[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Temple zaparkował z wygaszonymi światłami wcieniu muru.Były to tereny londyńskich doków, po godzinach pracy całkowiciewyludnione.W górze na niebie jaśniała pomarańczowa łuna miasta.Po drugiej stronie Tamizy, na tle świateł współczesnego Londynumajaczyły ponure wieże Tower.Odgłosy ruchu ulicznego zlewały sięw jednolity szum, tworząc tło dla bliższych hałasów  wrzaskurozbawionej dzieciarni z sąsiedniej ulicy, i ryku syreny holownika narzece.Gumowe zelówki pozwoliły Temple'owi bezszelestnie podążać za Mick w głąb wąskiej uliczki, biegnącej niczym wąwóz pomiędzydwoma wysokimi magazynami.Za rogiem omal nie wylazł prosto nanią.Stała w kręgu światła staroświeckiej gazowej latarni, niespokoj-nie rozglądając się na wszystkie strony.Pośpiesznie wrócił do cienia inadal ją obserwował.Zaczynał tracić nadzieję, że doprowadzi goprosto do Steve.Najwyrazniej zamierzała tu sterczeć aż do skutku dopóki nie nadejdzie ten, kogo się spodziewała.Odczekał pięć minut,po czym cichutko zaszedł ją od tyłu, przystając w odległości jarda zajej plecami. Mick!Obróciła się na ten niespodziewany głos, a widząc Temple'a,odstąpiła kilka kroków do tyłu. Co pan tu robi? Gdzie ona jest? Nie wiem, o czym pan mówi.Pewnie uważa się pan za wiel-kiego spryciarza, bo dojechał pan za mną aż tutaj. Bardzo szybkootrząsnęła się z zaskoczenia i przybrała swój poprzedni zaczepny ton,natychmiast przechodząc z obrony do ataku. Przyjechałam tu naspotkanie z przyjacielem.Niech się tylko zjawi, a będzie wiedział, jaksobie z panem poradzić.Z nadzieją, że ujrzy przybywającą odsiecz, zapuściła spojrzenie wgłąb uliczki. Pani przyjaciel się nie zjawi, pani Tyler.Najwyższy czas zacząćmówić prawdę.Gdzie jest moja żona? Już powiedziałam, że nic nie wiem. Chwileczkę  przerwał jej w pół zdania. Szczurek przyniósłwiadomość na barkę dziś wieczorem, zgadza się?Aypnęła na niego okiem, nie odpowiadając. Mam powiedzieć, co w niej było?  Poważne komplikacje zeSteve T.Konieczne spotkanie.Przyjdz natychmiast tam, gdzie zwy-kle.Davis.Dał jej chwilę na zastanowienie się nad znaczeniem tych słów, poczym rzekł spokojnie: Gdyby pani nic nie wiedziała o zniknięciu Steve Temple, to tawiadomość trafiłaby do śmieci albo na policję.Ale tu wszystko grało.Wiadomość jest od Davisa, jak zwykle przynosi ją Szczurek, a panidoskonale wie, co spotkało moją żonę.Ruch Mick był tak szybki, że Temple dał się zaskoczyć.Walnęłago pięścią w splot słoneczny i zadziwiająco chyżo pobiegła ku wylo-towi uliczki.Była w połowie drogi, gdy ją dopadł.Unieruchomił jej ramię w uścisku, z którego nie mogła się wyrwać. Słuchaj no  wycedził przez zęby  dwie dziewczyny zostałyokrutnie zamordowane, a teraz zaginęła moja żona.Nie wiem, jakijest w tym twój udział, ale czy myślisz, że zawaham się skręcić cikark, jeśli uznam, że to mnie choć trochę przybliży do rozwiązania tejsprawy? Teraz mów prawdę, albo, jak Boga kocham, maszerujemyprościusieńko na najbliższy komisariat.Mick Tyler miała dosyć.%7łelazny chwyt Temple'a sprawiał jej takiból, że z trudem łapała oddech. Zabrali ją do magazynu  szepnęła. Nie wiem, jak stąd trafić,ale tam jest taki neon.Burgess, Przewóz Korka i Drewna. Czy ona żyje? %7łyła, kiedy ją widziałam ostatni raz. Kiedy? Chyba koło trzeciej. Może mnie pani zaprowadzić do tego magazynu? Nie warto nicprzede mną ukrywać. Potrafię tam dotrzeć tylko rzeką.To gdzieś w tej okolicy.Nadal była wrogo nastawiona, lecz bez wątpienia wyznała wkońcu prawdę.Temple'a ogarnęła przemożna potrzeba działania.Nie chciał wzy-wać policji, ale musiał natychmiast odnalezć Steve.Był tylko kłopot,co począć z Mick przed wyprawą na poszukiwanie magazynu. Radzę pani wskakiwać do samochodu i wracać na barkę  rzekł. I nie wysyłać żadnych wiadomości.Jeśli odnajdę Steve całą izdrową, może to pani ujdzie płazem.W przeciwnym razie niech Bógma panią w opiece!Mick Tyler nie dała się długo prosić.Zaczekał, aż wróci do Mor-risa i odjedzie z małego placyku.Zastanawiał się, czy nie popełniłfatalnego błędu.Zwiatło budki telefonicznej wydawało mu się ostat-nią iskierką nadziei w tym wrogim świecie.Pomaszerował ku niemu,lecz spotkał go zawód, budka bowiem była okradziona z książkitelefonicznej, więc i ta metoda zlokalizowania przewoznika korka idrewna odpadła.Już miał trzasnąć drzwiami, gdy przyszło mu namyśl, że przezornie byłoby się ubezpieczyć, informując Charliego oplanowanej akcji.Jeśli Charlie za godzinę nie dostanie od niegowiadomości, zawiadomi Sir Grahama.Wygrzebał z kieszeni spodni pensowe monety, wrzucił je doautomatu i wybrał swój numer.Słuchając regularnego brzęczenia przykażdym dzwonku telefonu w mieszkaniu, wyobraził sobie, jak Charlie pośpiesza tam z drugiej strony.Słuchawkę podniesiono wcześniej, niżoczekiwał. Halo.Kto mówi?Stał, nie wierząc własnym uszom, tak zaskoczony, że zapomniałnacisnąć guzik uruchamiający automat. Kto mówi?  powtórzono w słuchawce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •