[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odebrano jej kolejną cząstkę Jeffa.To był ten sam człowiek, co wczoraj wieczorem.Zdarł mi z szyi krzyżyk.Jaki człowiek? Chyba nie ten włóczęga, któremu dałaś pieniądze?Skinęła głową i Chris zmarszczył czoło.Jak on cię znalazł?Nie wiem.Jeszcze raz dotknęła szyi, przejęta przytłaczającym smutkiem.Dlaczego on tozrobił?Chris i Deni wydawali się zasmuceni nie mniej niż ona.Dobrze rozumieli, że nie był to zwykływisiorek.Może policja zdoła go odzyskać powiedział Chris.Jeśli zaraz do nich zadzwonimy.Policja.Witraże.O mój Boże powiedziała Mira.Czy to możliwe?Co takiego? spytała Deni. I powtórnie przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych, a królestwu Jego nie będzie końcazdanie z witraży kościoła Sióstr Miłosierdzia.Ten włóczęga już wczoraj mówił Biblią.Dzisiajpowiedział prawie to samo, co wymazano na witrażach.A detektyw zastanawiał się, czy aktwandalizmu mógł mieć coś wspólnego ze mną.Chris odzyskał głos pierwszy.Uważam, że powinniśmy zatelefonować pod dziewięćset jedenaście.Nie.Mam inny numer.Zaraz go znajdę.Rozdział 13piątek, 12 sierpnia godz.10.50To dlatego mnie poznała powiedział Malone, gdy Bayle wjechała samochodem na parkingfirmy Gallier Glassworks.Mieszkał ze Stacy zaledwie przecznicę dalej.Kto? spytała Bayle.Mira Gallier.Kiedy ją przesłuchiwałem, oboje odnieśliśmy wrażenie, że się znamy ale niewiedzieliśmy skąd.Nie tylko jesteśmy sąsiadami, ale nawet byłem ze Stacy w jej sklepie.Kupiliśmyu niej witraż.Bayle zaparkowała wóz.Teraz, kiedy widzę logo Glassworks, przypominam ją sobie.Po Katrinie tę Gallier częstopokazywali w wiadomościach.Powiedziała mi, że podczas huraganu zginął jej mąż.Bayle wzruszyła ramionami.Coś mi się kojarzy.Malone skinął głową.Telewizja pokazywała tyle różnych niezwykłych i tragicznych historii, żetrudno było wszystkie zapamiętać.Wysiedli z samochodu i jednocześnie trzasnęli drzwiczkami.Wmilczeniu doszli do frontowego wejścia.Dziękuję, że pan przyszedł, detektywie Malone powiedziała Mira Gallier, stając w progu.Wyglądała jak osoba po ciężkim przejściu.Smugi krwi zabrudziły jej białą bluzkę, znaczyły szyję idekolt.Nic się pani nie stało? spytał.Nie zranił mnie.Chyba spotkała pani moją współpracownicę, detektyw Bayle.Skinęła głową i odsunęła się, żeby wpuścić ich do środka.Malone przeniósł wzrok na dwojeludzi, których tam zobaczył, mężczyznę i kobietę.Kobieta, która zapewne niedawno skończyładwadzieścia lat, była drobna i ciemnowłosa.Mężczyzna średniej budowy, jasnowłosy, i piwnymioczami, wydawał się nieco starszy.Gallier zauważyła, w którą stronę Malone kieruje spojrzenie.Detektywie, to moja asystentka Deni Watts, i jej chłopak Chris Johns przedstawiła.Skinął im głową na powitanie, po czym skupił uwagę na Mirze.Proszę nam opowiedzieć, co się stało.Przyszłam dziś rano pierwsza.O której godzinie?Około dziesiątej.Urwała, jakby trudno jej było zebrać myśli.Dałam Deni wolneprzedpołudnie.Długo pracowałyśmy bez przerwy nad czyszczeniem witraży w kościele SióstrMiłosierdzia.Jak idzie?Skończyłyśmy wczoraj wieczorem.Muszę to obejrzeć.Malone zerknął do notatnika trzymanego w ręce, a potem znowu na MiręGallier.Czyli pani zjawiła się pierwsza około dziesiątej.Tak.Zrobiłam sobie kawę i poszłam do pracowni.Gdzie to jest?Wskazała w lewo.Przesuwne drzwi były otwarte.Bayle podeszła do nich i zajrzała do środka.Proszę mówić dalej.Zamknęłam za sobą drzwi i.Dlaczego?Pytanie zadała Bayle.Mira odwróciła się do niej. Słucham?Pani była sama.Po co zamykać drzwi?Przez chwilę przyglądała się Bayle, zanim odpowiedziała:Z przyzwyczajenia.Staramy się odgradzać oba pomieszczenia, resztki materiałów ze studia sięroznoszą.Malone przejął inicjatywę.Co stało się potem?Usłyszałam, że ktoś chodzi po sąsiednim pomieszczeniu.Uznałam, że to Deni, więc jązawołałam.Przecież dała jej pani wolne przedpołudnie.Ona już taka jest.Uśmiechnęła się z uznaniem do swojej asystentki.Gotowa do poświęceń.Co dalej?Po wejściu nie zamknęłam drzwi na zamek.Teoretycznie mieliśmy otwarty sklep, chociażniewielu przechodniów tu zagląda.Ale to nie była pani asystentka?Nie.To był bezdomny, któremu dałam wczoraj wieczorem dwadzieścia dolarów.Malone zerknął na Bayle.Bacznie przyglądała się właścicielce pracowni.A gdzie i o której godzinie to się zdarzyło?Pod Corner Bar, około pierwszej w nocy.Zrobiło mi się go żal.To kilka przecznic stąd stwierdził Malone.Bezdomny prawdopodobnie przenocował naczyimś podwórku albo w szopie.Proszę dalej.Trzymał w ręku coś, co wzięłam za nóż.To nie był nóż?Pokręciła głową.Odłamek stłuczonego szkła.Jeden z naszych.Ten człowiek krwawił.Czy to jego krew ma pani na koszuli? włączyła się Bayle.Mira przycisnęła dłoń do szyi.Tak.On.Odchrząknęła.On stał tam i patrzył na mnie.Wyrzucał z siebie jakieś chorobliweandrony o Jezusie i Sądzie Ostatecznym, fałszywych prorokach i ogniu piekielnym.Dlatego panawezwałam, detektywie Malone.Wydawało mi się dziwne, że najpierw ktoś pomazał sprejem mojewitraże w kościele Sióstr Miłosierdzia, a dzisiaj zdarzyło się coś takiego.To po prostu.Naglestraciła pewność siebie.Zastanawiałam się, czy te zdarzenia mogą mieć związek, czy tenczłowiek nie zabił ojca Giroda.Czy wypowiedział dokładnie to zdanie, które wypisano na witrażach?Nie.Co powiedział? Czy pamięta pani dokładnie?Nie wydaje mi się, żebym mogła zapomnieć. I w końcu zbierze Pasterz swoją trzodę.To, coczeka fałszywych proroków, jest daleko gorsze niż wieczne potępienie.Zamilkła, bo ogarnął jąnagły lęk.Tak naprawdę przestraszył mnie jednak dalszym ciągiem wyjaśniła po chwili.Powiedział, że ich ciało będzie oddzielone od kości i upieczone, i dane na pożarcie złym duchom.Czyje kości?Fałszywych proroków odrzekła.O to przecież chodziło.On twierdził, że fałszywychproroków czeka najgorszy los.Do rozmowy włączył się Chris.Wczoraj wieczorem ten człowiek też przemawiał biblijnym językiem.Tylko nie o SądzieOstatecznym.To brzmiało bardziej jak: Wszystko w Bożych rękach, Bóg wezmie cię w opiekę.Malone zapisał coś w notesie.Słusznie pani zrobiła, dzwoniąc do mnie orzekł.Proszę się nie martwić ewentualnymzwiązkami obu spraw i zostawić to nam.Uśmiechnął się krzepiąco.Na tym polega nasza praca.Co było dalej?Usłyszałam Deni i Chrisa.On widocznie też, bo nagle.rzucił się na mnie i chwycił mnie zaszyję.Już myślałam.Czy nie ma pani nic przeciwko temu, że zajrzę do pracowni? spytała Bayle.Proszę bardzo.Deni, czy możesz pokazać, gdzie.Ja się tym zajmę zaofiarował się Chris i gestem zaprosił Bayle.Tędy proszę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]