[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeślidostrzegę coś podejrzanego, muszę natychmiast donieść na niego władzom kościelnym, które gopojmą. Spojrzał na brata Piotra. To nie śledztwo,tylko donosicielstwo. Nie, przeczytaj dokładnie. Brat Piotr wskazałlist. To część naszego zwykłego dochodzenia.Mamy iść z Johannem i szukać światła bożego wewszystkich jego czynach, by stwierdzić z całąpewnością, czy jego powołanie jest prawdziwe, atakże wypatrywać wszelkich oznak mówiących, iżrzeczywiście jest on prorokiem dnia ostatniego.Jeślidostrzeżemy jakiś podstęp lub fałsz, mamy o tymdonieść, lecz jeśli uznamy, że Johann naprawdęsłyszy głos Boga i jest posłuszny Jego rozkazom,mamy mu pomagać i udzielać wsparcia.OjciecZwięty przyśle pieniądze i broń, by dzieci mogłydotrzeć do Ziemi Zwiętej.My mamy doprowadzić jedo Bari, gdzie sam nasz zwierzchnik dopilnuje, byczekało na nie odpowiednio wiele statków, któreprzewiozą nas na Rodos.Tam zajmą się nami szpitalnicy.Ich obowiązkiem jest kierowaćpielgrzymów do Ziemi Zwiętej.Papież uprzedzi ich,że mają się spodziewać nadzwyczajnie wielkiej liczbyprzybyszy, a potem& Kto wie, co zrobią szpitalnicy,by ochronić taką armię dzieci? Czy wasz mistrz nie wierzy, że morze rozstąpisię przed dziećmi?  spytał Freize. Przecież takimają plan.Na co wam statki? Po co szpitalnicy? CzyBóg nie uczyni cudu?Brat Piotr podniósł głowę, zirytowany i tym, żemu się przerywa, i sarkastycznym tonem chłopaka. Bóg zadbał o te dzieci  rzucił niecierpliwie.Oczywiście, jeśli nastąpi cud, mamy o tymzaraportować. Nie będę go szpiegował ani na niego donosił oznajmił porywczo Luca.Brat Piotr wzruszył ramionami. Twoim zadaniem jest prowadzeniedochodzenia.Szukaj Boga, szukaj Szatana.W końcu po co zostałeś zatrudniony?Rzeczywiście, Luca zgodził się prowadzićdochodzenia we wszelkich możliwych sprawach. No dobrze  podsumował. Będziemy sięczujnie przyglądać wszystkiemu.Nie doniosę naJohanna, ale będę go bacznie obserwować.Powiemmu, że wyruszymy z nim i zapłacimy za statki. Czy mistrz przyśle pieniądze na pożywienie dladzieci?  spytał Freize słodkim głosem. Oto listy do księdza i innych kościołów, iklasztorów po drodze  odrzekł brat Piotr, pokazującmu owe pisma. Mistrz poleca w nich przygotowaćpożywienie i wydać je dzieciom.Jego Zwiątobliwośćzadba o ich dobro. A więc zaniosę to do kościoła  powiedziałFreize. To zapewne ważniejsze niż opiekaszpitalników, którzy, jeśli dobrze słyszałem, sądoprawdy dziwną kompanią. To rycerze, oddani służbie Bogu i strzeżeniu pielgrzymów zmierzających do Jerozolimy oznajmił twardo brat Piotr. Wszystko, co robią,przyczynia się do zwycięstwa chrześcijaństwa wZiemi Zwiętej. Raczej mordercy, którzy znalezli dobrypretekst, by zabijać w imię Boga  mruknął Freize,wychodząc.* * *Luca znalazł Johanna siedzącego na drewnianymsłupie na nabrzeżu.Chłopak spoglądał w morze. Mogę z tobą porozmawiać?  spytał Luca. Oczywiście. Johann uśmiechnął się ze zwykłąsłodyczą. Słuchałem fal i zastanawiałem się, czyusłyszę głos Boga.Ale On przemawia do mnie wtedy,gdy sam chce. Napisałem o tobie do zwierzchnika naszegozakonu, a on rozmawiał z Ojcem Zwiętym.Johann skinął głową, choć nie wydawał się szczególnie przejęty wzmianką o wielkich ludziach. Ojciec Zwięty kazał mi zaprowadzić cię do Bari.Tam będą czekać na was statki, którymi dopłynieciedo Rodos.Do Jerozolimy pomogą wam dotrzećszpitalnicy. Kto to?Luca uśmiechnął się, rozbawiony niewiedząchłopca. Może w Szwajcarii o nich nie słyszano.Tozakon rycerski, który pomaga pielgrzymomprzedostać się do Ziemi Zwiętej i z niej powrócić.Opiekuje się ludzmi, którzy zachorowali, i wspierapodróżnych.Są oni także żołnierzami i broniąpielgrzymów przed napaścią niewiernych.To potężnyi znaczny zakon, a jeśli roztoczy nad wami opiekę,pozostaniecie bezpieczni.Będziecie mieli zapewnionąochronę, jedzenie i leczenie.Ziemia Zwięta znajdujesię w rękach niewiernych, którzy czasem napadają napielgrzymów.Po drodze będziecie potrzebować przyjaciół.Szpitalnicy będą was strzec.Chłopiec przyjął te informacje obojętnie. Bóg się o nas troszczy  powiedział. Jakzawsze.Nie potrzeba nam żadnej innej pomocy.Niemasz na świecie lepszego przyjaciela i opiekuna niżOn. Tak  przyznał Luca. I może w ten sposóbwam pomaga: swoim Rycerskim ZakonemSzpitalników.Czy pozwolisz, bym zaprowadził wasdo Bari, gdzie razem wejdziemy na pokład statkówprzysłanych przez Ojca Zwiętego? Do Ziemi Zwiętejjest daleko.Johann spojrzał na niego ze zdziwieniem. Nie przejdziemy całej drogi piechotą? Niezaczekamy, aż morze się rozstąpi? Mistrz zakonu mówi, że tak radzi OjciecZwięty.Przysłał mi listy, które możemy pokazywać wklasztorach i opactwach, jakie napotkamy po drodze,a także w domach pielgrzyma, gdzie dostaniemy jedzenie dla dzieci. Oto jak Bóg nad nami czuwa  zauważyłJohann. Tak jak obiecał.Pójdziesz z nami aż doJerozolimy, Luco Vero? Chciałbym, jeśli pozwolisz.Podróżuję z damą ijej służącą i one także chciałyby nam towarzyszyć.Zabiorę swojego służącego Freize a i mojego skrybębrata Piotra. Oczywiście, że wszyscy mogą pójść  zgodziłsię Johann. Jeśli Bóg was powołał, musicieusłuchać.Czujesz Jego wezwanie czy też podlegaszrozkazom ludzi? Kiedy mówiłeś o chłopcu pozbawionym ojca,byłem pewien, że to mnie opisujesz  wyznał Lucanieśmiało, z oporem wyjawiając swoją najgłębiejskrywaną troskę. W dzieciństwie straciłemrodziców i nie wiem, gdzie są ani nawet, czy żyją.Uwierzyłem ci, gdy powiedziałeś, że zobaczę ich wJerozolimie.Naprawdę tak myślisz?  Ja to wiem  odrzekł chłopak z cichąpewnością siebie. Zatem mam nadzieję, że zdołam ci pomóc w tejpodróży, bo moją synowską powinnością jest pójść ztobą. Jak sobie życzysz, bracie. A gdybyś miał wątpliwości co do swojegopowołania&  dodał Luca i poczuł się jak Judasz,kusząc chłopca, by ten się zdradził  możesz mi sięzwierzyć.Jeszcze nie jestem księdzem& byłemnowicjuszem, gdy wezwano mnie z klasztoru ipowierzono tę misję& ale mogę z tobą rozmawiać i cidoradzać. Nie mam żadnych wątpliwości  odparłJohann, uśmiechając się do niego łagodnie. To ty jemasz, bracie.Wątpiłeś w powołanie do służbyzakonnej, a teraz wątpisz w swoją misję.Wątpisz wswoje instrukcje, wątpisz w zwierzchnika swojegozakonu i wątpisz nawet w to, co teraz mówisz. Sądzisz, że nie słyszę kłamstw w twoich słowach iwątpliwości w twojej głowie?Luca oblał się rumieńcem. Nie wątpiłem, kiedy słuchałem twojegokazania [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •