[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Później, wiedząc, że Marylin obserwuje go z okna sypialni, brodzi przy brzegu, idąc TLRna głębszą wodę i pływa, aż zabolą go ramiona, a wszystkie zapachy związane z pracą całkowicie się z niego zmyją.Po wyjściu z wody wytrze się ręcznikiem, ale potem i tak poczeka, aż wysuszą go słońce i wiatr, żeby się jej nie wydać zbyt niecierpliwym.Dopiero po chwili wróci do domu.Na dole nie zastanie nikogo.Ale Marylin zawoła go z sypialni na górze.A kiedy to się stanie, nie zawaha się, jak przed pocałunkiem na patio.Będzie gotowy.W ciemnym i chłodnym domu, w mokrych kąpielówkach i z mokrymi włosami pójdzie na górę, gdzie będzie na niego czekała, leżąc w łóżku stojącym bliżej okna - to wiedział, bo zawsze zmieniając pościel, wdychał jej delikatny zapach.Będzie leżała w zmienionej pościeli.Będzie na niego czekała.Wtedy zdejmie kąpielówki, położy się obok niej, weźmie ją w ramiona i przytuli się do niej, przywierając do jej pleców.Jej ciało będzie ciepłe, jego -chłodne.Razem posłuchają wiatru znad wody, szumu liści uderzających o szyby w oknie.Wtedy wyjawi jej swój sekret.- Wie pan, doktorze, niektórzy mężczyźni doznają czegoś zabawnego, zanim zabiję ich żony - powiedział Mobius.- To chyba coś w rodzaju wyrzutów sumienia nabywcy, raz na jakiś czas, kiedy pieniądze przejdą już z ręki do ręki, a ja mam spreparowaną awarię hamulców, odpowiednio przygotowany do zawalenia się dach na patio albo piec gazowy czekający z wybuchem na właściwy moment, raz na jakiś czas mąż dzwoni do mnie dzień wcześniej, żeby wszystko odwołać.Cały jest skruszony.Trochę za-kłopotany.Twierdzi, że nie przeszkadza mu przepadek depozytu.Chce tylko, żebym się wycofał.Zgadzam się oczywiście - to w końcu znaczna suma pieniędzy - kiedy jednak pytam go, dlaczego nie chce doprowadzić sprawy do końca, za każdym razem słyszę to samo: że sytuacja zmieniła się na lepsze albo ich sprawy się już poukładały; w jego głosie pobrzmiewa zawsze prawdziwy optymizm, wręcz radość nowożeńca.Czasem słyszę nawet coś takiego: „Dziękuję, panie Mobius.Gdyby nie pan, nigdy nie wspiąłbym się na ten poziom relacji z moją żoną.Jesteśmy teraz szczęśliwsi niż kiedykolwiek.Zawdzięczam panu więcej, niż potrafię wyrazić".Od-kładamy słuchawki, a ja się uśmiecham, bo tydzień albo dwa tygodnie później każdy z nich dzwoni do mnie znowu i błaga dokładnie o to co wcześniej.- Co mianowicie? TLR- Zabij tę sukę!- Jest pan obłąkany.- A pan nie odpowiedział na moje pytanie.- Nie zadał mi pan żadnego pytania.- Czy opowie mi pan historię swojego małżeństwa?Ponieważ Sheppard był detektywem, często analizował historię swojego związku z Marylin, notując przemyślenia w kilku blokach biurowych, zwłaszcza w ciągu miesięcy, które spędził w więzieniu przed procesem i dziesięciu lat po nim, dopóki nie unieważniono wyroku.Poczynając od pierwszego dnia, przeanalizował każdy jego aspekt, odkrywając wszystkie ciemne strony, próbując dowieść swojej winy albo niewinności oraz stopnia własnego współudziału, ponieważ czasem widział jej śmierć jako niero-zerwalnie powiązaną z ich miłością, jako straszliwą konsekwencję ich wspólnego życia, efekt jego zachowania, którego był w pełni świadomy, tylko zbyt długo zwlekał z jego poskromieniem.W tej wersji ich wspólnego życia Sheppard uznawał, że jest jej mordercą w takim samym stopniu jak mężczyzna, który ją zatłukł na śmierć.„Krążymy po orbicie" - napisał.- „Powtarzamy się".Ten wzorzec był obecny w ich życiu od samego początku.Naprawdę chłopiec miał na imię Sam, ale zaraz po urodzeniu ojciec za-czął go nazywać Rostem, co powstało po skróceniu „odrostu".Chodziło oczywiście o to, że odrost jest taki sam jak pień, z którego wyrasta, a mały Sam, podobnie jak jego ojciec, przespałby nawet tornado.Marylin widziała to jednak zupełnie inaczej.Rano, tuż po przebudzeniu, synek tak łatwo wpadał w irytację i był tak uparty, że odrosty natychmiast się jej skojarzyły z odgałęzieniami na rogach szarżujących kozłów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]