ‚okach.A potem nadszedÅ‚ rok 1933.Paula von B.przyszÅ‚a do mojego seminarium po jakÄ…Å›książkÄ™.Zamiast zwykÅ‚ej powagi na jej twarzy malowaÅ‚a siÄ™ radość, a ruchy miaÅ‚a mÅ‚odzieÅ„czolekkie.- Ależ pani rozpromieniona! Czyżby paniÄ… spotkaÅ‚o jakieÅ› szczególne szczęście? -Szczególne? A czegóż mi jeszcze potrzeba?.UbyÅ‚o mi dziesięć lat, nie, dziewiÄ™tnaÅ›cie: nieczuÅ‚am siÄ™ tak od 1914 roku! - I mówi to pani mnie? I pani to może mówić - pani, która przecieżmusi widzieć i czytać, i sÅ‚yszeć, jak siÄ™ depcze ludzi, którzy byli pani dotÄ…d bliscy, co siÄ™ mówi opracach, które pani dotÄ…d ceniÅ‚a, jak siÄ™ zrywa ze wszystkimi duchowymi wartoÅ›ciami, które panidotÄ…d.- PrzerwaÅ‚a mi z lekkim zażenowaniem i bardzo serdecznie: - Drogi panie profesorze, nieuwzglÄ™dniÅ‚am paÅ„skiego przewrażliwienia.Powinien pan wziąć parÄ™ tygodni urlopu i nie czytaćżadnych gazet.Teraz Å‚atwo siÄ™ pan uraża, a od spraw istotnych odwracajÄ… pana uwagÄ™ drobneprzykroÅ›ci i uchybienia, których przecież przy tak wielkim przewrocie nie sposób uniknąć.Wkrótce zmieni pan zupeÅ‚nie zdanie.MogÄ™ do paÅ„stwa niebawem zajrzeć, prawda? - I zesÅ‚owami: - Serdeczne ukÅ‚ony dla domu! - wybiegÅ‚a w podrygach podlotka, nim jeszcze zdążyÅ‚emodpowiedzieć.Z tego niebawem zrobiÅ‚o siÄ™ kilka dobrych miesiÄ™cy, w ciÄ…gu których ogólna perfidianowego reżimu i jego szczególna brutalność w stosunku do żydowskiej inteligencji stawaÅ‚y siÄ™coraz jawniejsze.Paula von B.miaÅ‚a aż nadto okazji, aby siÄ™ zachwiać w swojej naiwnoÅ›ci.Nauczelni nie widywaliÅ›my siÄ™ - nie wiem, może mnie Å›wiadomie unikaÅ‚a.Aż wreszcie pewnego dnia zjawiÅ‚a siÄ™ jednak u nas.PowiedziaÅ‚a, że uważa za swójniemiecki obowiÄ…zek zÅ‚ożenie wobec przyjaciół szczerego wyznania - a sÄ…dzi, że wolno jej czućsiÄ™ nadal naszÄ… przyjaciółkÄ….- Dawniej nie mówiÅ‚a pani niemiecki obowiÄ…zek - przerwaÅ‚em jej- co ma wspólnego niemiecki czy nieniemiecki ze sprawami bardzo prywatnymi iogólnoludzkimi? A może chce pani z nami politykować? - Niemiecki czy nieniemiecki - to macoÅ› wspólnego ze wszystkim, bo tylko to jest istotne, i widzi pan, tego mnie, tego nas wszystkichnauczyÅ‚ Führer, albo nam przypomniaÅ‚, boÅ›my o tym zapomnieli.To on sprowadziÅ‚ nas zpowrotem do domu! - A dlaczego pani nam to mówi? - Musicie paÅ„stwo tu uznać, musiciezrozumieć, że należę caÅ‚kowicie do Führera, ale nie wolno wam sÄ…dzić, że z tego powoduwyzbywam siÄ™ przyjacielskich uczuć dla paÅ„stwa.- A jak te dwa uczucia dajÄ… siÄ™ ze sobÄ…pogodzić? I co mówi pani Führer o tak czcigodnym pani nauczycielu i dawniejszym szefieWalzlu? I jak to pogodzić z tym, co pani znajduje na temat humanizmu u Lessinga i u tych, októrych dawaÅ‚a pani prace seminaryjne? I jak.ale to przecież nie ma żadnego sensu pytać dalej.Przy każdym moim zdaniu potrzÄ…saÅ‚a bowiem tylko gÅ‚owÄ… i miaÅ‚a Å‚zy w oczach.- Nie, tochyba naprawdÄ™ nie ma sensu, bo przecież wszystkie pana pytania pochodzÄ… z rozumu, a uczucie,jakie siÄ™ za nimi ukrywa, jest tylko rozgoryczeniem z powodu tego, co nieistotne.- A skÄ…d mojepytania mogÄ… pochodzić, jeÅ›li nie z rozumu? I co jest istotne? - Przecież już panu powiedziaÅ‚am:to, żeÅ›my powrócili do domu, do domu! I to wÅ‚aÅ›nie musi pan czuć, i musi siÄ™ pan poddać temuuczuciu, i ciÄ…gle powinien pan sobie uÅ›wiadamiać wielkość Führera, a nie kÅ‚opoty, na jakie pansam jest chwilowo narażony.A nasi klasycy? Nie sÄ…dzÄ™, aby mu zaprzeczali, trzeba ich tylkoczytać w odpowiedni sposób, na przykÅ‚ad Herdera - ale gdyby nawet - na pewno daliby siÄ™przekonać! - A skÄ…d pani bierze tÄ™ pewność? - StÄ…d, skÄ…d siÄ™ bierze wszelka pewność: z wiary.AjeÅ›li panu to nic nie mówi, no to - tak, to nasz Führer ma jednak racjÄ™, kiedy siÄ™ zwracaprzeciwko.(zdążyÅ‚a przeÅ‚knąć sÅ‚owo %7Å‚ydom i mówiÅ‚a dalej) przeciwko bezpÅ‚odnejinteligencji.Bo ja wierzÄ™ w niego, i musiaÅ‚am to paÅ„stwu powiedzieć, że w niego wierzÄ™.- Azatem, szanowna panno Paulo, najlepiej bÄ™dzie odÅ‚ożyć tÄ™ rozmowÄ™ o wierze oraz przyjazÅ„ naczas nieokreÅ›lony.OdeszÅ‚a i przez ten krótki czas, kiedy pozostawaÅ‚em jeszcze na uczelni, rzeczywiÅ›cieunikaliÅ›my siÄ™ starannie.Potem widziaÅ‚em jÄ… już tylko raz i raz tylko wspomniano o niej przymnie w rozmowie.Ponowne spotkanie miaÅ‚o miejsce w jednym z historycznych momentów Trzeciej Rzeszy.Dnia 13 marca 1938 roku otworzyÅ‚em, niczego nie przeczuwajÄ…c, drzwi do hali kasowej BankuPaÅ„stwowego i natychmiast gwaÅ‚townie siÄ™ cofnÄ…Å‚em, przynajmniej na tyle, że półotwarte drzwijako tako mnie zasÅ‚aniaÅ‚y.Otóż wszyscy obecni wewnÄ…trz, zarówno z tej, jak i z tamtej stronyokienek, stali sztywno wyprostowani z wyciÄ…gniÄ™tym mocno przed siebie ramieniem i sÅ‚uchalideklamatorskiego gÅ‚osu z radia.GÅ‚os obwieszczaÅ‚ dekret o przyÅ‚Ä…czeniu Austrii do Niemiechitlerowskich.PozostaÅ‚em w swoim półukryciu, aby nie musieć uczestniczyć w tym geÅ›cienazistowskiego pozdrowienia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]