X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z niewymownym przeczuciem ca�y lud litewskiPogl�da� ka�dej nocy na ten cud niebieski,Bior�c z�� wró�b� z niego tudzie� z innych znaków;Bo zbyt cz�sto s�yszano krzyk z�owieszczych ptaków,Które na pustych polach gromadz�c si� w kupy,Ostrzy�y dzioby, jakby czekaj�c na trupy.Zbyt cz�sto postrzegano, �e psy ziemi� ry�yI jak gdyby Smier� wietrz�c, przeraxliwie wy�y:Co wró�y g�ód lub wojn�; a stra�nicy boruWidzieli, jak przez sm�tarz sz�a dziewica moru,Która wznosi si� czo�em nad najwy�sze drzewa,A w lewym r�ku chustk� skrwawion� powiewa.Ró�ne st�d wnioski tworzy� stoj�cy przy p�ocieCywun, co przyszed� zdawa� spraw� o robocie,I pisarz prowentowy w szeptach z ekonomem.231 Lecz Podkomorzy siedzia� na przyxbie przed domem.Przerwa� rozmow� goSci, zna�, �e g�os zabiera;B�ysn�a przy ksi�ycu wielka tabakiera(Ca�a z szczerego z�ota, z brylantów oprawa,We Srodku za szk�em portret króla Stanis�awa);Zadzwoni� w ni� palcami, za�y� i rzek�:  PanieTadeuszu, WaScine o gwiazdach gadanieJest tylko echem tego, co s�ysza�eS w szkole.Ja o cudzie - prostaków poradzi� si� wol�.I ja astronomiji s�ucha�em dwa lataW Wilnie, gdzie Puzynina, m�dra i bogataPani, odda�a dochód z wioski dwiestu ch�opówNa zakupienie ró�nych szkie� i teleskopów;Ksi�dz Poczobut, cz�ek s�awny, by� obserwatoremI ca�ej Akademiji naonczas rektorem,Przecie� w ko�cu katedr� i teleskop rzuci�,Do klasztoru, do cichej celi swej powróci�I tam umar� przyk�adnie.Znam si� te� z Rniadeckim,Który jest m�drym bardzo cz�ekiem, chocia� Swieckim.Owo� astronomowie planet�, komet�,Uwa�aj� tak jako mieszczanie karet�;Wiedz�, czyli zaje�d�a przed króla stolic�,Czyli z rogatek miejskich rusza za granic�;Lecz kto w niej jecha�? po co? co z królem rozmawia�?Czy król pos�a z pokojem, czy z wojn� wyprawia�?O to ani pytaj�.232 Pomn�, za mych czasów,Gdy Branecki karet� sw� ruszy� do JassówI za t� niepoczciw� poci�gn�� karet�Ogon targowiczanów, jak za t� komet� -Lud prosty, cho� w publiczne nie miesza� si� rady,Zgadn�� zaraz, �e ogon ów jest wró�b� zdrady.S�ycha�, �e lud da� imi� m i o t � y tej komecie,I powiada, �e ona milijon wymiecie.A na to rzek� z uk�onem Wojski:  Prawda, JaSnieWielmo�ny Podkomorzy; przypominam w�aSnie,Co mnie mówiono niegdyS, ma�emu dzieci�ciu,Pami�tam, cho� nie mia�em wówczas lat dziesi�ciu,Kiedy widzia�em w domu naszym nieboszczykaSapieh�, pancernego znaku porucznika,Co potem by� nadwornym marsza�kiem królewskim,Na koniec umar� wielkim kanclerzem litewskim,Miawszy lat sto i dziesi��.Ten, za króla JanaTrzeciego by� pod Wiedniem w chor�gwi hetmanaJab�onowskiego; owo� ów kanclerz powiada�,�e w�aSnie kiedy na ko� król Jan Trzeci siada�,Gdy nuncjusz papieski �egna� go na drog�,A pose� austryjacki ca�owa� mu nog�,Podaj�c strzemi� (pose� zwa� si� Wilczek hrabia),Król krzykn��:Spójrz�, ali� nad g�owy suwa� si� kometaDrog�, jak� ci�gn�y wojska Mahometa:Z wschodu na zachód; potem i ksi�dz Bartochowski,Sk�adaj�c panegiryk na tryumf krakowski,233 Pod god�em Orientis Fulmen, prawi� wieleO tym komecie; tak�e czytam o nim w dzielePod tytu�em Janina, gdzie jest opisanaCa�a wyprawa króla nieboszczyka JanaI wyryta chor�giew wielka Mahometa,I ów taki, jak dziS go widzimy, kometa. Amen - rzek� na to S�dzia - ja wró�b� WaszeciPrzyjmuj�; oby z gwiazd� zjawi� si� Jan Trzeci!Jest na zachodzie wielki dziS bohater; mo�eKometa go przywiedzie do nas; co daj Bo�e!Na to rzek� Wojski, g�ow� pochyliwszy smutnie: Kometa czasem wojny, czasem wró�y k�ótnie!Niedobrze, i� si� zjawi� tu� nad Soplicowem:Mo�e nam grozi jakiem nieszcz�Sciem domowem.MieliSmy wczora dosy� rozterku i zwady,Tak w czasie polowania, jako i biesiady,Rejent k�óci� si� z rana z panem Asesorem,A pan Tadeusz wyzwa� Hrabiego wieczorem.Pono spór ten ze skóry niedxwiedziej pochodzi�;I gdyby mnie Dobrodziej S�dzia nie przeszkodzi�,Ja bym u sto�u obu przeciwników zgodzi�.Bo chcia�em opowiedzie� wypadek ciekawy,Podobny do zdarzenia wczorajszej wyprawy,Co trafi� si� najpierwszym strzelcom za mych czasów,Pos�owi Rejtanowi i ksi�ciu Denassów.Przypadek by� takowy:234 Jenera� PodolskichZiem przeje�d�a� z Wo�ynia do swoich dóbr polskich,Czy te�, gdy dobrze pomn�, na sejm do Warszawy.Po drodze zwiedza� szlacht�, ju� to dla zabawy,Ju� dla popularnoSci; wst�pi� wi�c do panaTadeusza, dziS Swi�tej pami�ci, Rejtana,Który by� potem naszym nowogrodzkim pos�emI w którego ja domu od dzieci�stwa wzros�em.Owo� Rejtan na przyjazd ksi�cia Jenera�aZaprosi� goSci - liczna szlachta si� zebra�a,By�o teatrum (Ksi��� kocha� si� w teatrze);Fajerwerk dawa� Kaszyc, który mieszka w Jatrze,Pan Tyzenhauz tancerzy przys�a�, a kapeleOgi�ski i pan So�tan, co mieszka w Zdzi�ciele.S�owem, dawano huczne nad spodziw zabawyW domu, a w lasach wielkie robiono ob�awy.Wiadomo zaS WaszmoSciom jest, �e prawie wszyscy,Ile ich zapami�ta� mo�na, Czartoryscy,Cho� id� z Jagiellonów krwi, lecz do mySlistwaNie s� bardzo pochopni, pewno nie z lenistwa,Lecz z gustów cudzoziemskich; i ksi��� Jenera�Cz�Sciej do ksi��ek nixli do psiarni zaziera�,I do alkówek damskich cz�Sciej ni� do lasów.W Swicie Ksi�cia by� ksi��� niemiecki Denassów,O którym powiadano, �e w libijskiej ziemiGoszcz�c, polowa� niegdyS z królmi murzy�skiemiI tam tygrysa Spis� w r�cznym boju zwali�,Z czego si� bardzo ksi��� ów Denassów chwali�.235 U nas zaS polowano na dziki w t� por�;Rejtan zabi� ze sztucca ogromn� macior�,Z wielkim niebezpiecze�stwem, bo z bliska wypali�.Ka�dy z nas trafnoS� strza�u wydziwia� i chwali�,Tylko Niemiec Denassów oboj�tnie s�ucha�Pochwa� takich i, chodz�c, pod nos sobie dmucha�:�e trafny strza� dowodzi tylko Smia�e oko,Bia�a bro� Smia�� r�k�; i zacz�� szerokoZnowu gada� o swojej Libiji i Spisie,O swych królach murzy�skich i o swym tygrysie.Markotno to si� sta�o panu Rejtanowi,By� cz�ek �ywy, uderzy� po szabli i mówi:-I zaczynali z Niemcem dyskurs nazbyt �wawy.Szcz�Sciem, ksi��� Jenera� przerwa� te rozprawy,Godz�c ich po francusku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •