X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mogłam oderwać wzroku od dzieci na trawniku.- Halo?! - krzyczała Abby.- Wyobrażasz sobie? Specjalnie umyćajaxem szybę na przystanku! Mogłabyś wkurzyć się razem ze mną!Jesteś jakaś roztargniona!- Rzeczywiście, Abby, masz rację.Oddzwonię do ciebie. Obserwowałam reżysera.- Chyba pierwsze powinny ruszyć się pionki - powiedział.Dwoje dzieci po przeciwnych stronach zrobiło na szachownicy krokdo przodu.- Nie, nie, nie! - zawołał przez złożone w trąbkę dłonie.-Nie możecieprzesuwać się jednocześnie! Czy Charlie z wami tego nie omawiał?Mógł mieć od dwudziestu sześciu do trzydziestu dwóch lat, byłwysoki i mocno zbudowany.Chodził z wyprostowanymi plecami, coprzydawało mu pewności siebie.Kwadratową otwartą twarz otaczałydość długie brązowe włosy, odsunięte za uszy.Niebieskie oczy byłybystre i pełne ciepła.Nie nazwałabym go klasycznie przystojnym, alebył zdecydowanie atrakcyjny.- Czy Charlie nie nauczył was podstawowych reguł gry? I on uważasię za nauczyciela? Grę otwierają piony stojące przed królową, a nie tena brzegach szachownicy.Dzieci, śmiejące się już i rozbawione, wróciły do szeregów, a zamiastnich do przodu wystąpiły piony przed każdą z królowych.Do chłopaka podeszły dwie chichoczące nastolatki, które stały wpobliżu, ale poza szachownicą.Zauważyłam, że jedna z nich przykładarękę do serca i wpatruje się ukradkiem w reżysera.Druga pochyliła sięi szepnęła jej coś do ucha, a potem pchnęła ją ku niemu.Od tego facetawręcz bił blask i one chciały znalezć się w jego kręgu.- Co dalej, dzieci?Mały chłopczyk z wielkim końskim łbem z papier-m�ch�, któryzasłaniał górną połowę j ego ciała, uniósł rękę.- Teraz j a robię ruch, ja!- Dlaczego?- Nie wiem.Drugi z koni zgłosił się do odpowiedzi.- Ty! W czerwonej czapce.Alex, prawda?- Ja wiem! Bo pan chce, żeby skoczki już na początku zdobyły kontrolę nad środkiem szachownicy i zaatakowałyprzeciwnika.- Taaak! - krzyknął reżyser.Sięgnął do kieszeni i rzucił chłopcubatonik czekoladowy.- Wy też chcecie na początku wykonać ruchkoniem?Czwórka dzieciaków zawołała:- Nie!- No to kto ma być następny?- Laufry! - wrzasnął przejęty chłopiec.- Trzeba usunąć z drogi laufry,żeby można było ruszyć wieżę i chronić króla! - Reżyser wyjął ztorebki garść cukierków i rzucił je temu małemu.Stojące obok niegodzieci zaczęły wpadać na siebie, usiłując pozbierać cukierki z ziemi. Dobra - pomyślałam.- Ten facet najwyrazniej umie postępować zdziećmi.Nie bardzo podoba mi się to zagranie z cukierkami, ale jeststanowczy, a przy tym nieupierdliwy, więc może".Stanęłam obok niego i czekałam na przerwę w zabawie, żeby gozagadnąć.W końcu przestał wydawać polecenia i dał dzieciom czas,żeby same obmyśliły następny ruch.- Mogę o coś pana zapytać?- Jasne.- Odwrócił się do mnie i uśmiechnął przelotnie, ale jegowzrok natychmiast powrócił do dzieci.- Czym się pan zajmuje?- To gra w szachy, w której rolę figur pełnią dzieci.- Zorientowałam się.- Przepraszam na chwilę.Co ty sobie myślisz, mały? Podszedł dojednego z chłopców, wziął go pod pachy i postawił na sąsiednim polu.- Tobie nie należą się słodycze! - Wyjął dzieciakowi z buzi lizaka iwyrzucił przez ramię.Pozostałe maluchy zaczęły gwizdać i śmiać się.- Więc.- zaczęłam od nowa, kiedy wrócił.- Pracuje pan w szkole?Zignorował mnie.- Jason, tak się nazywasz, mały? Co ty tam robisz? - To znaczy, czy te dzieci.?- Jeśli przesuniesz tak laufra, gra będzie skończona, kolego.Chybazwariowałeś! Zastanów się.Dobra.Był zajęty.Odczekałam dwie minuty i spróbowałam znowu:- Przepraszam, że przeszkadzam, ale jestem bardzo ciekawa, czy tozajęcia szkolne.Tym razem zaszczycił mnie spojrzeniem.- Naprawdę to panią interesuje?- Tak.- Nie, to nie zajęcia szkolne.To grupa z obozu letniego dla dzieci oszczególnych potrzebach albo znajdujących się w szczególnympołożeniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •