[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wymyślę coś i jakośsobie poradzimy.Mój Gumiś i ja.Płakałam, ażwypłakałam wszystkie łzy, a potem siedziałamjeszcze chwilę, próbując dojść do ładu z tym, cosię wydarzyło i ze świadomością, że od tej porywszystko się zmieni.Brandon usiadł obok mnie. Muszę cię zabrać, żebyś coś zjadła  odezwałsię łagodnie.Mówił poważnie? Jedzenie było ostatnią rzeczą,o jakiej myślałam. Nie jestem głodna. Rozumiem, że nie jesteś  westchnął i odwró-cił mi głowę tak, żebym na niego patrzyła. Alejesteś w ciąży, Harper, i musisz coś zjeść. 60/444 Mówiłam ci w domu, jestem po śniadaniu. Jest prawie piąta. Ton jego głosu był ła-godny, ostrożny.Szybko zerknęłam na niego i zachodzące słońce.Miał rację, przesiedzieliśmy tu ponad osiem godz-in.Teraz, kiedy wiedziałam, ile czasu upłynęło, za-częłam czuć, że mam sztywne plecy, boli mniepupa i burczy mi w brzuchu.Próbowałam się pod-nieść, ale było mi ciężko, za długo siedziałam wjednej pozycji.Brandon objął mnie w pasie, po-ciągnął do góry i pomógł mi przejść do samocho-du.Pojechaliśmy do Panera.Brandon zaprowadziłmnie do stolika z tyłu i siedział w milczeniu,dopóki nie zjadłam prawie całej kanapki. Chcesz o tym porozmawiać?Claire powtarzała mi dziesiątki razy, odkąd  ad-optowali mnie do swojej rodziny, że naprawdęmuszę zacząć dzielić się moimi uczuciami.Pow-iedziała, że to duszenie wszystkiego w sobiekiedyś mnie zabije.Wtedy się z niej śmiałam, jed-nak zaczęłam się coraz bardziej otwierać i byłam 61/444zaskoczona tym, o ile lepiej się dzięki temupoczułam. Hmm, chyba tak. Patrzyłam na cierpliwąminę Brandona przez kilka minut, żeby się upewn-ić, czy nie rozpłaczę się w restauracji.Pewnie dlat-ego zabrał nas na koniec sali. Jestem zła.Nietylko z powodu siebie samej, ale ze względu nadziecko.%7łe mnie zostawia, to jedno, ale co innego,że zostawia syna.Nawet gdyby powiedział, żemimo wszystko chce być obecny w jego życiu,kiedy się urodzi, zawsze bym się martwiła, że wkońcu jego też zrani.Chcę, żeby dziecko miałooboje rodziców, którzy kochają je i siebie.Ty torozumiesz lepiej niż ktokolwiek.Brandon tylko skinął głową. Jestem zła, że to zrobił, ale chyba nie powin-nam.Od samego początku wiedziałam, że Chasenie jest facetem do związku, a potem, po tymgłupim weekendzie z nim, odpychałam go odsiebie, bo wiedziałam, że pewnego dnia mniezostawi.Od dnia, kiedy go poznałam, 62/444odpychaliśmy się nawzajem, a on przez długi czasmnie ignorował.Jego rodzina powiedziała mi, żerobił to dlatego, że byłam z tobą, a on nie mógłtego znieść.Ale dowiedziałam się o tym dopieropo naszym zerwaniu, a nawet wtedy nie mogłam wto uwierzyć. Wiedziałam, że nie powinnam nicwięcej mówić, ale w tej chwili nie byłam w staniesię już powstrzymać.Chciałam powiedzieć Bran-donowi o wszystkim i wyglądało na to, że zrobię towłaśnie teraz. Od razu żałowałam tego weekenduz nim, nie mogłam uwierzyć, że zrobiłam ci cośtakiego.Byłam w tobie taka zakochana. Zasz-lochałam lekko, odkaszlnęłam i wzięłam głębokioddech, żeby się uspokoić. I z jakiegoś głupiegopowodu w nim też byłam zakochana.Od zawsze, inienawidziłam tego.Chciałam wyrzucić go zmyśli, z serca i z życia.Chciałam tylko ciebie.Alenarobiłam bałaganu, poddałam się i spróbowałambyć z nim, chociaż wiedziałam, że w końcu zranito nas oboje, ciebie i mnie.Kiedy wróciłeś z Ari-zony, przyrzekłam, że nigdy więcej nie zrobię 63/444niczego przeciw tobie, że będę cię kochać ipostaram się zasłużyć na twoją miłość.Niestety,jak zauważyłeś, nie mogłam przestać o nimmyśleć.Doprowadzało mnie to do szaleństwa:myślenie o tobie i naszej przyszłości, myślenie otym, jak bardzo nie mogę znieść Chase a.Alewiedziałam, czego chcę, i było to życie z tobą.Zaczęło do mnie docierać, że nie zapomnę o nim,dopóki nie zamknę za sobą tego rozdziału, jednakjakaś część mnie bała się tego, co się stanie, kiedygo znowu zobaczę.Brandon nadal milczał, ale jego oczy lśniły odłez, które starał się powstrzymać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •