[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.*Doktor Parnas został jeszcze przez pewien czas w naszej bazie partyzanckiej.Przeprowadziłszereg rozmów z lekarzami - Melmersztajnem i Melchiorem - na temat zapobiegania i likwidacjichorób zakaznych: tyfusu, czerwonki i świerzbu.Oglądał leśne osady żydowskie, a pózniej przez cały tydzień organizował w Serchowie służbę zdrowia dla uciekinierów.Bardzo częstoobchodziliśmy razem rejon lasów zapełnionych rodzinami wieśniaków.Wspólnie określaliśmy,jak i gdzie należy budować ziemianki i szałasy, jak organizować zaopatrzenie w żywność,gdzie zbudować piekarnię, rzeznię, warsztaty czy magazyny.Pewnego dnia, gdy akurat byłem w obozie, na niebie pojawiły się dwa niemieckie samoloty.Niemcy zatoczyli kilka kręgów nad lasem.Obóz był jeszcze w okresie organizacji i panowałw nim straszliwy rozgardiasz.Ludzie, przytłoczeni nieszczęściem, nie myśleli o tym, że trzebazachowywać jakieś środki ostrożności.Cały las aż huczał od ruchu, bieganiny i krzątania się.Kobiety rozwieszały bieliznę na sznurach, mężczyzni paśli konie na leśnych polankach.W wielu miejscach płonęły ogniska.Widząc, co się święci, zawołałem głośno:- Maskować się! Samoloty!Jednakże tylko nieliczni ukryli się pod drzewami.Większość zaczęła bezradnie biegać tam i zpowrotem.Kobiety klękały, wznosiły ręce do góry i zaczynały się modlić.Po chwili w całym lesie słychać było nabożne śpiewy.A tymczasem Niemcy zniżyli się tuż nad drzewa i zaczęli siec do ludzi z kaemów.Po kilkuminutach odlecieli, zostawiając na ziemi kilkanaście trupów i dziesiątki rannych.Doktor Parnasi pozostali lekarze wzięli się od razu do pracy.Od tamtej pamiętnej chwili ludzie lepiej strzegli się przed niebezpieczeństwem.Znikły zesznurów prześcieradła i koszule.Fury ukryto pod drzewami i zamaskowano je.Nie palono teżzbyt wielu ognisk.Robiono to jedynie w dni pochmurne, gdy samoloty miały za niski pułap dolatania.Innym znów razem, kiedy przyjechałem do obozu ze Słowikiem, stwierdziłem z niepokojem, żedzieją się tu złe rzeczy.Ludzie, których pytałem, jak im się wiedzie, odpowiadali:- Ledwie już można wytrzymać.Głodujemy.Oprócz kawałka chleba nic już od wielu dni nieotrzymaliśmy.- Jak to jest? - spytałem Kazika.-Przecież tydzień temu miałeś dostarczyć do obozudwadzieścia krów, które wzięliśmy z majątku w Czartorysku, i pięćdziesiąt świń.Co się z tymstało?- Wszystko oddałem za pokwitowaniem Prusakowskiemu.Nie miałem wątpliwości, że Kazik mówi prawdę.Znałem go dobrze i mogłem na nim polegać.Prusakowski był komendantem leśnych osad.On także był bardzo uczciwym człowiekiem.- Nic wobec tego nie rozumiem.- Ja też jestem zdziwiony.Trzeba wezwać Prusakowskiego, bo wydaje mi się, że dzieją się tujakieś świństwa.Czekając na Prusakowskiego, porozmawiałem jeszcze trochę z mieszkańcami osady.- Tutaj, panie Maks, kwitnie spekulacja - powiedział mi jeden z nich.- Kto ma złoto albo innewartościowe przedmioty, może dostać wszystko.Ale jak kto nie ma czym zapłacić, musibiedować.A przecież nie każdy miał możność zabrać ze sobą cały dobytek.- Kto zajmuje się spekulacją? - spytałem wzburzony.- Nie chcę nikogo oskarżać - odparł stary, żylasty chłop.- Dużo by o tym trzeba było gadać.Draństwa nigdzie nie brak.- No to jakże tak? Skarżycie się na głód, a nie chcecie powiedzieć, kto was okrada?- Czy my mówimy, że ktoś nas okrada? My mówimy, że nie dają nam jeść, jeśli nie mamy czymzapłacić.Wokół nas zebrała się już spora grupa ludzi. - W magazynach jest pełno szynek, kiełbas i boczków - zabrał teraz głos jeden z młodych ludzi- ale magazynierzy trzymają wszystko pod kluczem.W nocy można od nich kupować po cichujedzenie, ale tylko za obrączki, zegarki albo ubranie.Chłopiec umilkł, gdyż właśnie zbliżał się do nas komendant obozu.Prusakowski przywitał się zemną, a spostrzegłszy, że jestem zdenerwowany, zapytał:- Co się stało, panie Maks?- yle się dzieje w obozie - powiedziałem, kiedy oddaliliśmy się trochę od grupy.- Ludzie niedostają mięsa i tłuszczów.Twierdzą, że szerzy się tu spekulacja.- Przysięgam panu, że nic o tym nie wiem.Dałem zarządzenie, by każdemu człowiekowiwydawano codziennie dwadzieścia deka mięsa lub wędliny i dziesięć deka tłuszczu.Poza tymkażdy dostaje czterdzieści deka chleba, kilogram kartofli i inne produkty.Więcej nie mogęwydawać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •