[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ona i George nie dostawali już pieniędzyna lunch.Musiała przerwać lekcje muzyki.Portia zostawiała resztki z obiadu, które onaz George'em zjadała po powrocie ze szkoły.Zawsze już teraz jedli w kuchni.Bill, Hazeli Etta jedli z lokatorami lub w kuchni za-leżnie od tego, ile było jedzenia.W kuchnidostawali na śniadanie okraszoną mamałygę,boczek i kawę.Na kolację to samo i czasemjeszcze coś, co dało się zaoszczędzić z jadal-ni.Starsze rodzeństwo okropnie wyrzekałona to jedzenie w kuchni.A ona i George bylinieraz przez kilka dni po prostu głodni.To wszystko działo się w świecie rzeczy-wistym.Nie miało nic wspólnego z muzyką,dalekimi krajami i marzeniami, które snuła.Zima była mrozna.Szyby zamarzły.Wieczo-rami ogień na kominku w bawialni trzaskałrozsiewając miłe ciepło.Gała rodzina wrazz lokatorami skupiała się wokół kominka.Mick miała wtedy środkowy pokój dla sie-bie.Nosiła dwa swetry i wyrośnięte sztruk-sowe spodnie Billa.Z podniecenia było jejzawsze ciepło.Wyciągała spod łóżka swoje;pudełko i zasiadała na podłodze do pracy.W tym dużym pudle znajdowały się obraz-400ki, które namalowała chodząc na bezpłatnykurs rysunku.Zabrała je z pokoju Billa.Prze-chowywała tam też trzy kryminały otrzyma-ne od ojca, puderniczkę, małe pudełeczko,w którym był zegarek rozebrany na części,naszyjnik ze sztucznych brylantów, młoteki kilka notesów.Jeden z nich związanysznurkiem miał na okładce napis czerwonymołówkiem: Prywatne! Nie otwierać!" Przez;całą zimę opracowywała w tym notesie swo^je melodie.Zarzuciła wieczorne lekcjew szkole, by mieć więcej czasu na muzykę.Przeważnie zapisywała krótkie melodie bez słów i bez akompaniamentu.Ale nawetgdy zajmowały tylko pół strony, nadawała;im tytuł i podpisywała je swoimi inicjałami,;Nie było w tym notesie ani jednej prawdzi-wej kompozycji, po prostu melodie, któresnuły jej się w myśli i które chciała utrwalić.]Nadawała im tytuły według tego, co jej przy-pominały: Afryka", Wielka bójka", Bu-rza śnieżna".Nie umiała utrwalić na papierze muzykitak, jak brzmiała w jej myślach.Musiałaograniczać się do kilku tylko nut, inaczej;wszystko mieszało jej się i nie mogła pisać]dalej.Zbyt wielu rzeczy nie wiedziała natemat kompozycji.Ale może gdy nauczy sięszybko zapisywać proste melodie, będziemogła przelać w nuty całą tę muzykę, którą;rozbrzmiewała jej w głowie.W styczniu zaczęła komponować melodiępod tytułem: Pragnę tego, czego nazwać nie]401trmiem", cudowną, spokojną, w powolnymrytmie.Z początku chciała napisać równo-cześnie z muzyką wiersz, ale nie mogła wy-myślić odpowiedniego tekstu.Nie potrafiłateż znalezć rymu do słowa umiem".Ta nowamelodia budziła w niej- smutek i radość.Trudno było pracować nad taką piękną mu-zyką.Właściwie każda melodia była trudna,kiedy chciało się ją wyrazić w nutach.To,Co umiała zanucić w ciągu dwóch minut,.wymagało pracy całego tygodnia, zanim zna-lazło się w jej notesie, zanim obmyśliła to-nację, rytm i każdą nutę.Musiała bardzo się skupiać i śpiewać sobiepo wiele razy.Głos jej był zawsze ochrypły.;Ojciec mówił, że dlatego, bo krzyczała dużojako małe dziecko.Kiedy była w wieku Ral-pha, ojciec musiał wstawać co noc i nosićją na rękach.Opowiadał, że uspokajała siętylko wtedy, gdy walił pogrzebaczem w wia-derko od węgla i śpiewał Dixie".Leżała na brzuchu na zimnej podłodze i rozrmyślała.Pózniej, kiedy będzie miała dwa-dzieścia lat, zostanie wielkim, sławnym nacały świat kompozytorem.Będzie miała włas-ną orkiestrę symfoniczną i będzie dyrygowa-ła wykonaniem każdego skomponowanegoprzez siebie utworu.Stanie jako dyrygent napodium przed ogromnym tłumem ludzi,w męskim wieczorowym ubraniu albo w czer-wonej sukni ozdobionej sztucznymi brylan-tami.Na scenie będzie czerwona aksamitnakurtyna, a na niej złote inicjały M.K.Na22 Serce.402widowni będzie także pan Singer po kon-cercie wyjdą razem i zjedzą na kolację pie-czone kurczę.Pełen podziwu, uzna ją też zaswego najlepszego przyjaciela.George wnie-sie na scenę duże wiązanki kwiatów.Wszyst-ko to będzie się odbywało w Nowym Jorkualbo w jakimś obcym kraju.Zwrócą na nią;uwagę sławni ludzie Carole Lombard,Arturo Toscanini i admirał Byrd.I będzie mogła grać symfonię Beethovena,.ile razy zechce.Dziwna rzecz, że ta muzykausłyszana ubiegłej jesieni trwała w niej1;ciągle i z wolna się rozrastała.Bo właściwie]miała ją całą w głowie.Wysłuchana dokła-;dnie melodia tkwiła gdzieś w głębi jej móz-igu tak, jak została zagrana.Ale ona nieumiała jeszcze odtworzyć jej w całości.Mo-gła tylko czekać i być przygotowana na tejchwile, kiedy to nagle przypominała jej sięjakaś nowa część.Czekać, aż się rozwinie,;jak rozwijają się wolno na wiosnę dębowe;,liście.W świecie marzeń prócz muzyki był panSinger.Co dzień po południu, jak tylko skon'-]czyła grać na fortepianie w sali gimnastycz-nej, szła główną ulicą i mijała sklep, gdzie,on pracował.Przez okno wystawowe niemogła go dojrzeć.Siedział w głębi, za kotarąAle, przyglądała się sklepowi, gdzie przebywał codziennie, i widziała ludzi, którychznał.I każdego wieczoru wyczekiwała naganku na jego powrót.Czasem szła za nimpo schodach.Siadała na łóżku i przyglądałajak zdejmuje kapelusz, rozpina kołnierz' czesze włosy.Było jakoś tak, jakby mieliwspólną tajemnicę.Albo jakby czekali, bypowiedzieć sobie rzeczy nigdy dotąd nieowiedziane.On był jedynym człowiekiem w świeciejej marzeń.Kiedyś dawniej byli tam inni.Cofnęła się myślą wstecz; jak to było, zanimn się tam zjawił.Pamiętała na przykładedną dziewczynkę z szóstej klasy.Nazywa-a się Celeste.Miała proste jasne włosy, za-darty nosek i piegowatą buzię.Nosiła czer-ony sweter i białą bluzkę.Stawiała nogio środka.Przynosiła co dzień pomarańczęna małą przerwę i niebieską blaszaną puszkęz lunchem na dużą.Inne dzieci zjadały to,co przyniosły, na małej przerwie, a potem1 były głodne.Celeste nigdy nie była głodna.Miała zawsze jajko ugotowane na twardoi trzymała je w ręku rozgniatając żółtkopalcem.Nigdy nie rozmawiały z Celeste, choć tobyło największym jej marzeniem.Leżaław nocy nie śpiąc i myślała o niej.Planowałasobie, że zostaną serdecznymi przyjaciółkamii że kiedyś Celeste przyjdzie do niej dodomu na kolację i spędzą razem wieczór.Ale to się nigdy nie stało.%7ływiła dla Celestetakie uczucia, że nie mogłaby podejść doniej i zaproponować przyjazń, jak komuśinnemu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]