[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najwidoczniej obecność Luli sprawiła, że musię odmieniło.Zabrakło mi odwagi, aby odłączyć się od Edka, któremu prawietak jak mnie dotąd wszystko się udawało.Zdołał się wepchnąć nałódz, z przyczółka czerniakowskiego na Saską Kępę, gdy setkidaremnie czekały pod obstrzałem.Udając wariata w więzieniu nazamku w Lublinie wykręcił się od kuli.Miał niezwykłe zdolnościmimikry, kameleon z tupetem.Trudno mi było się z nim rozstać, tylejuż razem przeszliśmy.Liczyłem na jego spryt, rozmach i mojeszczęście.Słowacy wyświadczyli nam ostatnią przysługę.Kupili trzy biletydo Pragi.Przy kasie mogli zażądać okazania dokumentów.Pociągdo Bańskiej Bystrzycy odchodził wcześniej.Zostaliśmy sami nadworcu, bez znajomości języka i z fałszywymi papierami.%7łegnającsię, nie wzięliśmy nawet ich adresu na Słowacji.Udało nam się zająć miejsca siedzące w tym samym przedzialepociągu pośpiesznego, tu zwanego rychlikiem.Doświadczenienabyte w kraju przy szturmowaniu wagonów przydało się.Jausadowiłem się przy drzwiach na korytarz, Lula naprzeciw mnie.Edek drugi od okna, oddzielony od Luli jedną osobą.Wkrótcezatłoczyło się, pasażerowie wypełnili korytarz.Z góryzdecydowaliśmy, że po polsku nikt się nie odzywa, nie zdradzamyswej narodowości i w zasadzie nie znamy się.Nie było to łatwe wwykonaniu.Cisza trwała krótko.Wywiązały się rozmowy i nie możnabyło udawać głuchoniemych.Edek, chcąc nie chcąc, musiał wdać sięw konwersację z sąsiadem.Przedstawił się jako Słowak wychowanyw Polsce.W ciągu tych paru godzin podłapał już sporo języka,zręcznie przekręcał polskie słowa na słowackie czy czeskie.Zwłaszcza akcent wychodził mu dobrze.Zdecydowałem, że znamLulę i odezwałem się do niej po angielsku.Odtąd z rzadkawymienialiśmy bardzo krótkie zdania.Z góry umówiłem się z nią, żejeśli rozmawiamy, to tylko w tym języku.Pasażerowie zapewnewydedukowali, że jesteśmy Anglikami, bo nas po czesku niezagadywali.Czasem tylko wymienialiśmy uśmiechy, mojepowściągliwe, jak przystało na syna dumnego Albionu.Lula znałaangielski lepiej ode mnie.Korzystając z wolnego czasu na dworcu wMoravskiej Ostravie, dla przyszłego użytku, wycyzelowałem kilkazdań angielskich, aby się nie zająknąć w razie czego.Lula wyciągnąwszy papierosa zwróciła się do mnie: - Would47 you mind to give me a light?Na co ja odrzekłem: Of course, I have matches, czy coś w tymrodzaju, coś krótkiego, i sięgnąłem do kieszeni po zapałki.Jeden zpasażerów uprzedził mnie, posługując się zapalniczką.Wymieniliśmyuśmiechy, we trójkę.Ciemność musiała zapaść wkrótce po wyjezdzie z Ostravy.Była to już druga nieprzespana noc.Przyszło odprężenie.Wciśniętyw kąt przymykałem oczy, usiłując się zdrzemnąć i udając, żedrzemię.Każdy stuk kół oddalał mnie od przeszłości i zbliżał doprzyszłości.Coraz dalej od ojczyzny, tej z orłem bez korony i tej zorłem w koronie.Szczęknęła klamka.Otworzyłem oczy.W korytarzuobok, kilku w mundurach sprawdzało dokumenty.Jeden z nichodsunął drzwi, zasalutował:- PYipravte si ob%0ńanske prokazy ke kontrole!Wpierw zwrócił się do Luli siedzącej naprzeciw mnie.Chwilanapięcia i zwrócił jej dokument.Kolejno siedzący podawali swoje papiery.Czech.Edek.Czech., obchodził przedział ruchem przeciwnym wskazówcezegara.Gdy tylko żołnierz, bez słowa, z lekkim skinieniem głowyoddał Edkowi dokument, nagle poczułem jakby pomiędzy nim i Lula amną, rozwarła się przepaść - tak nisko oceniałem własne szansę.Odezwałem się do Luli, jak tylko zwrócili jej dokument.Wymieniliśmy półgłosem kilka krótkich zdań po angielsku,wystarczająco jednak długich i głośnych, aby nie uszło to uwagiżołnierzy.Chwyciłem się jej jak tonący brzytwy.Trzymając w rękuportfel zastanawiałem się co wyjąć, fałszywy słowacki, czy kenkartęniemiecką z wyciętym orłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •