[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ko, ko, ko.Karl rąbał drewno.Wieczorem kładli się do kutego z żelaza łóżka z pierzyną, a wpadająceprzez okno światło księżyca oświetlało srebrzyście ich twarze.Jakże niedojrzali wydawali sięjej koledzy Jamiego, a te rozchichotane dziewczyny w szkole! Imogen jechała ścieżką wśródszumiących pinii.Skręciła w główną drogę do wsi, minęła budynki gminne i domymieszkalne.Dotarła do zakrętu, za którym rozciągały się wiejskie łąki.Zegar na kościelnejwieży wybił pierwszą.Przed pubem stała zaparkowana furgonetka Karla.Serce Imogen skoczyło do gardła.Zatrzymała Skylark i zsiadła z niej.Nogi miała jak zwaty.Chwilę zajęła się uprzężą.Poprawiając popręg, spojrzała na drzwi do pubu.Skoncentrowała całą siłę woli, nakazując pojawić się w nich Karlowi.Zawsze tak robiła, odnajmłodszych lat.Jeśli policzę do dziesięciu.Jeśli ścisnę dostatecznie mocno.Drzwi się otworzyły.Karl wyszedł.Wsiadła na konia i podjechała do niego. Cześć powitał ją. Nie powinnaś być w szkole? Teraz mam wolne.Przygotowuję się do egzaminów.Uśmiechnął się. I jak widzę, ciężko pracujesz.Miał na sobie kurtkę z oślej skóry i apaszkę w kropki przewiązaną na szyi. Kiedy sobie pojeżdżę, lepiej mi się myśli.Popatrzył na konia. Jak tam podkowy? W porządku. To do zobaczenia.Trzymaj się. Wsiadł do furgonetki i odjechał.Odetchnęła głęboko zapachem spalin, który zostawił po sobie jego samochód.Pogrążonaw myślach wracała do domu.Zeskoczyła i zaprowadziła Skylark do stajni.Wciąż zamyślona,obejrzała końskie kopyta.Poszła do skrzynki z narzędziami ojca i wyjęła z niej obcęgi.April miała trzydzieści lat była starsza, niż początkowo sądził.Jej skóra była takagładka, błyszcząca jak skórka śliwki, a ona sama wyglądała jak dojrzały owoc.Kiedy sięśmiała, co zdarzało się bardzo często, Gordon nie mógł się nadziwić bieli jej zębów.I jakojedyna pielęgniarka zawsze znalazła czas, żeby z nim porozmawiać.W miarę upływu dniGordon z coraz większym zainteresowaniem słuchał historii jej życia jak żywcem wyjętej zoper mydlanych.Miał wrażenie, że pojawiające się w nim postacie zna nie gorzej niżczłonków własnej rodziny.W środę przyniosła mu parę kaset.Jedną po drugiej ułożyła na jego łóżku. Alanis Morisette.Nina Simone. powiedziała. Lubię kobiety, które śpiewają otym, jakie to ich życie jest do kitu.Uśmiechnął się. Bo twoje jest niby takie wspaniałe, no nie? Usadowił się wygodnie, z radościączekając na kolejną opowieść. No to mów, co się wczoraj stało z tym bokserskim trenerem? Przyjął Dennisa i wrócili do domu, razem z innymi kumplami, zalani w trupa.Zaczęliśpiewać, darli się jak idioci, aż ludzie walili w sufit, a ja próbowałam się trochę przespać.Nagle dzwoni moja ciotka. Ta, której samochód stanął w płomieniach? Skinęła głową. Jest trzecia rano, rozumie pan, a ona mówi, że chyba ma Parkinsona i czy mogłabym jejopisać symptomy.A tymczasem w drugim pokoju coś leci z hukiem.Te świry postanowiłyzatańczyć na moim szklanym stole. Przerwała, bo zjawiła się Dorothy.Gordon przedstawił je sobie. To jest April.Opiekuje się mną. Bardzo mi miło panią poznać powiedziała Dorothy. Dużo o pani słyszałam.Mążdochodzi do siebie, prawda? O tak, świetnie mu idzie.Już się zajął reorganizacją oddziału. Gordon! Jeszcze kilka dni dodała April a przebuduje całą służbę zdrowia.Pewnie uda mu sięto lepiej niż im.Wyszła. Bardzo miła dziewczyna. Nie masz pojęcia, co jej się przytrafiło w zeszłym tygodniu powiedział Gordon.Widzisz, ona ma chłopaka Dennisa i on ciągle wdaje się w jakieś bójki, a ona musi gowyciągać z ciupy.Mieszkają nad optykiem w Brixton. Gordon, nie ekscytuj się tak. Dorothy położyła mu uspokajająco dłoń na ramieniu.Umilkł. Zresztą nieważne.Dorothy wyjęła z torby kilka książek. Wypożyczyłam je z biblioteki. Położyła książki na szafce przy łóżku. Niczym sięnie martw.Frank zajął się budową w Lavender Hill, z Duke s Avenue Len przysłał faksemsprawozdanie, a ja wczoraj zrobiłam VAT. Przerwała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]