[ Pobierz całość w formacie PDF ]
." Wciągnąłeś mnie w to, mimo moich oporów - powiedział Bentz.- Zgodziłem się pilnować ulicy i prowadzić samochód, a teraz chcesz,żebym wszedł do środka? To kto będzie pilnować ulicy?Nelson ruchem głowy wskazał kierowcę Monahana, człowiekaTouhy'ego.- Freddie mógłby prowadzić i zająć się ulicą.-Niemożliwe! - zirytował się Bentz.- Chcesz niedoświadczonegoczłowieka postawić na czatach? On nie ma zielonego pojęcia oczyszczeniu ulicy*.Nigdy bym się na to nie zgodził.Nie w tym mieście.-A wejdziesz do środka, jeśli zostawimy na zewnątrz dwóch ludzi?- spytał Nelson.Bentz nie krył złości." Dobrze - zgodził się w końcu.- Ale w takim razie zabierzemy ze sobąjeden pistolet maszynowy.Ty go wezmiesz." W porządku - powiedział Nelson.Bentz wyciągnął rysunki i omówili wszystko jeszcze raz.Od strony jeziora Michigan wiał lekki wiaterek, kiedy Bentz z Nelsonemwchodzili do Peoples Savings Bank kilka minut przed piętnastą, godzinązamknięcia.Nelson, z piknikowym koszykiem w ręku, przeszedł doostatniego okienka kasowego, wsunął przez szparę dwu-dziestodolarowybanknot i poprosił o rozmienienie dwóch dolarów na pięciocentówki.Byłzdenerwowany.Otrzymawszy od kasjera żądane monety, poprosił o kolejnedwa dolary po dziesięć centów.Bentz stanął obok niego i zachichotał.Wtedy Nelson niezdarnie wyciągnął z koszyka thompsona i zawołał:- Ręce do góry!Kasjer ukradkiem włączył niesłyszalny alarm.Kierowca podjechał i zaparkował w bocznej uliczce na tyłach banku.Bentz rozkazał pracownikom i dwóm klientom położyć się na ziemi,Nelson mierzył do nich z broni.Weszło dwóch innych członków gangu,zaciągnęli rolety w oknach i zaczęli plądrować boksy* Czyszczenie ulicy" oznaczało pilnowanie, by uzbrojeni obywatele iprzedstawiciele prawa nie przeszkodzili w rabunku.144kasowe.Bentz kazał głównemu kasjerowi otworzyć skarbiec, wszedł dośrodka i wygarniał pliki banknotów do płóciennych worków.Alarm zadzwonił w sklepie meblowym po drugiej stronie ulicy.Właściciel sklepu, Edward Kinkema, który był również przedsiębiorcąpogrzebowym, chwycił strzelbę i wybiegł.Wycelował w auto czekające narabusiów.Kierowca odjechał.Kinkema zaczął krzyczeć, że bank jestokradany.Usłyszał to Nelson.- Pospieszcie się, coś tu śmierdzi! - krzyknął do kompanów.Bentz wyjrzał przez okno i zobaczył ludzi biegających tami z powrotem po ulicy.- Nie strzelać, dopóki oni pierwsi nie zaczną - zarządził.Nelson wyszedł pierwszy, popychając przed sobą głównego kasjera.Kinkema dostrzegł go z drugiej strony ulicy i strzelił.Nelson schylił się i teżzaczął strzelać; kule z jego pistoletu maszynowego rozbiły szyby w kilkuautach.Bentz wyszedł za nim, obejmując w pasie kasjerkę.Reszta gangutakże opuściła bank, prowadząc przed sobą zakładników.I wtedy zauważyli, że nie ma samochodu, którym mieli uciec.- Nasze auto.u diabła, gdzie się podziało?! - zawołał ktoś.Bentza na moment zatkało.Potem zauważył Kinkemę kucającego zasamochodem po drugiej stronie jezdni, uniósł broń i przestrzelił jeszczekilka szyb w stojących tam autach.Kinkema schował się w swoim sklepie.Reszta gangu oddawała chaotyczne strzały, wzbudzając popłoch wśródprzechodniów.Bentz z Nelsonem zebrali zakładników w gromadkę iprowadzili przed sobą, oddalając się od banku.Na skrzyżowaniu Bentzwbiegł na jezdnię i wymachując pistoletem, zatrzymał nadjeżdżającegochevroleta.Kobieta siedząca za kierownicą nie chciała wysiąść, dopókiBentz nie przystawił jej lufy do twarzy.Nelson i reszta wskoczyli dośrodka.wszyscy oprócz Earla Doyle'a, który został zatrzymany przezdyrektora banku i aresztowany.Nelson zażądał, żeby Bentz zawrócił poDoyle'a, ale Bentz się nie zgodził.Mieli poważny problem.Plan ucieczki został w aucie, które miało ichzabrać z banku, więc Bentz był zmuszony wyznaczoną trasę odtwarzać zpamięci.Co gorsze, zarekwirowany przez nich chevrolet miał w bakuniewiele benzyny.Trzynaście kilometrów na południe od Grand Heavenzabrali drugie auto, wysadzając z niego dwie kobiety, ale wkrótce z dwóchopon uszło powietrze.Ukradli więc trzeci145samochód, tym razem czterem studentom z koledżu.Do Long Beachdotarli dopiero o świcie.Zatrzymali się koło miejscowej szkoły jezdzieckiej i przeliczyli łup.Byłnędzny, zaledwie 3500 dolarów, czyli po 600 na głowę.Następnego rankaBentz wyprowadził się ze swojego bungalowu w Long Beach.Miał dośćBaby Face Nelsona i jego gangu amatorów.Nigdy więcej nie spotkał się zżadnym uczestnikiem napadu.Tymczasem Nelson wstąpił do swojegosąsiada z naprzeciwka, Alvina Karpisa, żeby mu opowiedzieć o swoimpierwszym prawdziwym napadzie na bank.Ale Karpisa nie było.Miałwłasne sprawy do załatwienia*.Si.Paul w Minnesocie 30 sierpniagodz.8.30" Sprawdziłeś apteczkę? - spytał Freddie Barker." Tak - odpowiedział Karpis.- Mamy tu wszystko, co trzeba.Panowałanapięta atmosfera.W spotkaniu uczestniczyli: Freddiei Dock Barker, Alvin Karpis, Bill Weaver, stary Chuck Fitzgerald.Wszystko było przygotowane - broń naoliwiona, amunicja sprawdzona.Nikt nie miał ochoty na tę robotę, ale potrzebowali pieniędzy.Nawet w1933 roku 95 000 dolarów podzielone na czternaście części niewystarczało na wieki**.- Mamy alkohol - ciągnął Karpis - na wypadek jakby ktoś dostałkulkę i trzeba było przemyć ranę.Mam też morfinę, w tych małychampułkach.Porcje po 16 miligramów i po 32 miligramy.I mnóstwobandaży.Barker zaśmiał się z przymusem.* Był u Freda Barkera, który ze swą dziewczyną Paulą Harmon spędzałlato w wynajętym domu w Long Lakę w stanie Illinois.** Pewien członek gangu przesłuchany przez FBI w 1935 twierdził, że naj-większa część okupu za Hamma, 25 000 dolarów, trafiła do rąkskorumpowanego detektywa Toma Browna.Jack Peifer dostał 10 000.Każdy zsześciu ludzi, którzy dokonali uprowadzenia - Karpis, bracia Barker, ShotgunGeorge Ziegler, Charles Fitzgerald i Bryan Bolton - otrzymał 7800 dolarów.Gang dał również staremu przyjacielowi Deafy Farmerowi 2500 dolarów nakoszty jego obrony w sprawie masakry w Kansas City.146- Wiecie, może się zdarzyć, że dziś każdy z nas będzie potrzebowałczegoś z tej apteczki.Pięciu mężczyzn wstało i rozeszło się do samochodów.Południowe St.Paul godz.9.30W każdą środę rano Rezerwa Federalna w Minneapolis przesyłaławypłatę dla zakładów mięsnych Swift & Co.na dworzec kolejowy wpołudniowym St.Paul.Tam dwaj posłańcy przejmowali ciężkie torby zpieniędzmi i w eskorcie dwóch funkcjonariuszy policji szli za róg, dourzędu pocztowego w południowym St.Paul, skąd zabierali dalszą partięgotówki.Tamtego ranka, kiedy pociąg zatrzymał się n& stacji o 9.19, Karpis ibracia Barker już czekali.Dwaj młodzi posłańcy, Joe Hamilton, lat 21, iHerbert Cheyne, lat 22, wzięli torby, wyszli ze stacji i skręcili w bocznąuliczkę wraz z dwoma umundurowanymi policjantami przydzielonymi imdo eskorty: Leo Pawlakiem, żółtodziobem z drogówki, ojcem dwojgadzieci, i Johnem Yeamanem, który miał troje dzieci.Obserwował ich zkawiarni przy North Concord Street, przy końcu uliczki, przyjaciel DockaBarkera Bill Weaver*.Z nerwów zdążył już wypić jedno piwo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]