[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- PosÅ‚uchaj wreszcie, co do ciebie mówiÄ™ - odezwaÅ‚ siÄ™ Aaron i postÄ…piÅ‚ krok naprzód.DwóchżoÅ‚nierzy Werchiela zÅ‚apaÅ‚o go jednak za frak i rzuciÅ‚o na kolana, - ProszÄ™ - bÅ‚agaÅ‚ Aaron,próbujÄ…c wyrwać siÄ™ z ich żelaznego uÅ›cisku.Werchiel nadal wskazywaÅ‚ mieczem Toma, Lori i Steviego, który rzucaÅ‚ siÄ™ na rÄ™kach matki,jÄ™czaÅ‚ i pÅ‚akaÅ‚, przerażony obecnoÅ›ciÄ… aniołów.- Możesz bÅ‚agać do woli, Nefilimie.Nic ci to nie pomoże.Zostaniecie zniszczeni.- W tymmiejscu Werchiel przerwaÅ‚ na chwilÄ™, zainteresowany krzykami dziecka,- Wszyscy z wyjÄ…tkiem jego - dodaÅ‚ w zamyÅ›leniu.- Chyba go sobie zatrzymam.128  *Werchiel czerpaÅ‚ widocznÄ…, perwersyjnÄ… satysfakcjÄ™, widzÄ…c, jak Nefilim pÅ‚aszczy siÄ™ przed nim,bÅ‚agajÄ…c o litość.I to ma być wybawca? Ten, który miaÅ‚ doprowadzić do pokoju miÄ™dzy Niebema ZiemiÄ… - pokoju, którego obydwie strony nie zakosztowaÅ‚y od czasu stworzenia? WydawaÅ‚omu siÄ™ to Å›mieszne - a jednak w tym nÄ™dznym robaku dostrzegaÅ‚ coÅ› wyjÄ…tkowego.- Przyprowadzcie mi dziecko - nakazaÅ‚ swoim aniolom skinieniem rÄ™ki.Jeżeli kiedykolwiek ma nastać pokój, to tylko wtedy, gdy wszyscy wrogowie jedynegoprawdziwego Boga zostanÄ… starci na proch unoszÄ…cy siÄ™ w powietrzu.To przekonanie, które samstworzyÅ‚ na wÅ‚asne potrzeby, byÅ‚o jedynym, w które potrafiÅ‚ uwierzyć.- Zostaw go w spokoju! - krzyknÄ…Å‚ ten, którego nazywali Aaronem, szamoczÄ…c siÄ™ w uÅ›ciskujego gwardzistów.PrzeklÄ™ty pies ruszyÅ‚ wyzywajÄ…co w ich stronÄ™, jeżąc sierść na karku i obnażajÄ…c kÅ‚y, na którychwciąż widać byÅ‚o Å›lady krwi zranionego anioÅ‚a.- Chcesz siÄ™ przekonać, który z nas kÄ…sa bardziej? -Werchiel spytaÅ‚ psa, kierujÄ…c w jego stronÄ™swój miecz.- Nie! - krzyknÄ…Å‚ Nefilim.- Chodz, Gabe.Prosze, chodz do mnie.Pies z wahaniem wróciÅ‚ do swojego pana, warczaÅ‚ jeżąc siÄ™ na widok aniołów, którzy gotrzymali.- Dobry piesek.- Werchiel usÅ‚yszaÅ‚, jak Aaron uspokaja bestiÄ™.- Już dobrze, wszystko wporzÄ…dku.StwierdziÅ‚, że nie ma już czasu udowadniać chÅ‚opcu, jak bardzo siÄ™ myli.PrzywoÅ‚aÅ‚ do siebieUriela, który wciąż próbowaÅ‚ zatamować krew pÅ‚ynÄ…cÄ… z rozszarpanej przez psa dÅ‚oni.- Dziecko - rozkazaÅ‚ - przynieÅ› mi je.AnioÅ‚ wyrwaÅ‚ wrzeszczÄ…cego chÅ‚opca z objęć matkii podczas gdy Samael i Tufiel przytrzymalijego rodziców.Kakofonia krzyków i wycia doprowadzaÅ‚a Werchiela na skraj wytrzymaÅ‚oÅ›cinerwowej, ale zdoÅ‚aÅ‚ siÄ™ powstrzymać.W koÅ„cu to tylko zwierzÄ™ta.Uriel przyprowadziÅ‚ szarpiÄ…ce siÄ™ dziecko przed oblicze Werchiela, przytrzymujÄ…c je za wÅ‚osy,by można mu siÄ™ byÅ‚o lepiej przyjrzeć.129  - Ma w sobie sporo energii - rzekÅ‚ ranny anioÅ‚.To prawda - pomyÅ›laÅ‚ Werchiel, przyglÄ…dajÄ…c siÄ™chÅ‚opcu, który wbiÅ‚ w niego swój nieprzytomny wzrok.BÄ™dzie nam dobrze sÅ‚użyÅ‚ - podniósÅ‚pÅ‚onÄ…ce ostrze i przesunÄ…Å‚ nim tam i z powrotem przed oczami Steviego, który z uwaga podążyÅ‚wzrokiem za mieczem.- Nadajesz siÄ™ na psa goÅ„czego - powiedziaÅ‚ na gÅ‚os.Masz wzrok tropiciela.Wtedy bÅ‚agalnym gÅ‚osem odezwaÅ‚ siÄ™ znowu Nefilim.Uriel cofnÄ…Å‚ siÄ™ o krok, nie wypuszczajÄ…cdziecka z objęć.- Uspokój siÄ™, Nefilimie - Werchiel zdobyÅ‚ siÄ™ na dobrotliwy ton.- PowiedziaÅ‚em ci już, że niezamierzam robić mu krzywdy.Jednak drzemie w nim potężna moc - pomyÅ›laÅ‚, przyglÄ…dajÄ…c siÄ™Nefilimowi.CzuÅ‚, jak promieniuje z ciaÅ‚a tego mÅ‚odego czÅ‚owieka.- Czego, niestety, nie mogÄ™powiedzieć o waszych rodzicach - wycedziÅ‚ wolno, wskazujÄ…c czubkiem miecza Toma i Lori.- Nie mam z nich żadnego pożytku.A ponieważ zostali skażeni twoim dotykiem.Samael i Tufiel zdążyli odskoczyć w ostatniej chwili, nim pÅ‚omieÅ„ z miecza Werchiela pożarÅ‚Å‚apczywie przerażonych rodziców Aarona, ogarniajÄ…c ich nienasyconym ogniem.*Tom i Lori krzyczeli tylko przez kilka chwil, chociaż Aaronowi wydawaÅ‚o siÄ™, że trwa to caÅ‚Ä…wieczność.Ich poczerniaÅ‚e szkielety, odarte z wÅ‚osów, skóry i mięśni zwaliÅ‚y siÄ™ na ziemiÄ™ wÅ›miertelnym uÅ›cisku.Werchiel spojrzaÅ‚ na Aarona, napawajÄ…c siÄ™ przerażeniem malujÄ…cym siÄ™ na jego twarzy.- A teraz - powiedziaÅ‚, a w kÄ…cikach jego bladych ust pojawiÅ‚ siÄ™ uÅ›mieszek - jeÅ›li pozwolisz,chciaÅ‚bym kontynuować.Gabriel odrzuciÅ‚ Å‚eb do tyÅ‚u i zaczÄ…Å‚ przerazliwie wyc.Aaron byÅ‚ pewien, że nigdy nie sÅ‚yszaÅ‚równie rozpaczliwego tonu w jego gÅ‚osie.Jego rodzice nie żyli - zostali spaleni żywcem na jego oczach.PrzypomniaÅ‚ sobie dzieÅ„ swoichostatnich urodzin, kiedy w tym samym pokoju staÅ‚ i patrzyÅ‚ na matkÄ™.Przez gÅ‚owÄ™ przeleciaÅ‚amu wtedy myÅ›l, że kiedyÅ› może jej zabraknąć.Serce biÅ‚o mu jak szalone i z trudnoÅ›ciÄ… Å‚apaÅ‚oddech.W powietrzu unosiÅ‚ siÄ™ gryzÄ…cy zapach palonego ciaÅ‚a i Aaron resztkami siÅ‚ zmusiÅ‚ siÄ™, żeby niezwymiotować.130  Werchiel coÅ› do niego mówiÅ‚, ale Aaron nie sÅ‚uchaÅ‚.Na suficie nad nimi migaÅ‚a lampka alarmuprzeciwpożarowego, ale i na to nie zwracaÅ‚ uwagi.Przed oczami caÅ‚y czas miaÅ‚ obraz dwójkiludzi, których kochaÅ‚ najbardziej na Å›wiecie, trawionych pÅ‚omieniami.Ich szkielety nadal tliÅ‚ysiÄ™ u jego stóp.Niespodziewanie Aarona naszÅ‚a wÄ…tpliwość, czy ogieÅ„, którym posÅ‚ugujÄ… siÄ™ zabójczy anioÅ‚owieto ten sam ogieÅ„, na którym ludzie gotujÄ… i który pÅ‚onie w zapalniczce.Może to jakiÅ› specjalnyrodzaj ognia, przydzielany na podstawie specjalnych identyfikatorów przez najwyższych rangÄ…UrzÄ™dników w niebie.Aaron uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, choć byÅ‚ to raczej grymas ostrego i nagÅ‚ego bólu.JeÅ›li jestem taki niezwykÅ‚y, może też potrafiÄ™ siÄ™ nim posÅ‚ugiwać - zastanowiÅ‚ siÄ™.KÄ…tem oka dostrzegÅ‚ jakiÅ› ruch i odwróciÅ‚ wzrok od dogasajÄ…cych resztek Toma i Lori.Stevie zostaÅ‚ porwany.AnioÅ‚ o imieniu Uriel wyniósÅ‚ go na rÄ™kach przez wyrwane z zawiasówdrzwi frontowe.Ale dokÄ…d? Nie miaÅ‚ na nogach butów ani skarpetek.W pierwszej chwili AaronchciaÅ‚ pójść za nim, ale powstrzymaÅ‚ go kolejny koszmar, rozgrywajÄ…cy siÄ™ na jego oczach wtym samym pokoju.AnioÅ‚owie zÅ‚apali Gabriela.Czterech gwardzistów przygwozdziÅ‚o psa do podÅ‚ogi.Nad nimi staÅ‚ Werchiel z obnażonymmieczem - tym samym, którym pozbawiÅ‚ życia rodziców Aarona, zamieniajÄ…c ich w kupkÄ™zwÄ™glonych popiołów.Gabriel walczyÅ‚, toczÄ…c pianÄ™ z pyska i kÅ‚apaÅ‚ szczÄ™kami, próbujÄ…c ugryzć któregoÅ› ze swoichwrogów.Aaron chciaÅ‚ mu jakoÅ› pomóc, zagrzać do walki, ale nie miaÅ‚ w sobie tyle siÅ‚ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •