X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po namyśle, dręczony wyrzutami sumie-nia, postanowiłem pana stąd zabrać.Chciałbym dać panu miesięczny urlop wypo-139 czynkowy.Pojedzie pan w góry albo w doliny, w zależności od tego, co powiedząlekarze.A potem zobaczymy.Dyrektor Marczak poczuł się zdruzgotany.Ciężko usiadł na schodach. Tak  powiedział zduszonym szeptem. Pan zna moje najskrytsze myśli.To straszne, proszę państwa.A Bigos rzekł, szyderczo wykrzywiając usta: W tej sytuacji ja już wolę nie pytać o moje myśli.Spojrzałem na twarze swoich współpracowników.Zerknąłem także na zwie-szoną głowę dyrektora Marczaka.Czułem się jak wódz, który rozegrał zwycięskobitwę i teraz widzi wokół siebie powalonych przeciwników.Postanowiłem na-tchnąć ich nowym duchem i obudzić do życia. Pocieszcie się  powiedziałem  że nie zamierzam opuścić stanowi-ska kustosza.Dość tych żartów.Przystąpmy do spraw poważnych.Pozwólcie,że przejdziemy do biblioteki, gdzie pokażę wam coś bardzo interesującego i opo-wiem o pewnych ciekawych wydarzeniach.Gdy obejrzeli tajny korytarz przylegający do biblioteki i wysłuchali opowieścio mojej przykrej przygodzie, dyrektor Marczak stwierdził: Nie mogłem zasnąć i słyszałem na górze jakieś kroki i szmery.Ale niechciało mi się wstać z łóżka.A gdy wreszcie wstałem, to spotkałem pana na scho-dach. Lecz gdyby pan jednak wstał trochę wcześniej, schwytalibyśmy dwóchludzi z workami  rzekłem. Więc co teraz zrobimy?  zmartwił się dyrektor. Mam pewien dość karkołomny pomysł.Ale najpierw może zjemy śnia-danie?  zaproponowałem. Przejdziemy do kuchni, gdzie panna Wierzchońprzyrządzi nam tradycyjny posiłek: jajecznicę na kiełbasie. Znakomicie!  zatarł ręce dyrektor Marczak. To wspaniała i pożywnapotrawa.Uwielbiam jajecznicę na kiełbasie! ROZDZIAA JEDENASTYGENERALNA ROZGRYWKA Z  DUCHAMI " KTO JESTWIELBICIELEM  BALLADYNY " PLANY DYREKTORAMARCZAKA " INTRYGA KUSTOSZA " DOBRE RADY JEDNEGOZ  DUCH�W " PROPOZYCJE ZAOCZYCC�W " COKOLWIEKCZYNISZ, MDRZE CZYC I OCZEKUJ KOCCARankiem stary Janiak napalił w kilku piecach i we dworze zrobiło się bardzoprzytulnie.Dyrektor Marczak odesłał z powrotem do Piotrkowa swój samochódi kierowcę, i postanowił z nami pozostać jeszcze jeden dzień, oczekując na dalszyrozwój wydarzeń.Przewidywałem, że będą ciekawe, lecz na razie nie wtajem-niczałem w nie nikogo, aby nic nie zepsuło moich śmiałych planów.Obiecałemtylko, że wieczór i noc przyniosą rozwiązanie zagadek starego dworu.Gdy przybył stary Janiak, aby napalić w piecach, odbyłem z nim krótką roz-mowę. Po tym, co stało się dzisiejszej nocy  powiedziałem  zdaję sobie spra-wę, że złoczyńcy już więcej do nas nie przyjdą, ponieważ zabrali to, czego szuka-li, i uciekli ze swoim łupem.Poszukiwaniem ich zajmie się już milicja, do którejpójdę zaraz złożyć meldunek.Wiem, że od dziś będziemy mieli we dworze zu-pełny spokój.Mimo wszystko jednak nakazuję panu zachować w dalszym ciąguczujność i ostrożność.I mam do pana prośbę. Jaką?  zaciekawił się Janiak. Moi młodzi współpracownicy narzekają na brak rozrywek kulturalnych.Tak się dobrze składa, że otrzymaliśmy zaproszenie na przedstawienie szkolneBalladyny w Janowie.Zacznie się o osiemnastej wieczorem, a skończy, przypusz-czam, około dwudziestej pierwszej.Pójdziemy na nie, a z nami również i dyrektor,który tu przyjechał na kontrolę.Nie chciałbym dworu pozostawiać zupełnie bezopieki i dlatego mam prośbę, aby na czas naszej nieobecności przebywał pan wedworze, w mojej kancelarii.Zgoda? Dobrze  kiwnął głową.Widziałem, że jest zaskoczony tą propozycją. Mam do pana zaufanie  wyjaśniłem. To przecież pan uwolnił mniez więzów.Zresztą  dodałem  drzwi do pokojów będą zamknięte, a kluczezabiorę ze sobą.141  Tak, tak, niech pan wszystko zamknie  doradzał.A ja dobrze wiedziałem, dlaczego tak mówi.I na tym zakończyliśmy rozmowę, która, jak przypuszczałem, powinna byćbrzemienna w skutki.Następnie wziąłem na bok kolegę Bigosa i kazałem mu przeszukać dokładniepark dworski, a przede wszystkim rosnące tam kępy krzewów i krzaków.Oczy-wiście wyjaśniłem mu, czego należy szukać. TO musi tam gdzieś leżeć  mówiłem. Byliby niespełna rozumu, gdybyTO zabrali z sobą do samochodu.A jak pan znajdzie, proszę TEGO nie ruszać,tylko mnie zawiadomić.Ja wiem na pewno, że TO gdzieś tam jest, ale chcę sięupewnić, że moje przewidywania są słuszne.Tak więc rankiem, po nocy pełnej przygód, stary Janiak palił w piecach, Bigosłaził po parku, dyrektor Marczak w towarzystwie panny Wierzchoń oglądał meblezgromadzone przez Czerskiego, a ja pomaszerowałem do Janowa na posterunekMO.Z sierżantem Wąsikiem konferowałem dość długo i na osobności.Ważna tobyła konferencja, skoro połączył się telefonicznie z Komendą Powiatową MOw P.i natychmiast przyjechał do nas samochodem oficer dochodzeniowy.Dopierookoło południa opuściłem posterunek.W powrotnej drodze do dworu spotkałem Zosię i Antka, idących ze szkoły.Wracaliśmy więc razem, gawędząc wesoło. Przynieśliśmy wczoraj zaproszenie na przedstawienie  opowiadała Zo-sia  ale pana nie było.Czyżby i pan umawiał się wieczorami na randki podzegarem? W Janowie nie ma zegara do randek  oświadczył rzeczowo Antek. Jak to: nie ma?  uśmiechnąłem się. A duży zegar w bibliotece dwor-skiej? Eee, pan żartuje  roześmiała się Zosia. Pan się tam nie umówił.Byli-śmy wczoraj w bibliotece, ale pana nie widzieliśmy pod zegarem. Bo ja siedziałem z drugiej strony.A oni pomyśleli, że żartuję, i nie rozwijali dalej tego tematu.Antek rzekł z goryczą: Panna Wierzchoń i pan Bigos wyśmiali nasze przedstawienie.Powiedzieli,że nie przyjdą.A pan, panie kustoszu? Nie znacie się na żartach? Przyjdziemy wszyscy.Mało tego, zabierzemyz sobą dyrektora Marczaka z Warszawy, bardzo sympatycznego pana, który przy-jechał do nas na kontrolę. I jak wypadła ta kontrola?  dopytywała się Zosia. Dyrektor Marczak był tak zachwycony postępami w naszej pracy, a przedewszystkim moimi osobistymi zaletami, że z początku chciał mnie z sobą zabrać do142 Warszawy, na wysokie stanowisko.Przekonałem go jednak, że jestem potrzebnyw Janówce. A duchy, panie kustoszu? Pan przecież dobrze wie, jaką wagę przywiązu-jemy do tego zagadnienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •  

    Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.