[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Często w takich chwilach poprawiali sobie humor wymyślaniem na ile sposobówmożna by się pozbyd Bustera.Coś czuła, że dzisiaj wymyślą kilka nowych.Prawie zderzyła się z Shanem, wychodząc zza baru i aż podskoczyła.To naprawdęrobiło się śmieszne.- Do diabła, mieszkasz tu czy co?  mruczała z irytacją. Nie masz żadnego życia?- Chciałem skooczyd sprzątad, bo do wieczora musi się wywietrzyd ten zapach odparł, obserwując ją, jakby chciał doszukad się w niej jakichś śladów po tych wczorajszychwydarzeniach. Gdzie idziesz?Faktycznie, cały bar intensywnie śmierdział mocnymi chemikaliami, któryminajwyrazniej usuwali krew, ale to nie usprawiedliwiało faktu, że jest tutaj w niedzielę oszóstej rano.- Nie twoja sprawa.- Sonia idzie ze mną  rzucił Buster swoim paskudnym głosem, ale łypnął na Shane a zaprobatą. Podoba mi się twoja zmiana stosunku do obowiązków.- Do jakich obowiązków?  sennie zapytał Mickey, ale Shane nic nie odpowiedział,jeszcze raz spojrzał na Sonię i zniknął na zapleczu.Przez chwilę myślała, że ten patologicznystalker przygotowuje się, żeby ich śledzid, ale otrząsnęła się z tego.Chyba nawet on nie jest124 taki szalony, żeby narażad się Busterowi.Aczkolwiek fakt, że był tu o tej porze naprawdę jąniepokoił.Co on planował?I jak to się stało, że znowu za każdym razem, kiedy go widziała, reagowała w sposób,w jaki zdecydowanie nie powinna reagowad?.Shane w zasadzie żałował tylko paru rzeczy w swoim życiu.Po pierwsze, żałował, żesiedem lat temu nie potraktował Sonii do kooca poważnie i to był jeden z poważniejszychbłędów jakie popełnił.Po drugie, żałował, że nigdy nie zrobił niczego, żeby zbliżyd się do Soniii poznad jej sposób myślenia, bo wydawało mu się, że wystarcza mu to, jak poznał ją zopowieści jej braci.A po trzecie, bardzo żałował, że poszedł do niej do szpitala.Nic nie mógł na to poradzid, miał obsesję.I zaakceptował ten stan naprawdęzadziwiająco łatwo.Przyjaciele prawdopodobnie by mu nie dowierzali, gdyby im powiedział,że naprawdę był już całkowicie pogodzony z faktem wyczucia swojej partnerki i wcale go tenfakt nie boli.Wręcz przeciwnie  był podekscytowany jak nigdy w życiu.Sonia była nie tylkopiękna i seksowna, ona była też istnym wcieleniem zła i to było piekielnie pociągające.Pragnął jej jak potępieniec i z niemałym zdziwieniem odkrył, że nie od dzisiaj.Zawszewiedział, że jest śliczna i zawsze był wrogo nastawiony do facetów w jej pobliżu, ale myślał,że to wina jego przyjazni z jej bradmi.Do diabła, jednego był pewien na sto procent: drugi raz nie straci swojej szansy i niewypuści jej z rąk.Pragnął ją mied na całą resztę życia, która mu pozostała i nic, dosłownie nicnie mogło mu stanąd na drodze.Ale do szpitala poszedł jednak niepotrzebnie.Sparowanie było pewnego rodzaju obłędem, a że niespecjalnie z nim walczył, totrochę go ponosiło.Dręczyła go zażyłośd Sonii z Agavinem i to było jak uporczywy ból wdupie.Lubił elfiego chirurga, nigdy nie miał z nim żadnych zatargów i właściwie to przecieżnie zamierzał mied, ale kiedy zaczynał się zastanawiad co go łączy z Sonią, to dostawał bzika ichciał rozerwad go na tak małe kawałeczki, że żaden lekarz i żaden czarodziej już by go nieposkładali.No i chciał, żeby cierpiał.Bardzo.Ale w gruncie rzeczy nie wiedział co jest między nimi i czuł, że musi się tegodowiedzied.Chciał zaznaczyd swoje terytorium, a Sonia zdecydowanie była jego.Jeśli Agavinbędzie miał z tym jakiś problem, to będzie go musiał zabid.Trochę szkoda, ale to nie miało125 znaczenia w obliczu jego pragnienia posiadania tej kobiety.Była jego i tylko to miało jakieśznaczenie.%7ładen inny mężczyzna już nigdy jej nie dotknie.Ale jednak pojawienie się w szpitalu, gdzie Sonia pracowała i w każdej chwili mogłausłyszed jego rozmowę z Agavinem, nie było dobrym posunięciem.Szkoda, że doszedł dotego wniosku dopiero po fakcie.Ponieważ nie widział jej praktycznie całą niedzielę, dosłownie dostawał już bzika izaczął wymyślad głupie rzeczy.Był niemal fizycznie obolały, kiedy Buster wreszcie odstawiłdziewczynę do baru.A to, że wyglądała na wycieoczoną, też wcale nie poprawiło munastroju.Miał ochotę wydrzed serce Busterowi i powstrzymywała go tylko świadomośd, żeten chory sukinsyn nigdy nie zrobiłby jej poważnej krzywdy i że te mordercze szkolenianaprawdę były dobrym pomysłem.Jeżeli te psychotyczne wilki mogły się dostad na ichziemię pomimo wzmożonych patroli, to jak cholera chciał, żeby Sonia była jak najlepiejwyszkolona i gotowa do samoobrony.Co prawda, zamierzał zawsze byd w pobliżu, ale i takdobrze robiła mu świadomośd, że śliczna Sonia umie skopad komuś tyłek, kiedy jest topotrzebne.Pod szpitalem w poniedziałek pojawił się sam nie wiedząc kiedy i jak, ale skoro już tubył, to wszedł do środka.Nie zamierzał prześladowad Sonii, chod musiał uczciwie przyznad, żemogło to tak wyglądad.Chciał tylko sprawdzid czy ma się dobrze i wyjaśnid sobie wszystko zAgavinem.Przechodził przez znajome korytarze, starając się jak najmniej wdychad tencharakterystyczny, drażniący zapach chorób, leków i środków chemicznych.Nigdy do koocanie rozumiał jak Sonii udaje się tutaj wytrzymywad tyle czasu, bo on po dziesięciu minutachmiał już dośd.Przy ich wilczych, bardzo wyostrzonych zmysłach, prawie dusiły go te zapachy.Już nie wspominając o krwi, którą wyczuwało się tu dosłownie wszędzie.Od razu poprzekroczeniu progu potrafił stwierdzid kto krwawi i w której Sali.Natomiast to wszystko, cowydobywało się z sal operacyjnych budziło jego zwierzęcą częśd osobowości i robił siępodekscytowanym drapieżnikiem.Chciał biegad i polowad, chciał zrzucid skórę i oddad sięwładzy natury.Jak ona to wytrzymywała przez tyle godzin dziennie? Jej samokontrola ipanowanie nad wilczą częścią osobowości musiały byd żelazne.Czy i tak było z wyczuwaniemsparowania? Czy to możliwe, żeby czuła je od siedmiu lat i po prostu nauczyła się nad tympanowad? Właściwie to prawie chciałby, żeby tak było, bo to by znaczyło, że też coś do niegoczuje i nie oszalał.%7łe są dla siebie stworzeni, a on po prostu był za głupi siedem lat temu,żeby próbowad to zobaczyd.126 Do diabła, dlaczego poczuł sparowanie dopiero teraz? Nie dawało mu to spokoju.Tomiało jakiś związek z tym jak ją postrzegał przez te wszystkie lata? Jako małą siostrę jegokumpli? A wtedy w  Lunie po raz pierwszy tak naprawdę zobaczył w niej seksowną kobietę,wcielenie wszystkiego co godne pożądania, obiekt całkowicie godny uwielbienia.I oszalał.- Shane?Shane ocknął się ze wszystkich swoich rozmyślao i podążył wzrokiem w stronę, zktórej dochodził znajomy głos, jednocześnie starając się oddychad na tyle płytko, żebyaromaty krwi nie pobudzały go jeszcze bardziej.Agavin właśnie oddał pielęgniarce w recepcjisegregator z kartami pacjenta, schował eleganckie, srebrne pióro do kieszeni śnieżnobiałegofartucha i ruszył w stronę Shane a z lekką, prawie niezauważalną zmarszczką międzybrwiami.Wilki raczej nie korzystały z usług miejscowego szpitala, bo uzdrawiały się same,więc musiał uznad, że coś się stało, stąd ta zmarszczka, bo ten facet był najlepszym mistrzemw nieokazywaniu emocji, jakiego Shane znał.Czasami nawet się zastanawiał, czy on potraficokolwiek czud [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •