[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakże miała je mieć, skoro właśnie tego pragnęła,odkąd poprzedniego wieczoru Dean opuścił jej mieszkanie?Czuła jego dłonie, i było to bardzo przyjemne.Tak bardzo, że zapragnęła czuć je wszędzie.Jej ciałoreagowało z całą spontanicznością, a kiedy jej ręce również zabrały się do pracy, nie było już żadnychwątpliwości, czego tak naprawdę i ona, i Dean pragną.Więc nie zwlekając, wyciągnęła mu koszulę ze spodni, a potem zachowała się jeszcze śmielej.Po tym oczywistym sygnale Dean porzucił wszelkie cywilizacyjne otoczki i przemienił się w dzikie-go, żądnego spełnienia kochanka.Gwałtownie zaczął całować szyję Robin, następnie ramiona i jesz-cze niżej, a po tym wstępie zabrał się za suknię, która zaraz zsunęła się na podłogę, podobnie jakstaniczek.Teraz mógł już całować piersi, a ona spontanicznie odchyliła głowę do tyłu, zachwycona takimobrotem sprawy.200Miała ochotę zerwać z niego koszulę, rozebrać go i poszaleć na całego.Czy nie jestem jednak zbytagresywna? - pomyślała półprzytomnie.i gwałtownie zaczęła rozpinać guziki koszuli Deana, a po-tem zdarła ją z jego ramion.W ich ruchy wdarł się pośpiech, zaczął się szaleńczy pęd ku spełnieniu.I nagle do pokoju wpadło ostre światło reflektorów przejeżdżającego ulicą samochodu.W głowie Robin też się rozjaśniło.Co ona wyrabia? Dean, tak samo jak Cam, jest ojcem, na dodatek pragnie mieć więcej dzieci i za nicnie zrozumie, dlaczego Robin musi znalezć Mazie bezpieczny dom.Mazie, która w tej chwili śpispokojnie w jego mieszkaniu pod czujnym okiem opiekunki.Całe podniecenie, radość i oszałamiające poczucie wolności, wszystko to w jednej chwili rozwiało sięjak dym.- Powinnyśmy to przemyśleć - szepnęła z cichą rezygnacją.Dean najpierw wycałował całą drogę od piersi do jej ust, a potem powiedział:- Nie chcę o niczym myśleć.- Musimy.- Tak? A o co chodzi? - Muskał wargami ucho Robin.- O tym, że nie powinniśmy się spieszyć z.Dean zaprotestował głębokim westchnieniem,potem schylił się po stanik i podał go Robin, to samo zrobił z suknią.Niemowlę w spadku 201Szybko się ubrała, co miało całkiem jednoznaczny wydzwięk, lecz Dean mimo wszystko nie rezyg-nował.Rozumiał, że miała wątpliwości, ale jej pożądanie nie było przecież udawane, i to dodawałomu pewności siebie.- Nienawidzę głosu rozsądku - powiedział, całując najpierw jedno, potem drugie jej ramię, ignorującfakt,: że teraz porządnie spoczywały już na nich ramiączka podtrzymujące sukienkę.- Ja też - przyznała szczerze.Może Dean miał rację? Może w takich chwilach wszystkie wątpliwościpowinno odkładać się na bok? -Ale.- Ale pewnie masz rację.Zresztą, co byśmy tutaj ze sobą zrobili? Tarzalibyśmy się w pyle po brudnejpodłodze?Robin się roześmiała.Wolała mu nie mówić, że tego właśnie najbardziej pragnęła.Dean jeszcze raz ją pocałował, ale delikatnie, po czym wypuścił z objęć.Podszedł do radia i wyłączyłje, potem wrócił do Robin, ujął jej dłoń, podniósł do ust i czule ucałował.- Chyba lepiej będzie, jak odwiozę cię do domu - powiedział, patrząc na nią tymi swoimi zapierają-cymi dech w piersi srebrnoszarymi oczami.- Chyba tak.- Zastanawiała się, czy rzeczywiście powinna zrezygnować z tego, czego pragnęła takbardzo, że aż wszystko w środku bolało.Lecz Dean nie pozwolił jej na zmianę decyzji, tylko wziął ją za rękę i wyprowadził na ulicę.Do domumieli niedaleko.Tych kilka słów, jakie202ze sobą po drodze zamienili, było zwykłą rozmową towarzyską.Na górze Dean najpierw zapłacił opiekunce i dziewczyna wróciła do mieszkania rodziców, któreznajdowało się dwa piętra niżej, a potem ostrożnie przewiózł łóżeczko z Mazie do mieszkania Robin.Maleństwo spało twardo i nawet nie pisnęło.Stanęli w progu jej mieszkania.Pozostało im tylko życzyć sobie dobrej nocy.Dean pieszczotliwie dotknął policzka Robin.Pocałował ją czule i wcale z nie mniejszym pożądaniem,niż przed niecałą godziną.- No więc widzisz - powiedział, uśmiechając się tak, że pod Robin ugięły się kolana.- Obiecałem, żerazem spędzimy wieczór.Czy udowodniłem ci, że mimo dzieci nadal można się cieszyć pełnią życia?Zdaje mi się, że dotknęliśmy wszystkich jego dziedzin.- Chcesz powiedzieć, że to było tylko szkolenie?- Hm, nie wszystko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]