[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- No, dobra.- Słuchaj.- Willa złapała mnie za rękę, gdy Tove odszedł.-Potrzebny ci babski wieczór.Zwłaszcza że lada chwila zaroi siętu od facetów.Wszystko będzie lepsze niż siedzenie w sali wojennej i czekaniena tyradę Elory, a babski wieczór brzmiał naprawdę niezle.Willawzięła mnie pod rękę i wyszłyśmy razem.Na cały wieczór zaszyłyśmy się w moim pokoju.Obawiałam się,że Willa każe mi się wystroić, ale przebrałyśmy się w piżamy ileniuchowałyśmy.Chciałam poznać historię stosunków między Tryl-lami i Vittrą iWilla znalazła odpowiednią książkę w bibliotece ojca.Pozwoliłami czytać i w miarę możliwości odpowiadała na moje pytania.Wzamian za to musiałam z nią zaśpiewać karaoke i pozwolić, żebyzrobiła mi pedikiur.Nie przeczytałam tyle, ile bym chciała, i niewiele siędowiedziałam.Vittra atakowała, Trylle odpowiadały.Czasamiginęło wiele osób, czasami straty ograniczały się tylko do stratmaterialnych.Koniec końców zasiedziałam się z Willą do pózna i książkawylądowała w kącie.Zpiewałyśmy piosenki Cyndi Lauper itańczyłyśmy. Willa została na noc, a ponieważ strasznie się rozpychała nałóżku, kiepsko spałam.Rano zwlekłam się z posłania zmęczonajak po ciężkiej harówce.Najchętniej poszłabym do kuchni, zjadłacoś, napiła się wody , i nie ruszała przez jakieś trzy, czterygodziny.Duncana nie było pod drzwiami i pomyślałam, że wreszcie możesię przespać.Kilka kroków dalej zrozumiałam, dlaczego został u siebie.W moją stronę szedł Finn z rękami na plecach.Stłumiłam jęk.Miał starannie wyprasowane spodnie i włosy zaczesane do tyłu.Ja zapewne wyglądałam koszmarnie z dziką szopą na głowie.- Dzień dobry, królewno - powiedział, gdy do mnie podszedł.- Powiedzmy - mruknęłam.Finn skinął głową i minął mnie.Rozejrzałam się, spodziewałamsię, że zobaczę kogoś, kto go wezwał, ale nikogo nie dostrzegłam.- Co ty robisz? - zapytałam go.- Wykonuję moją pracę, królewno.- Zerknął przez ramię.-Patroluję korytarze na wypadek wtargnięcia intruzów.- I co, nie będziesz nawet ze mną rozmawiał?- To nie należy do moich obowiązków - odparł i ruszył dalej.- Zwietnie - westchnęłam.Jak głupia cieszyłam się w sercu, że wrócił na służbę do pałacu.Ale mogłam się tego spodziewać.To, że będzie w pobliżu, nieznaczy, że coś między nami się zmieni.Będzie tylko trudniej. Kapuleti i MontekiCo tu robisz? - zapytałam.Loki w odpowiedzi tylko uniósł brew.Umieszczono go w dawnych kwaterach służby.Nie była towięzienna cela, jakiej się spodziewałam.Duncan wyjaśnił mi, że dawniej w pałacu aż się roiło od służby,ale w ostatnich latach nastąpił drastyczny spadek liczby ludności,zarówno wśród zamieszkałych w okolicy Trylli, jak imanskligów.Co oznaczało, że personel pałacowy liczył corazmniej osób.Choć nie mieliśmy lochów, myślałam, że umieszczą Lokiego wpomieszczeniu podobnym do tego, w którym przebywałam wsiedzibie Vittry.Okazało się jednak, że to zwykły pokój, taki samjak kwatera Finna, z tą różnicą, że nie było tu okien.Był mały,stało w nim wygodne łoże.Miał osobną łazienkę.Najdziwniejsze, że drzwi były otwarte.Nieco dalej stał na strażytropiciel, ale nawet nie podchodził do pokoju.PoprosiłamDuncana, żeby na chwilę odwrócił jego uwagę, bo chciałamporozmawiać z Lokim w cztery oczy i tropiciel bez truduodciągnął go dalej. Loki leżał na posłanym łóżku z rękami pod głową i nogamiskrzyżowanymi w kostkach.Na stole stał talerz z nietkniętymposiłkiem.- Królewno, gdybym wiedział, że przyjdziesz, posprzątałbym -uśmiechnął się krzywo i zatoczył łuk ręką.Ponieważ w pokojuwłaściwie nie było mebli, nie było też bałaganu.- Dlaczego tu jesteś, Loki? - powtórzyłam.Stałam przy drzwiach.Skrzyżowałam ręce na piersi.- Cóż, królowa byłaby zła, gdybym wyszedł.-Wstał, zwiesił złóżka długie nogi.- Dlaczego nie uciekasz? - zapytałam.Roześmiał się.- Nie mogę.- Wstał i ruszył w moją stronę.Racjonalna cząstkaumysłu podpowiadała, żebymsię cofnęła, ale nie słuchałam.Nie chciałam okazać wobec niegosłabości, więc dumnie uniosłam głowę.Zatrzymał się w progu.- Nie widzę nic, co mogłoby cię powstrzymać.- To fakt, ale twoja matka jest mistrzynią w niewidzialnym -odparł.- Jeśli wyjdę, dopadną mnie takie mdłości, że nie damrady iść.- Elora to zrobiła? - zapytałam.- Skąd wiesz?- Bo usiłowałem wyjść - odpowiedział.- Uznałem, że odrobinabólu mnie nie powstrzyma, ale nie doceniałem waszej królowej.Jej perswazja jest bardzo, bardzo skuteczna.- Jak to działa? Użyła perswazji i powiedziała, co się stanie, jeśliwyjdziesz? - zdziwiłam się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •