[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pózniej znów to samo,tylko inaczej zgrupowane.Problemem, który Amberieux, mnożąc próby,starał się rozwiązać, był niewątpliwie problem wpisania w skąpe ramyjednego płótna dziesięciu scen i potrójnego tła, dziwaczne zestawieniewydarzeń nic nieznaczących, owoców, mebli, ulic.Był to malarz miast.Dziwactwo zaczynało się jednak dopiero wraz z kompozycją.Poszczególneelementy miały akademicką układność.Utajone intencje wyjawiał komentarzwuja Błażeja ( Widzi pani tego mężczyznę? Doświadczył przed chwiląuczucia strachu i teraz stara się zapanować nad swoją twarzą"), były to jednakbardziej słowa rzezbiarza niż malarza, ambicja wyrażenia rysunkiem ruchu,który przed chwilą się dokonał lub który jest dopiero zamierzony. O niech pani spojrzy wskazał ta muszla.poznaje pani?Nie poznawała.Spojrzała na Amberieux, zaskoczona. Ta, co na obrazku.u Aureliana.studium muszli, która leży na parapecieokna.Berenika nie przypominała sobie, że tam była muszla. Ależ tak, jakże, od strony puderniczki.Aurelian pani nie powiedział? Nieda się zrozumieć tego obrazu, jeżeli nie pochwyciło się sensu tej muszli. Niech się pan nie gniewa powiedziała Aurelian. Cóż za mamut ze mnie!.Aurelian mówi pani o czym innym, jasne.Alewłaśnie z racji tej muszli dałem mu ten obraz.Ta muszla, widzi pani,należała do jego matki.Matka Aureliana była bardzo piękna. To mi mówił. I miała tę muszlę, brązoworóżową, na swojej toaletce.między pudrami iszminkami.zawsze mi się to wydawało dziwne.Lubiła słuchać szumumorza przed lustrem.Gdyby malarze malowali zawsze tak, jak mówią.Berenika spojrzała naBłażeja z zaciekawieniem. Widzi pani wyjaśniał nazwałem ten obraz.obraz Aureliana.OknoPieretki.%7łeby zmylić ślad, rozumie pani.Pieretka, czy jakiekolwiek innedamy jej imię, to kobieta, której nie widać, ale która jest.i na moim obraziechciałem właśnie oddać ten związek między nią i światem, w którym żyje.Mieszczańskie wnętrze.ludne miasto.przypadkowość wydarzeń zawartychw polu jej widzenia.i ta tęsknota za morzem, ta muszla.Była to kobietatrochę powierzchowna może, lecz z takimi uskokami.nagle jakby jej niebyło.zapominała o tym, kogo miała przed sobą.zamyślała się.brałamuszlę.Urwał raptownie to, co miał powiedzieć, i pokazał studia aktów. Przygotowuję teraz wielką machinę.Plac budowy.robotnicy,rusztowania, cały ten kram.przypatrujący się gapie.I ludzie, dla których tasama rzecz jest pewnym spektaklem, pracą.Ta przestrzeń geometryczna,która ma być domem, zażyłością innych ludzi.Lubi pani Davida? To byłmalarz.Berenika nie wiedziała dlaczego, wydało jej się jednak, że ostatnie słowastanowiły nagłą improwizację.Malarz mówił teraz w zamyśleniu: Nikt nie umiał nigdy namalować kogoś, kto naprawdę nic nie robi.Przysłówek zabrzmiał w jego ustach z niezwykłą emfazą.Berenika szukałajakichś miłych słów.To bardzo kłopotliwa sytuacja oglądać w obecnościmalarza jego obrazy, kiedy wydają się nam nieciekawe.Berenikaprzypomniała sobie jednak, jak Aurelian mówił o wuju Błażeju: ,,To niemaljedyny mój przyjaciel".Mimo różnicy wieku rozumiała to.Chociaż niepotrafiła tego sformułować, zdawała sobie jednak sprawę, co łączy tychdwóch ludzi, i nie mogła się oprzeć gorącej sympatii dla tego przygarbionegomężczyzny o zniszczonej twarzy, którego tysiączne manie i wstydliwą dobroćwyczuwała.Miała wrażenie, że poprzez niego łatwiej przeniknie tajemnicęAureliana.Do rozmowy wplatała najtajniejsze swoje myśli, ich niepokój,skrupuły, łapczywość swego serca.Instynkt podszepnął jej w pewnej chwili,by w środku zdania ująć nagle malarza pod rękę. Przepraszam pana powiedziała cicho.Przerwał i spojrzał na nią.Zasapał. Pani chciała mi coś powiedzieć?Przytaknęła potrząsając swoją blond czuprynką. Ja tu pani zawracam głowę moim malarstwem.i nie widzę.Powstrzymywał jej zaprzeczenia. Chciała pani pomówić ze mną oAurelianie? Tak.ale.Wzruszył ramionami.Stary człowiek, a głupi! Nie widzi, że obok niego kogośaż rozpiera chęć mówienia.Ta mała pełna jest po brzegi swojej historii.Taksię kochają? Posadził ją na taborecie.Pokój, w którym się znajdowali,przypominał pracownię tylko tym, że miał górne oświetlenie.Poza tymwyglądał raczej na skład niepotrzebnych rzeczy.Berenika odniosła wrażenie,że malarz usadowił ją tak, żeby światło padało na nią po malarsku. Nie powiedziała nie tutaj.nie teraz.Czy mogłabym zobaczyć się zpanem.bez.bez
[ Pobierz całość w formacie PDF ]