[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następnie, gdy okręt przechylił się w drugą stronę, ześliznęli sięukośnie na lewą burtę, zderzyli ze stołem i zrzucili srebrny dzban.Wstawali, chwytając się, czego popadnie, żeby utrzymaćrównowagę, kiedy drzwi otworzyły się gwałtownie i na progu stanąłNeonicoń. Intruzi! wrzasnął i dobył sztyletu z pochwy u pasa. Wróg napokładzie!Scamandros natychmiast sięgnął do rękawa i wyciągnął z niegomaleńki, koktajlowy widelczyk z nadzianą marynowaną cebulką.Widokprzekąski najwyrazniej podziałał na niego deprymująco, gdyżpośpiesznie schował ją z powrotem.W tym samym momencie Suzy wyciągnęła obrotowy miecz, leczNeonicoń był szybszy, a do tego miał wprawę w utrzymywaniurównowagi na chwiejnym pokładzie.Runął na Arthura, któryinstynktownie uniósł rękę, choć nie miał szans osłonić się przed ciosemzadanym długim, miotającym białe iskry sztyletem.Była to jednak jegoprawa ręka, w której trzymał Piąty Klucz.Zanim Neonicoń zadał cios,rozbłysło oślepiające światło, rozszedł się dziwny chemiczny swąd izabrzmiał stłumiony wrzask.W miejscu, w którym przed chwilą stałnapastnik, pozostały tylko dwa dymiące buty.Arthura ogarnęła irytacja. Te żałosne stwory mają czelność mnieatakować! pomyślał oburzony. Pójdę tam i urządzę im taką jatkę.Pokręcił głową i odetchnął głęboko, żeby zapędzić tę nagłąarogancję tam, skąd przywędrowała.Przestraszył się, gdyż uświadomiłsobie nieprzyjemną prawdę: mógłby wpaść w taką wściekłość, że byłbyw stanie bez zastanowienia ruszyć do ataku.Kiedy żądza krwi osłabła, Arthur poczuł silny ból ręki. Au! krzyknął, gdyż Neonicoń jednak zdołał go drasnąć końcemsztyletu.Odwrócił rękę i dostrzegł, że to coś poważniejszego niż tylkopłytkie skaleczenie: na przedramieniu miał długą na prawie dwadzieściacentymetrów ranę, głęboką aż do kości.Rozcięcie zasklepiło się jednakna oczach Arthura i pozostała po nim tylko ledwie widoczna, białablizna.Starł lewą dłonią resztki krwi, usiłując nie myśleć o tym, żestraciła normalną, czerwoną barwę, jednak nie przybrała koloruniebieskiego, typowego dla Rezydentów.Była złocista niczym gęstyciemny miód, i ten fakt wydał mu się niemal bardziej bolesny niż rana.Działo się z nim coś niepojętego, zmieniał się w osobliwą istotę. Nie została z niego nawet kupka popiołu zauważyła Suzy znieskrywaną satysfakcją i końcem miecza przewróciła dymiące butyzdematerializowanego Neoniconia. Wcale tego nie chciałem westchnął Arthur smutno. To robotaKlucza. Lepiej się szykujmy. Suzy chwyciła krawędz stołu, żebyprzeciągnąć go do drzwi, ale był przyśrubowany do podłogi, więc jejdłonie się ześliznęły i wpadła na Scamandrosa.Oboje stracilirównowagę i runęli na jeden z miękkich foteli.Suzy w ułamku sekundyzerwała się na równe nogi, ale Scamandros leżał bezradnie niczym żukprzewrócony na grzbiet. Na jednym Neoniconiu się nie skończy oznajmiła Suzy. Ladamoment zaatakują. Może nas nie usłyszeli? mruknął Arthur.Ciągłe, rytmiczne dudnienie silnika parowego statku zlewało się zskrzypieniem i zgrzytaniem takielunku, a także łomotem igruchnięciami, towarzyszącymi przebijaniu się kadłuba przez całkiemspore fale. Usłyszeli, bez dwóch zdań upierała się Suzy.Splunęła w dłoniei mocno zacisnęła je na rękojeści miecza. Mam nadzieję, że twójKlucz wypali sporą gromadę. Wcale nie zamierzam ich palić zaprotestował Arthur. Chcętylko porozmawiać ze Szczurami w Wyproście! Bardzo nam miło to słyszeć odezwał się głos spod stołu.Suzy zaklęła i schyliła się, żeby zajrzeć pod blat. Klapa w podłodze! krzyknęła z podziwem. Sprytne!Spod stołu wygramolił się Szczur mający na oko metr trzydzieściwzrostu, w białych spodniach i niebieskim płaszczu ze złotym epoletemna lewym ramieniu.Zasalutował Arthurowi i uśmiechnął się szeroko,demonstrując dwie połyskujące złotem korony na siekaczach wwydłużonym pysku.U boku nosił szablę ukrytą w pochwie, a na głowiezawadiacko przekrzywiony, napoleoński pieróg. Lord Arthur, jak mniemam? Porucznik Skubizłot, do usług.Niedawno otrzymałem nominację na stanowisko dowódcy tej jednostki itak oto zająłem miejsce po kapitanie O Goniastym, który po awansiezostał skierowany do innych zadań.Nie miałem przyjemności spotkaćpana, niemniej znane mi są fakty z pańskiej dotychczasowej współpracyz nami.Może zechcieliby państwo usiąść?Wskazał łapą fotele. Czy obowiązuje nas rozejm? spytał Arthur, ociągając się zzajęciem miejsca. I czy mówi pan w imieniu całej załogi okrętu? Jako kapitan, deklaruję rozejm w imieniu wszystkich nas,Neoniconi i Szczurów w Wyproście obwieścił Skubizłot. Szczurołapa tu nie ma, co nie? spytała Suzy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]