[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zrozumiałem, dlaczego poszukiwacze harowali jak niewolnicy wjałowych pustkowiach, gołymi rękami szukając złota.Nie pożądali złota tylko dla jego wartości wartością było złoto samo w sobie.Ten żółty metal może coś odmienić w człowieku.Wciągatak samo jak każdy przeklęty narkotyk.Dłoń mi lekko drżała, gdy oddawałem monetę Aristide.Podrzucając ją powiedział: Oczywiście kosztuje więcej niż złoto w sztabach, gdyż trzeba dodać koszt wybicia.Takaforma jest jednak dużo wygodniejsza  uśmiechnął się z ironią. Dużo ich sprzedajemyuchodzcom i południowoamerykańskim dyktatorom.Gdy z powrotem znalezliśmy się w biurze, Walker powiedział: Ma pan na dole sporo złota.Skąd je pan bierze? Aristide wzruszył ramionami. Kupuję, gdzie mogę.Sprzedaję, kiedy mogę.W Tangerze nie jest to sprzeczne z prawem. Skądś jednak musi się brać  nalegał Walker. Przypuśćmy, że jeden z tych piratów, toznaczy jeden z przemytników, przyszedłby do pana mając pół tony złota.Czy kupiłby je pan? Gdyby cena była odpowiednia  odparł Aristide z miejsca. Nie wiedząc, skąd pochodzi?Nikły uśmiech pojawił się w oczach Aristide. Nie ma nic bardziej anonimowego niż złoto  rzekł. Złoto nie ma właściciela, należytylko chwilowo do człowieka, który go dotyka.Tak, kupiłbym takie złoto. Nawet gdy złoty rynek zostanie zamknięty? Aristide wzruszył jedynie ramionami iuśmiechnął się. Zastanówmy się  powiedział Walker bezmyślnie. Do Tangeru musi napływać sporozłota. Sprzedam złoto, kiedy pan zechce, panie Walker  powiedział Aristide sadowiąc się zabiurkiem. A wiec skoro, jak przyjmuję, zamierza pan mieszkać w Tangerze, zechce panzapewne otworzyć konto w banku  nagle stał się biznesmenem.Walker zerknął na mnie i odparł: No nie wiem.Jestem na tym rejsie z Halem i należności reguluję listem kredytowym,wystawionym w Afryce Południowej.Spore kwoty podjąłem już w jednym z tutejszych banków.Nie sądziłem, że będę miał szczęście spotkać przyjaznego bankiera  uśmiechnął się ujmująco. Nie zostaniemy tu długo  dodał. Za kilka tygodni odpływamy, ale wrócę.tak, wrócę.Kiedy przypłyniemy z powrotem, Hal? Wybieramy się do Hiszpanii i Włoch, pózniej do Grecji.Nie sądzę, abyśmy zapuścili sięaż do Turcji czy Libanu, chociaż to możliwe.Uważam, że możemy tu wrócić za trzy, czterymiesiące. No widzi pan  rzekł Walker. Zajmiemy się kontem, kiedy wprowadzę się na dobre.Casa Saeta  powiedział marzycielsko. Miło mi.Pożegnaliśmy się z Aristide, a gdy znalezliśmy się na zewnątrz, powiedziałem zwściekłością: Co ci strzeliło do łba, żeby zrobić coś aż tak głupiego? Co na przykład?  spytał Walker niewinnie. Doskonale wiesz, o co mi chodzi.Uzgodniliśmy, że nie wspomnimy słowem o złocie. Czasami musimy coś o nim powiedzieć  odpowiedział. Nie możemy sprzedać złota,42 nic o nim nie mówiąc.Pomyślałem, że chwila jest stosowna, aby się czegoś na ten tematdowiedzieć i sprawdzić nastawienie Aristide do złota niewiadomego pochodzenia.Sądziłem, żeprzeprowadziłem sprawę nie najgorzej.Musiałem mu przyznać rację i powinszować pomysłu. I jeszcze jedno  powiedziałem. Przestań się zgrywać na takiego dupka.O mało mnieszlag nie trafił, kiedy zacząłeś nawijać mu o tych duchach.Chodzi o poważniejsze rzeczy niżwygłupy. Wiem  rzekł poważnie. Uświadomiłem to sobie, gdy byliśmy w skarbcu.Zapomniałem już, co człowiek czuje, gdy dotyka złota.A więc jego też uderzyło.Uspokoiłem sięi powiedziałem: W porządku.Ale na przyszłość nie zapominaj się.I, na miłość boską, nie udawaj głupkaprzed Coertzem.Już i tak mam dość kłopotów, żeby utrzymać między wami spokój.IVKiedy spotkaliśmy się z Coertzem na lunchu, powiedziałem: Dzisiaj rano widzieliśmy cholernie dużo złota.Wyprostował się. Gdzie? W banku Aristide jest niesamowicie wielki sejf  powiedział Walker. Myślałem. zaczął Coertze. Nic się nie stało  rzuciłem. Wszystko poszło gładko.Widzieliśmy wiele sztab.WTangerze przyjmują chętnie dwa rodzaje.Jedna ma czterysta uncji, a druga kilogram. Coertzezmarszczył brwi, więc dodałem:  To prawie dwa i ćwierć funta.Mruknął i pociągnął łyk whisky. Przedyskutowaliśmy to z Walkerem i uważamy, że Aristide kupi złoto na lewo nawet pozamknięciu rynku.Będziemy musieli jednak uprzedzić go wcześniej, aby mógł się przygotować. Myślę, że powinniśmy zrobić to teraz  odezwał się Walker.Potrząsnąłem głową. Nie! Aristide jest przyjacielem Metcalfe'a; prosić tygrysa na obiad, to już przesada.Niemożemy nic mówić przed powrotem, a i wtedy będzie to dla nas ryzyko.Walker milczał, ciągnąłem więc dalej: Chodzi o to, że jest mało prawdopodobne, aby Aristide zechciał wziąć na składczterotonową bryłę złota.Tak czy inaczej będziemy musieli zapewne przetopić kil na sztaby.Aristide przypuszczalnie solidnie namiesza w papierach, aby móc się wytłumaczyć z czterechdodatkowych ton.Oznacza to jednak, że musi się o tym dowiedzieć przed zamknięciem rynkuzłota  a dla nas z kolei znaczy to, że musimy wrócić przed dziewiętnastym kwietnia. Niewiele czasu  powiedział Coertze. Chyba dokładnie wyliczyłem czas potrzebny na kolejne etapy operacji.Został nammiesiąc luzu.Mogą się jednak pojawić przeszkody i wtedy ważny będzie każdy dzień.Nie tojednak jest najgorsze  co innego mnie męczy. Na przykład? Popatrz.Kiedy  i jeżeli  dowieziemy tutaj złoto i zaczniemy je przetapiać, wszędziebędą się walały sztaby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •