[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7łe mimo pewnych problemów zużywaniem mocy, zawsze starasz się z nich korzystać, by pomagać ludziom.- Wzruszyłramionami.- Stwierdziłem, że pasujemy do siebie.Olbrzymia jadalnia raptem jakby się skurczyła do rozmiarów pokoju mieszczącego tylko stółoraz mnie i Cala.- Posłuchaj, Sophie.- zaczął.Nim jednak zdążył dokończyć, do sali wparowała Jenna.- Rozumiem ludzi, zapach tego boczku jest zniewalający! - ogłosiła i zamarła w bezruchu.-Jejku! - Wraz z tym okrzykiem odpłynął z niej cały wigor.- Przepraszam! Nie chciałamprzeszkadzać.To m-m-może lepiej wyjdę? -Wskazała kciukiem drzwi.- I wrócę, yyy.pózniej?Ale chwila prysła jak bańka mydlana.Cal wyprostował się na krześle, a ja odgarnęłam włosyza uszy.- Nie, nie, spoko, zostań - odparłam szybko, skupiając się na jedzeniu bardziej niż naegzaminach wstępnych.- Reszta chyba jeszcze śpi.- Wszyscy już wstali.Po prostu cicho się zachowują -odezwał się ktoś w progu.Odwróciłam głowę i chyba tylko cud sprawił, że się nie udławiłam: w drzwiach staładziewczyna demon.Czarne, ostrzyżone na pazia włosy miała rozczochrane i była w prze-ślicznej piżamie z ciemnobłękitnego jedwabiu w drobniutkie srebrne księżyce i gwiazdy.Przyglądała mi się z nieprzeniknioną miną.Poruszała się ze swobodnym wdziękiem, chociaż ramiona miała lekko uniesione, a głowęprzechyloną tak, że włosy zasłaniały jej profil.Wzięła grzankę i pomarańczę, po czym usiadłaobok mnie.Zmusiłam się do uśmiechu, mimo że jej moc strasznie działała mi na nerwy.- Cześć.Jestem Sophie.Zabrała się do obierania pomarańczy.- Tak, wiem - odpowiedziała z wyraznym brytyjskim akcentem jak tata.- Ty jesteś Cal, a tyJenna.Ja mam na imię Daisy.Oboje odbąknęli cześć".Jenna obrzuciła mnie spojrzeniem, bezgłośnie powtarzając: Daisy?".Od razu domyśliłam się, o co chodzi.Dziewczyna o kruczoczarnych włosach iprzejrzystej skórze powinna zamiast Daisy nosić imię w stylu Lilith albo Lenore.Siedzieliśmy w milczeniu, kiedy do sali weszli Kristopher, Roderick i Elizabeth.Trochę sięzdziwiłam na widok trojga członków Rady.Wydawało mi się, że tak jak Lara już pracują.Gdy wszyscy zajęli swoje miejsca, Kristopher ogarnął wzrokiem towarzystwo.53- Zwietnie, że już się zapoznałaś z Daisy - zwrócił się do mnie.Jego jasnoniebieskie oczy dosłownie świeciły.Podobnie jak Lara był stanowczo zbyt radosnyi żwawy jak na tę wczesną porę.- Taaa, powinnyśmy jeszcze wspólnie odśpiewać demoniczną wersję Kiedy ranne wstajązorze - odparłam.Mimo że niezbyt popisałam się dowcipem, członkowie Rady wpadli w taką wesołość, jakbyw życiu nie słyszeli nic zabawniejszego.- A nie mówiliśmy, Daisy? - Wysoki elf Roderick zatrzepotał skrzydłami.- Sophie mawspaniałe poczucie humoru!Nim jednak dziewczyna zdążyła zareagować, do jadalni wkroczył facet demon.Jenna niemyliła się: odrobinę przypominał Archera.Nie był tak przystojny i kiedy zerknął w mojąstronę, spostrzegłam, że oczy ma niebieskie, a nie piwne.Ale i tak istniało między niminiezaprzeczalne podobieństwo.- Dzień dobry, Nick - rzekł Kristopher, przytykając serwetkę do warg.- Ufam, że nowy pokójspełnia twoje oczekiwania.?Kierując się do bufetu, Nick mrugnął okiem do Daisy, która odpowiedziała na tonieznacznym grymasem ust.- Jak najbardziej, Kris, wielkie dzięki - odparł chłopak i zaczął nakładać sobie jedzenie natalerz.W przeciwieństwie do Daisy był Amerykaninem.Usiadł obok niej i wychylając się do mnienad stołem, oznajmił:- Znudził mi się widok z pokoju, który zajmowałem wcześniej.Nie można w nieskończonośćpatrzeć na staw, prawda? Kris uprzejmie zgodził się ulokować mnie w pokoiku wychodzącymna ogrody.- Uśmiechnął się, rozrywając palcami mufinkę.- Jak na razie nie narzekam.Kristopher też się uśmiechnął, tym razem jednak wymuszenie.- Dokładamy wszelkich starań, aby zadowolić naszych gości - stwierdził.- A ty, Daisy? - zapytała Elizabeth, leciwa wilkołaczyca, poklepując dziewczynę po ręce.-Nadal nie masz zastrzeżeń co do swojego mieszkania, skarbie?- %7ładnych, dziękuję - odparła łagodnym tonem i dałabym się pokroić, że Elizabeth westchnęłana to z ulgą.- Sophie - rzekł Nick - zapewne już wiesz, że Daisy i ja jako demony jesteśmy z tobąspokrewnieni.54- Taaak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]