X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zauważył, że dotychczas na świecie nie było nic tak pięknego, by wywołać zawrót głowy, iże jest mocno wątpliwe, czy obraz, o którym tyle opowiada kot, jest istotnie aż tak piękny.Dalej zauważył, że skoro kot, aby wywołać zachwyt dla pospolitego, błyszczącegoprzedmiotu, potrzebował aż całej kolekcji superlatywów, tedy mamy wszelkie prawo wątpić oprawdziwości jego słów!Wątpliwości te podziałały nieco na resztę zwierząt; kot obrażony poszedł do domu.Przezdwa dni nie mówiono wcale o obrazie, wszelako ciekawość zwierząt przemogła, toteż poczęłyinteresować się nim na nowo.W końcu zwierzęta zwymyślały osła, który rozbudzając w nichwątpliwości co do piękna obrazu zepsuł im przyjemność.Osioł jednak nie stracił rezonu;oświadczył najspokojniej w świecie, że wcale nietrudno rozstrzygnąć, kto ma słuszność  onczy kot.Oświadczył, że sam pójdzie spojrzeć w otwór w ścianie, po czym zda relację, co wnim ujrzał.Zwierzęta z uznaniem przystały na to prosząc tylko, aby wyruszył niezwłocznie.Tak też i postąpił.99 Nie wiedział wszakże osioł, jak trzeba stanąć, toteż stanął zle, między obrazem a lustrem.Wskutek tego nie ujrzał wcale obrazu, wrócił do domu i rzekł: Kot skłamał.W otworze ujrzałem tylko osła.Nie zauważyłem tam żadnych cechgładkiego, lśniącego przedmiotu; stał wprawdzie przede mną piękny i sympatyczny osioł, aletylko osioł i nic więcej.Słoń spytał: Czy aby dobrze go widziałeś? Wyraznie? Czy stałeś blisko? Widziałem osła dobrze, wyraznie.Stałem tak blisko, że dotknąłem go nawet nosem. Dziwne to  mruknął słoń. Dawniej kot zawsze mówił prawdę, o ile mogliśmystwierdzić.Trzeba, aby ktoś jeszcze popatrzał.Idz no, niedzwiedziu, spojrzyj w otwór, wróć ipowiedz, co widziałeś.Niedzwiedz ruszył.Gdy wrócił, rzekł: I kot, i osioł zełgali! W otworze stał tylko niedzwiedz.Zdziwiły się niebywale zwierzęta.Teraz każde z nich pragnęło spojrzeć w otwór i poznaćprawdę.Tedy słoń począł słać jednego za drugim.Poszła krowa i ujrzała.tylko krowę.Tygrys ujrzał tygrysa.Lew ujrzał lwa.Lampart ujrzał lamparta.Wielbłąd zastał w otworze tylko wielbłąda i nic więcej.Wówczas słoń wpadł w gniew i oświadczył, że on pozna nareszcie prawdę, bowiem samsię tam uda i spojrzy w otwór.Gdy słoń powrócił, nazwał wszystkich swoich poddanych kłamcami i wściekły orzekł, żekot jest moralnie i fizycznie ślepy.Uspokoiwszy się wreszcie władca oświadczył, że każdy, kto nie jest krótkowzrocznymgłupcem, może się przekonać naocznie i dobitnie, że w otworze stoi tylko i jedynie słoń.S e n s m o r a l n y tej bajeczki znajdziecie szanowni państwo w każdym utworze, jeślistaniecie między nim a zwierciadłem własnej wyobrazni.Możliwe zresztą, że nie zauważycieswych uszu, mimo że będą się one w nim odbijały.100 SPRAWA WIELKIEGO KONTRAKTU MISNEGOW jak najkrótszych słowach pragnąłbym przedstawić narodowi sprawozdanie z mego,aczkolwiek skromnego, udziału w tej sprawie, która tak bardzo poruszyła opinię publiczną,wzbudziła tak wiele niesmaku i zapełniła dzienniki na obu półkulach tyloma niezgodnymi zrzeczywistością wypowiedziami i dziwacznymi komentarzami.Początek tej nieszczęsnejhistorii był następujący  podkreślam, że każdy fakt z tego r�sum� znajduje pełnepotwierdzenie w oficjalnych dokumentach rządowych:Zmarły John Wilson Mackenzie, rodem z Rotterdamu, hrabstwo Chemung, New Jersey,zawarł około 10 pazdziernika 1861 r.umowę z rządem na dostarczenie generałowiShermanowi 30 beczek mięsa.Doskonale.Nasz John W.Mackenzie wyruszył za Shermanem ze swoimi beczkami, ale kiedy przybyłdo Waszyngtonu, Sherman był już w Manassas; pośpieszył więc jego śladem, ale znowu sięspóznił; gonił Shermana do Nashville, z Nashville do Chattanooga, a z Chattanooga doAtlanty  ciągle bez powodzenia.W Atlancie nabrał ponownie rozpędu i puścił się w pogońza Shermanem maszerującym ku morzu.Przybył znów parę dni za pózno.Ale dowiedziawszysię, że Sherman udał się w podróż do Ziemi Zwiętej statkiem  Quaker City , zaokrętował się ipodążył do Bejrutu pragnąc wyprzedzić jego statek.Kiedy przybył z mięsem do Jerozolimy,dowiedział się, że Sherman bynajmniej nie znajdował się na pokładzie  Quaker City , ale żewyruszył na zachód, przeciw Indianom.Powrócił więc do Ameryki i rozpoczął wyprawę wkierunku Gór Skalistych.Gdy po sześćdziesięciu ośmiu dniach znojnej podróży John W.Mackenzie dotarł na odległość czterech mil od kwatery głównej Shermana, napadnięty zostałprzez Indian, zarąbany tomahawkiem i oskalpowany.Wszystkie beczki z mięsem, zwyjątkiem jednej, dostały się w ręce napastników.Tę jedną beczkę przejęły wojskaShermana, tak że oskalpowany podróżnik, acz po śmierci, wywiązał się częściowo ze swegokontraktu.Na mocy znalezionego przy nim testamentu kontrakt przypadł synowi zmarłego,imieniem Bartholomew W.Bartholomew W.sporządził poniższy rachunek, po czym umarł.Z tytułu rozrachunku ze zmarłym Johnem Wilsonem Mackenzie30 beczek mięsa dla generała Shermana� 100 dol.= 3 000 dol.Koszty podróży i transportu 14 000 dol.Razem 17 000 dol.Przed śmiercią pozostawił on kontrakt Williamowi J.Martinowi, który usiłowałzrealizować rachunek, lecz zmarł przed osiągnięciem jakiegokolwiek sukcesu.Ten z koleizapisał kontrakt Barkerowii J.Allen, który ponowił zabiegi nad realizacją rachunku.Nie byłomu jednak dane dożyć tej chwili.Barker J [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •