[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nagle usłyszałamjakiś nowy dzwięk, dość cichy, ale inny, odróżniający się wyraznie od dzwięku silników.W pierwszym momencie przeraziłam się,że to strzela w mojej rurze wydechowej, ale przecież znałam ten dzwięk i natychmiast zobaczyłam przed sobą, z boku, obłoczkikurzu."Strzelają z tłumikiem! pomyślałam w przerażonym oburzeniu. Zwinie!!! Zniszczą mi samochód!!!"Celowali w opony.Zbliżyli się nieco, ale przede mną już było widać punkt graniczny.W przypływie natchnienia włączyłamdługie światła i nacisnęłam śpiewający klakson.Ciągle nie trafiali, pewnie dlatego, że mieli mnie pod słońce.Widziałam, jak zbudynku niemieckiej straży granicznej wybiegają ludzie.Tamci za mną zwolnili.Straż graniczna widocznie zgłupiała, bo na mójwidok podnieśli pierwszy szlaban.Możliwe zresztą, że uznali, że jedzie wariat, i po prostu chcieli uniknąć zniszczeń.W pląsach ipoślizgach, dziko piszcząc hamulcami, trąbiąc, wyjąc i świecąc, wpadłam na podjazd i wyhamowałam za budynkiem.Jeszcze hamując widziałam, jak z jednej strony, z polskiego punktu celnego, również wybiegają ludzie, a z drugiej zawraca naszosie biały mercedes.Dwóch niemieckich żołnierzy skoczyło na motory i pognało za nim, ale obaj jeszcze doskonale byli widoczni,kiedy mercedes już całkowicie znikł z oczu.Nie miałam siły wysiąść.Wciąż na tych długich światłach, na pracującym silniku, oparłam się o kierownicę i było mi wszyskojedno.Polska Ludowa znajdowała się tuż obok, o kilkadziesiąt metrów i nic już więcej we mnie nie było, żadnej myśli, żadnychżyczeń, tylko na litość boską znalezć się wreszcie TAM!!!Dokumenty miałam w porządku, jechałam tranzytem, nic niestosownego nie wiozłam, a za to byłam w stanie histerii.Wydobywszy ode mnie z najwyższym trudem informację, że nic nie wiem, że jechałam sobie zwyczajnie do kraju, a ten mercedesdogonił mnie i z niepojętych przyczyn zaczął do mnie strzelać, że go nie znam i w ogóle nic nie rozumiem, nieco zaskoczone władzeniemieckie doszły do wniosku, że najlepiej będzie czym prędzej się mnie pozbyć i przekazać problem Polakom.Zgasiłam wreszcieświatła, niemrawo wycofałam się z trawniczka i powolutku ruszyłam do ukochanej Ojczyzny.Przede mną otworzył się polskiszlaban, a razem z nim otworzyło się wreszcie cudowne, bezgraniczne, upragnione nade wszystko w świecie, poczuciebezpieczeństwa!& Co ci do łba strzeliło, żeby kupować jaguara! powitał mnie czule ukochany mężczyzna. Chyba zupełnie zwariowałaś!Szczęście ruszało we mnie pełną parą i z największą radością zgodziłam się, że oczywiście, zupełnie zwariowałam.Odpierwszego momentu, od pierwszych słów, polski problem samochodowy, nietypowy wóz, gdzie naprawiać, skąd części& ? Bliskie,znajome, zwyczajne, prawdziwe życie! Boże drogi, gdybyż jeszcze zabrakło szynki albo chociaż wody sodowej!&Niewiele brakowało, a zaczęłabym padać na szyję wszystkim napotykanym osobom.Bez mała na klęczkach prosiłam, żeby micokolwiek oclono, żeby mi zrobiono rewizję, przysięgałam, że sama nie wiem, co mam! Bez skutku, kontrola celna z pobłażliwymuśmiechem wyrzuciła mnie za drzwi, lekceważąco traktując zgłoszone do wwozu dewizy, odmawiając przyjęcia pieniędzy zasamochód i ze wstrętem niemal patrząc na moje walizki.Zagroziłam, że następnym razem przewiozę jakąś potężną kontrabandę, cowywołało wybuch beztroskiego śmiechu i liczne dowcipy.Dostałam kawy i kawałek zwyczajnej kiełbasy.Szczęście kwitło i pejzażjaśniał nadprzyrodzonym blaskiem.Diabeł usiadł za kierownicą, co przyjęłam z najwyższą ulgą, bo wszelkich wyczynów motoryzacyjnych miałam już po dziurki wnosie. Kochanie, błagam cię, jedz bardzo wolno i ostrożnie poprosiłam, zapalając wreszcie spokojnie papierosa Proszę cię,żadnych pośpiechów, żadnych nerwowych czynów! Przecież jadę ostrożnie odparł z niezadowoleniem, dodając, swoim zwyczajem, gazu przed zakrętem. Gdzieś ty zginęła,co się z tobą działo.Alicja narobiła alarmu, milicja się o ciebie pytała, twoja matka dostaje ataków nerwowych.Co się stało? Opowiem ci wszysko po kolei.Porwali mnie bandyci. Nie żartuj! Jacy bandyci? Niesympatyczni.Słuchaj, czy możesz to zrobić dla mnie i na zakrętach schodzić poniżej setki? Nie przesadzaj, przecież wolno jadę.Co tam się działo, na niemieckiej granicy? Co to był za samochód, który tam zawrócił? Mówię ci przecież, że bandyci.Strzelali za mną. Wygłupiasz się!? krzyknął nagle zaskoczony i wreszcie przejęty tematem. Nic podobnego.Jak ci wszystko opowiem, to sam zobaczysz, że strzelanie mi w opony na autostradzie jest niewinnąrozrywką w porównaniu z resztą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]