[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na dole schodów Kiggs spojrzał w prawo, a ja w lewo.Ujrzałam rąbek sukni lady Corongi znikający za rogiem.Pobiegliśmy, podążającnajsłabszym ze śladów otwarte drzwi, nuta jej perfum, zasłona poruszona nieistniejącympodmuchem aż dotarliśmy do serwantki, którą odsunięto od ściany, ukazując ukryte przejście.Kiggs przerwał pościg. I to był błąd, lady powiedział.Wrócił na korytarz, troje drzwi dalej znajdowała się strażnica.Otworzył drzwi, krzyknął, byzwrócić na siebie uwagę, i zrobił pięć szybkich gestów.Ze środka wypadli strażnicy i rozbieglisię we wszystkie strony.Kiggs wrócił do odsuniętej serwantki obok już stał strażnik, któryzasalutował i podał nam latarnię. O co ich poprosiłeś? spytałam.Mówiąc, zademonstrował mi gesty. Rozgłosić; wszyscy; zamknąć dolne tunele; ostrzec miejski garnizon; i. spojrzał mi w oczy. Smok.Sygnały robiły wrażenie. Czy podążą za nami w dół? Wkrótce.Minie trochę czasu, zanim wszyscy zajmą miejsca.Jest siedem wejść. Wliczając w to tajne wyjście do wypadów na wroga?Nie odpowiedział, jedynie ruszył dalej w mrok.Oczywiście, że straż pałacowa nie dotrze do tegowyjścia na czas, dlatego posłał wiadomość do miasta, ale oni też się spóznią.Poczułamściskanie w sercu.Glisselda może zginąć, zanim ktokolwiek z nas do niej dotrze.Miałam własne oddziały, które mogłam zmobilizować.Aktywowałam kolczyk Ormy nałańcuszku, modląc się, by go usłyszał, by nie zdążył się zbytnio oddalić i by dotarł do nas na czas.Pózniej sięgnęłam do Abdo.Gdzie jesteś? spytał. Martwiliśmy się!Dzieją się złe rzeczy.Musicie pobiec z Larsem jak najszybciej na północno-zachodnie zboczeWzgórza Zamkowego.Z tajemnego wyjścia na zboczu wzgórza wkrótce może się wyłonić wrogismok.Albo bardzo silna, nieprawdopodobnie szybka staruszka.Wciąż nie byłam do końca pewna.Jak mamy zejść po murze zamku z tamtej strony?Na kamień świętego Mashy.Znajdziecie sposób.Miałam nadzieję, że to prawda.A co nasza dwójka ma zrobić przeciwko wrogiemu smokowi?Nie wiem.Wiem tylko, że jestem teraz w tunelach za nim, a jeśli ty i Lars dotrzecie na miejsce,to będzie nas już dwa razy więcej.Nie musimy go zabić, wystarczy, że go zatrzymamy do czasu,aż mój wuj tu dotrze.Puściłam go, bo wiedziałam, że znów się sprzeciwi i ponieważ ciągle potykałam się onierówności, kiedy skupiałam się na czymś innym.Przeszliśmy przez troje drzwi, teraz szeroko otwartych, i wiedzieliśmy, że lady Corongi też tędyprzeszła.Kiedy dotarliśmy do naturalnych jaskiń, Kiggs wyciągnął miecz.Otaksował mniewzrokiem od góry do dołu. Powinniśmy znalezć ci broń, zanim tu zeszliśmy! Jego oczy w blasku latarni wydawały sięudręczone. Chcę, żebyś zawróciła. Nie bądz śmieszny. Fino, nie wiem, co zrobię, jeśli stanie ci się krzywda! Proszę, zawróć!Wyprostował się, jakby miał zamiar zastąpić mi drogę. Przestań! krzyknęłam. Marnujesz czas.Na jego twarz opadła zasłona smutku, ale pokiwał głową i wrócił do zadania, które nas czekało.Dotarliśmy do otworu jaskini, ale nie widzieliśmy nikogo, jedynie kobiece ubranie rozrzucone pocałej ziemi jak zrzucona skóra.Popatrzyliśmy po sobie, przypominając sobie złożoną suknię, którąwidzieliśmy wcześniej.Wszystko mieliśmy przed oczami, ale zabrakło nam rozumu, by tozobaczyć.Glisselda wyraznie walczyła, gdy lady Corongi się rozbierała, więc pozostała pewna nadzieja,że stwór jeszcze nie mógł latać.Wypadliśmy z jaskini na śliską, zaśnieżoną trawę, rozglądając sięza ściganą dwójką.Księżniczka krzyknęła obróciliśmy się w stronę jej głosu.Nad wejściem do jaskini, na tle nieba różowiejącego pierwszym blaskiem świtu, malowała sięsylwetka nagiego, żylastego mężczyzny, z Glisseldą przerzuconą przez ramię.Przebywał na dworze przebrany za kobietę przez niemal całe życie księżniczki.Zalanyperfumami, unikał innych saarów, wkradł się w łaski księżniczki Dionne i czekał na okazję zcierpliwością, jaką mają jedynie gady.Mimo całego doświadczenia z saarantrai, nigdy wcześniej nie widziałam, jak jeden z nichprzeobraża się z człowieka w smoka.Rozłożył się, przeciągnął, wyciągnął, jeszcze rozwinął.Wszystkie te przemiany wydawały się całkowicie logiczne, wszystkie ludzkie części ciałaprzekonująco smocze ramiona rozwijające się w skrzydła, kręgosłup przedłużający się w ogon,wydłużająca się twarz, łuski wyrastające ze skóry.Udało mu się dokonać tego wszystkiego, niewypuszczając Glisseldy skończył, trzymając ją mocno w przednich szponach.Gdybyśmy byli bystrzy, rzucilibyśmy się na niego, kiedy się przeobrażał, ale staliśmy jakby nogiwrosły nam w ziemię, zbyt osłupiali, by myśleć.Wszelkie wątpliwości zostały rozwiane to był Imlann.Przez jeszcze kilka minut nie mógł latać świeżo przeobrażony saar jest miękki i słaby, jakmotyl, który właśnie wyłonił się z kokonu.Jego szczęki poruszały się mógł zionąć ogniem.Wciągnęłam Kiggsa z powrotem do jaskini, zanim kula ognia uderzyła w ziemię przed wejściem,wyrzucając w powietrze osmalone kamienie.Imlann nie umiał wytworzyć dużej kuli, ale gdybyopuścił szyję do wnętrza jaskini, nie potrzebowałby pełnego płomienia, zwłaszcza gdyby Kiggs sięnie wycofał.Ile czasu zajmie Larsowi i Abdo dotarcie na miejsce? I Ormie, jeśli w ogóle miał przybyć?Widziałam tylko jedno rozwiązanie odwróciłam się, by znów wyjść z jaskini. Oszalałaś?! krzyknął Kiggs, chwytając mnie za ramię.Tak się składało, że oszalałam.Odwróciłam się i pocałowałam go w usta, ponieważrzeczywiście mogło to być ostatnie, co uczynię w moim życiu, kochałam go i czułam sięrozpaczliwie smutna na myśl, że on nigdy się tego nie dowie.Pocałunek zaskoczył go na tyle, żepuścił moje ramię, a ja wybiegłam na zaśnieżone zbocze. Imlannie! krzyknęłam, podskakując i machając rękami jak wariatka. Zabierz mnie ze sobą!Potwór przechylił głowę i wrzasnął: Nie jesteś smokiem, sprawdziliśmy to w pralni.Kim jesteś, na płomienie?Teraz.Musiałam być wystarczająco interesująca, by nie zabił mnie od razu, a istniała tylko jednainformacja, która mogła zadziałać. Jestem twoją wnuczką! Niemożliwe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]